Wałęsa odwołał się od decyzji ws. dokumentów IPN

Wałęsa odwołał się od decyzji ws. dokumentów IPN

Dodano:   /  Zmieniono: 
B. prezydent Lech Wałęsa odwołał się od decyzji w sprawie odmowy dostępu do dokumentów IPN - poinformował rzecznik Instytutu Andrzej Arseniuk. Odwołanie już wpłynęło do gdańskiego oddziału IPN.

"Będzie ono rozpatrywane przez prezesa Instytutu" - powiedział Arseniuk.

Prezes IPN Janusz Kurtyka odnosząc się do sprawy przekonywał, że ma ona charakter prawny, bo to ustawa o IPN głosi, że byli tajni współpracownicy służb PRL nie mogą uzyskać dostępu do dokumentów "powstałych przy ich udziale w ramach czynności wykonywanych w związku z ich pracą w organach bezpieczeństwa".

"Książka Sławomira Cenckiewicza i Piotra Gontarczyka udowadnia, że w pierwszej połowie lat 70. Lech Wałęsa był traktowany przez bezpiekę jako TW. W związku z tym są pewne ograniczenia w przekazaniu dokumentów z tych lat Lechowi Wałęsie. Nie ma jednak przeszkód, by otrzymał dokumenty z lat, gdy był traktowany przez bezpiekę jako figurant" - mówił Kurtyka dziennikarzom.

O sprawie napisała piątkowa "Rzeczpospolita". IPN potwierdził, że odmówił Wałęsie dostępu do niektórych związanych z nim dokumentów. Według Arseniuka decyzja IPN zapadła w końcu stycznia.

Rzecznik odmówił ujawnienia, jakich dokumentów dotyczyła odmowa. "Nie praktykujemy podawania informacji, które były wynikiem postępowania" - powiedział Arseniuk, odsyłając w tej sprawie do pełnomocników strony.

Pełnomocnik b. prezydenta Roman Nowosielski nie udzielił PAP komentarza w tej sprawie. Lech Wałęsa w piątek wieczorem wraca do Polski z podróży po Meksyku.

Według "Rzeczpospolitej" IPN odmówił udostępnienia Wałęsie jego akt SB z lat 1970-76, gdy - jak uznaje Instytut - Wałęsa był zarejestrowany jako tajny współpracownik o pseud. Bolek. Gdański oddział Instytutu powołuje się na zapis, który zabrania udostępnienia niektórych dokumentów byłym agentom.

Nie chodzi o wszystkie dokumenty z tego okresu, lecz tylko o te, które osobiście napisał Wałęsa, lub takie, które powstały w wyniku jego donosów ustnych. IPN odmawia też Wałęsie odtajnienia nazwisk innych tajnych współpracowników kryjących się pod pseudonimami. Tego również w przypadku byłych TW zakazuje prawo.

O dostęp do tych akt Wałęsa bezskutecznie stara się od dwóch lat.

W listopadzie 2005 r. Lech Wałęsa otrzymał od IPN status pokrzywdzonego przez aparat bezpieczeństwa PRL. Przed wyborami prezydenckimi w 2000 r. Sąd Lustracyjny orzekł, że Wałęsa złożył prawdziwe oświadczenie lustracyjne, iż nie był agentem służb specjalnych PRL.

IPN opiera swe decyzje co do Wałęsy m.in. o badania Cenckiewicza i Gontarczyka, opublikowane latem zeszłego roku w książce "SB a Lech Wałęsa - przyczynek do biografii". W listopadzie zeszłego roku okazało się, że - wbrew temu co napisali autorzy, a wcześniej przyjął Sąd Lustracyjny - żyje jeszcze oficer SB Edward Graczyk, który miał zwerbować Wałęsę i obecnie temu zaprzecza.

19 listopada 2008 r. Graczyk jako świadek w śledztwie IPN w sprawie fałszowania przez SB akt mających dowodzić, że Wałęsa był agentem o pseudonimie "Bolek" zeznał, że nie dostawał "żadnych pokwitowań" od Wałęsy. W mediach twierdził też, że nie nadał Wałęsie pseudonimu "Bolek".

Były kapitan SB przekonywał, że jego spotkanie z Wałęsą 19 grudnia 1970 r. to nie był żaden werbunek, tylko zwykła rozmowa o sytuacji w Gdańsku i w stoczni. Graczyk twierdzi, że przekonywał Wałęsę, iż trzeba uspokoić nastroje w stoczni i on go o tym zapewniał. Graczyk mówi też, że pisał notatki ze spotkań z Wałęsą, nie z "Bolkiem". "To ktoś w biurze SB mógł mu dorobić ten pseudonim. Zresztą bez jego wiedzy" - dodaje.

ND, PAP, keb