Proces lustracyjny posła PO

Proces lustracyjny posła PO

Dodano:   /  Zmieniono: 
Przed Sądem Okręgowym w Koszalinie (Zachodniopomorskie) ruszył w czwartek proces lustracyjny posła Platformy Obywatelskiej Jana Kuriaty. Sąd postanowił, że postępowanie będzie się toczyć z częściowo wyłączoną jawnością.
Prokurator Jolanta Jędrzejowska z Oddziałowego Biura Lustracyjnego w Szczecinie wnioskowała o wyłączenie jawności rozprawy w całości. Pełnomocnik Jana Kuriaty, mecenas Elżbieta Nowak, wnosiła o jawne lub tylko częściowo niejawne prowadzenie przewodu.

Sąd po naradzie uznał, że są podstawy do wyłączenia jawności w części postępowania i wyprosił dziennikarzy z sali.

Sprawę zaplanowano na dwa dni. Z wokandy wynika, że sąd zamierza w tym czasie przesłuchać 11 świadków. Większość z nich to najprawdopodobniej byli oficerowie SB. Jednym ze świadków jest pozytywnie zweryfikowany funkcjonariusz Służby Bezpieczeństwa, późniejszy szef koszalińskiej delegatury Urzędu Ochrony Państwa.

Lustracyjny proces posła Kuriaty toczy się na jego wniosek. Jest to pierwsze tego typu postępowanie przed koszalińskim sądem po wprowadzeniu w 2007 r. nowych przepisów lustracyjnych.

Nazwisko Kuriaty jako kandydata na tajnego współpracownika (kTW), a później tajnego współpracownika (TW) pojawiło się w grudniu 2007 r. w katalogu osób publicznych prowadzonym przez IPN na mocy ustawy o ujawnianiu informacji o dokumentach organów bezpieczeństwa państwa z lat 1944-1990 oraz treści tych dokumentów.

Z ujawnionych wówczas danych wynika, że Kuriata został 30 listopada 1977 r. zarejestrowany przez wydział IV departamentu II MSW jako kTW. 15 grudnia 1980 r. zdjęto go z ewidencji. 17 lutego 1983 r. wydział II KWMO w Pile zarejestrował Kuriatę w kategorii "materiały wstępne", 17 lutego 1984 r. miał go pozyskać do współpracy, w związku z czym 24 kwietnia 1984 r. przejestrowano go na TW "Piotr".

19 lutego 1986 r. materiały te przekazano z Piły do wydziału II WUSW w Koszalinie. 2 marca 1987 r. Kuriatę zarejestrowano tu jako TW "Piotr". Z ewidencji zdjęto go w 1990 r., zaś materiały przekazano do archiwum wydziału "C" WUSW w Koszalinie.

Według Oddziałowego Biura Lustracyjnego w Szczecinie, które do materiałów dowodowych postępowania dołączyło również dokumenty z Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, informacje te są prawdziwe, zaś poseł złożył niezgodne z prawdą oświadczenie lustracyjne.

Przed wejściem na salę rozpraw Kuriata powiedział dziennikarzom, że "nigdy nie współpracował, wobec czego nie miał żadnego powodu, żeby składać inne oświadczenie".

Dodał, że z okazanych mu w czasie śledztwa IPN dokumentów SB wynika, że "ktoś go zarejestrował", jednak na żadnym z dokumentów nie widnieje jego podpis. Nie ma również oświadczenia funkcjonariusza SB o tym, że Kuriata zgodził się na współpracę. W ocenie posła materiały zostały sfabrykowane.

Kuriata podkreślił, że w dokumentach SB "są pełne nieścisłości, m.in. co jego wzrostu i znajomości języków obcych".

Pytany o kontakty z SB Kuriata przyznał, że 3-4 razy był wzywany przez funkcjonariuszy w związku z wizytami, jakie składali mu znajomi z zagranicy. "Rozmowy te trwały najwyżej 10 minut, funkcjonariusze pytali mnie wówczas, kim byli ci ludzie" - wyjaśnił poseł.

Kuriata dodał, że przed wybraniem go w 2007 r. na posła Sejmu dwukrotnie składał oświadczenia lustracyjne - w 2005 r. jako kandydat na posła i w 2006 r. jako przewodniczący Rady Miejskiej w Koszalinie - i do treści tych oświadczeń nie było żadnych zastrzeżeń.

pap, em