Dramatyczny apel premiera Tuvalu: mamy prawo do istnienia

Dramatyczny apel premiera Tuvalu: mamy prawo do istnienia

Dodano:   /  Zmieniono: 
Tuvalu jako naród ma prawo do istnienia, to jest nasze podstawowe prawo ludzkie; nie możemy zatonąć pod ciężarem problemów, powodowanych przez duże, uprzemysłowione kraje - mówił na Konferencji Klimatycznej w Poznaniu premier Tuvalu Apisai Ielemia.

Tuvalu to państwo położone na Oceanie Spokojnym w zachodniej Polinezji (na północ od Fidżi). Wyspy tworzące ten kraj są płaskie - żadna nie przekracza 5 m n.p.m., dlatego Tuvalu jest szczególnie zagrożone potencjalnym ociepleniem klimatu.

Ielemia przyznał, że duże kraje rozwinięte emitujące najwięcej gazów cieplarnianych muszą się rozwijać, ale - jak dodał - potrzeba również pewności, że ten rozwój nie będzie powodował cierpienia takich krajów jak jego.

"Nie możemy zatonąć, kiedy inni wynurzają się z fal. My jesteśmy małym, nisko położonym krajem. Nie możemy zatonąć pod ciężarem problemów, które powodowane są przez duże uprzemysłowione kraje" - mówił szef rządu Tuvalu.

Ielemia krytykował rozwiązania Funduszu Adaptacyjnego, który ma pomóc krajom rozwijającym się w przystosowaniu do zamian klimatu. Jak mówił, środki które mogą być za jego pośrednictwem dostępne nie są wystarczające. "Fundusz Adaptacyjny jest w tym kontekście funduszem przeżycia dla Tuvalu i wielu innych krajów. Bardzo mnie martwi sposób, w jaki postępują prace nad Funduszem na tym spotkaniu" - nie krył swojego rozgoryczenia Ielemia.

Według niego, tworzone procedury, które trzeba będzie wypełnić by uzyskać środki z funduszu są zbyt skomplikowane. "Wydaje się, że niektóre kluczowe kraje uprzemysłowione starają się uczynić Fundusz Adaptacyjny niedostępnym dla tych, którzy najbardziej go potrzebują" - ocenił premier Tuvalu.

Skrytykował też Stany Zjednoczone, jako kraj, który wiele zaniechał w kwestii ograniczenia emisji gazów cieplarnianych. Wyraził nadzieję, że prezydent elekt USA Barack Obama wprowadzi swój kraj "w nowy oświecony okres odpowiedzialności globalnej". Zaznaczył, że USA muszą znaczenie obniżyć emisję.

"Jesteśmy przekonani, że Tuvalu jako naród ma prawo do istnienia, to jest nasze podstawowe prawo ludzkie. Nie jesteśmy narodem, który rozważa migrację, jesteśmy narodem dumnym, o unikalnej kulturze, który nie może być przeniesiony w  jakiekolwiek inne miejsce" - podkreślił Ielemia.

Z kolei szef szwedzkiego rządu Fredrik Reinfeldt podkreślał, że kryzys gospodarczy nie może być wymówką dla odejścia od strategii długoterminowej ochrony klimatu.

Według niego, by zmniejszyć emisję należy użyć tzw. mechanizmów cenowych. Opowiedział się za stworzeniem międzynarodowego rynku handlu emisjami. "To będzie siła na rzecz innowacji, inwestycji, rozwoju i rozprzestrzeniania niskowęglowych i czystych technologii" - stwierdził Reinfeldt.

Zastrzegł, że należy zagwarantować prawo do rozwoju krajom rozwijającym się, a jednocześnie zapewnić, że kraje najmniej rozwinięte otrzymają wystarczającą pomoc, która zapewni im ochronę przed wpływem zmian klimatu.

Premier Szwecji poinformował, że jego kraj przeznaczył około 500 mln dolarów na Fundusz Adaptacyjny na następne trzy lata. Tłumaczył, że zmiany klimatu nie  są już odległym zagrożeniem. Podkreślił, że globalna emisja gazów cieplarnianych jest wyższa niż przewidywano.

Prezydent Gujany Bharrat Jagdeo mówił, że zmiany klimatu spowodują wiele cierpienia ludzkiego, a problem ten nie może być rozwiązany tanio i szybko. "Musimy uzgodnić odpowiednio ambitny cel globalny, w którym emisje globalne będą o przynajmniej 50 proc. mniejsze w roku 2050 niż były w 1990" - podkreślił.

Według niego, silne przywództwo w sprawie walki ze zmianami klimatu jest obecnie bardziej potrzebne niż kiedykolwiek. Jagdeo ocenił, że konieczna jest budowa poparcia publicznego dla trudnych działań, których potrzebuje świat w  kwestii ekologii. Zaznaczył, że społeczeństwo obywatelskie odgrywa zasadniczą rolę w edukowaniu ludzi na całym świecie i podnoszenia ich świadomości ekologicznej.

"Jeśli zmienimy myślenie ludzi, to oni będą ambasadorami zmian, a politycy będą musieli podejmować te same działania w walce ze zmianami klimatu, które podejmują np. na polu walki z kryzysem gospodarczym" - oświadczył. "Musimy przerwać tę fałszywą debatę, w której mówi się, że kraje mogą albo działać w  sprawie ochrony klimatu, albo rozwijać się" - dodał.

Sekretarz Ramowej Konwencji ONZ na rzecz Zmian Klimatu Yvo de Boer zachęcał uczestników poznańskiej konferencji do "pozytywnego uruchomienia negocjacji".

Mówił, że Meksyk, RPA, Indonezja już posiadają strategię walki ze zmianami klimatycznymi, a Indie, Egipt oraz Chiny mają plany walki z tymi zmianami.

De Boer podkreślił, że prezydent elekt USA Barack Obama chce powrócić do  poziomu emisji z roku 1990 do roku 2020.

"Nadszedł czas, aby nadać znaczenie słowu +przywództwo+. Musicie wysłać jasny sygnał z Poznania, że jesteście gotowi do wdrożenia struktur finansowych, które przestawią globalną gospodarkę na ścieżkę niskoemisyjną" - apelował Boer.

Według wicepremiera, ministra gospodarki Waldemara Pawlaka, jeśli uda się osiągnąć rozsądną równowagę, to możemy zbudować postęp, który będzie dawał dobre podstawy do sukcesu na przyszłorocznej konferencji klimatycznej w Kopenhadze.

"Jeśli dojdzie do sytuacji, że rozwiązania będą zbyt trudne, szczególnie dla  krajów, które się rozwijają, to trudno będzie o sukces w Kopenhadze, dlatego tak ważne jest szukanie dobrej równowagi i elastycznej solidarności w skali świata" - ocenił.

Przypomniał, że w Polsce 20 lat temu dzięki "Solidarności" zapoczątkowaliśmy proces przemian naszego systemu politycznego. Dodał, że Polska obniżyła w ciągu tych 20 lat emisję o 30 proc., a zwiększyła wzrost gospodarczy o ponad 50 proc. "To jest dobry przykład jak na drodze dialogu i rozsądnych kompromisów można budować lepszą przyszłość" - zaznaczył Pawlak.

ND, PAP