PSL dystansuje się od projektu całkowitego otwarcia archiwów SB

PSL dystansuje się od projektu całkowitego otwarcia archiwów SB

Dodano:   /  Zmieniono: 
PSL dystansuje się od propozycji PO, która chce zrealizować postulat całkowitego otwarcia archiwów bezpieki. "Na dzisiaj szkoda czasu na roztrząsanie tych spraw" - mówi szef Stronnictwa, wicepremier Waldemar Pawlak.

Sobotnia "Gazeta Wyborcza" napisała, że według dopracowywanego jeszcze projektu PO, teczki osób pełniących funkcje publiczne udostępniane mają być w  internecie - nadal z zamazywanymi tzw. informacjami wrażliwymi. Wszystkie pozostałe teczki - również z zamazanymi danymi wrażliwymi - mają być dostępne w  oddziałach IPN.

"Warto te sprawy traktować w sposób cywilizowany, to znaczy, jeśli są w  jakiejś sprawie wątpliwości, podejmować się jej wyjaśnienia sprawy dokładnie, natomiast nie traktować tych papierów jako jedynego źródła prawdy o ludziach o  charakterach. Na dzisiaj szkoda czasu na roztrząsanie tych spraw. Obecne przepisy pozwalają dość dobrze to robić" - powiedział na sobotniej konferencji prasowej Pawlak. "Te sprawy nie zasługują w obecnych czasach na zbyt wiele uwagi. Można i  otwierać te archiwa, ale trzeba to robić z głową" - dodał wicepremier.

Pawlak zaznaczył, że całkowite otwarcie archiwów zawierających dokumenty tworzone przez SB mogłoby być wielkim triumfem, tych, "którzy te papiery robili", a tragedią dla ludzi, którzy nagle się w nich odnajdą, a do tej pory nie mieli świadomości, że "na nich jakieś brudne rzeczy pisano".

Szef PSL podkreślił, że zapiski zachowane w archiwach nie są "pismem świętym". "To nie jest tak, że w PRL-u wszystko źle działało: gospodarka, polityka, tylko SB była w ogóle bez skazy i pracowała bardziej ofiarnie i  precyzyjnie niż hierarchia kościelna" - zaznaczył.

Według niego należy traktować te zapiski, jako źródło informacji historycznej, a nie wyrocznię o losach ludzi i historii Polski. "Mamy tyle zmartwień, że naprawdę przekopywanie się przez te teczki, to jest rzecz mało istotna" - ocenił szef PSL

Pawlak przypomniał historię Tadeusza Nalewajka, który na początku 2008 złożył rezygnację ze stanowiska wiceszefa MSWiA. Powodem dymisji był - według mediów -  "przeciek z IPN". Sąd uznał ostatecznie, że Nalewajk złożył prawdziwe oświadczenie lustracyjne o tym, że nie był tajnym współpracownikiem służb specjalnych PRL. "W okresie, kiedy złożył rezygnację, były informacje w mediach. Kiedy sąd na  wniosek IPN oczyścił go z zarzutów, nawet mała notka się nie pojawiła" -  powiedział Pawlak.

"Wyobraźcie sobie, jak te teczki zostaną opublikowane i gdzieś tam ktoś przeczyta nagłówek, czy nazwisko na jakimś papierze. Myślicie państwo, że ludzie będą się specjalnie zastanawiać nad dokładnym rozstrzyganiem jakie tam były relacje i jaki charakter ma taka notatka" - pytał dziennikarzy szef ludowców.

Zgodnie z propozycją PO nie będzie oświadczeń lustracyjnych, zlikwidowane zostanie Biuro Lustracyjne IPN, które teraz bada prawdziwość takich oświadczeń, zniknie też pojęcie kłamstwa lustracyjnego.

ND, PAP