PiS: skontrolować ARP

PiS: skontrolować ARP

Dodano:   /  Zmieniono: 
Klub PiS zwrócił się z wnioskiem do Urzędu Zamówień Publicznych o kontrolę postępowania Agencji Rozwoju Przemysłu w sprawie zlecenia firmie byłego senatora PO Tomasza Misiaka doradztwa zawodowego dla zwalnianych stoczniowców.
Misiak przewodniczył komisji gospodarki narodowej pracującej nad specustawą stoczniową, zgłaszał do niej poprawki. Według ustawy, za zapewnienie zwalnianym stoczniowcom "miękkiego lądowania" odpowiada państwowa spółka Agencja Rozwoju Przemysłu.

W lutym ARP ogłosiła, że "do realizacji usługi szkoleniowo-doradczej" wybrała bez przetargu konsorcjum firm DGA z Poznania i Work Service z Wrocławia (jej współwłaścicielem był Misiak). Chodzi m.in. o doradztwo dla zwalnianych stoczniowców, szkolenia, pomoc w pisaniu CV, wyszukiwanie ofert.

"Sprawa dotyczy 48 mln zł, którymi dysponowała Agencja na szkolenia" - uzasadniała potrzebę kontroli na konferencji prasowej pos. Elżbieta Jakubiak. Jej zdaniem, w ostatnim czasie nie było przypadków, żeby udzielenie zamówienia publicznego na podobną skalę odbyło się z wolnej ręki.

PiS we wniosku apeluje o wyjaśnienie "jakie przesłanki faktyczne i prawne zdecydowały o udzieleniu zamówienia z wolnej ręki i czy były one zastosowane zgodnie z prawem".

"Zwracamy się też do premiera Donalda Tuska, który jest związany z polskim Wybrzeżem, aby osobiście objął nadzór nad kontrolą postępowania" - podkreślił rzecznik klubu PiS Mariusz Błaszczak.

Zdaniem posłów PiS, wyniki kontroli powinny być bardzo szybko upublicznione.

Jakubiak zaznaczyła, że firma DGA, która razem z firmą Misiaka tworzyła konsorcjum, pod koniec 2009 r. stanie się 90-procentowym udziałowcem sopockiej Pracowni Badań Społecznych. "Powinno zastanawiać, czy ta pracownia będzie wiarygodną instytucją (...) Jest pytanie, czy w tej sprawie również nie zachodzi konflikt interesów" - podkreśliła.

Na środowej konferencji prasowej prezes PiS Jarosław Kaczyński ocenił, że premier zastosował inne standardy wobec sprawy Waldemara Pawlaka i inne w przypadku Tomasza Misiaka. Zdaniem szefa PiS, Tusk - nie wyciągając odpowiednich wniosków ze sprawy Pawlaka - "naraża się na śmieszność".

J.Kaczyński dodał, że nie jest zaskoczony decyzją premiera o usunięciu senatora z klubu i partii. "Logika polityczna nakazywała w tym momencie podjąć taką decyzję. Koszt polityczny jej niepodejmowania byłby z całą pewnością ogromny" - ocenił.

"Obawiam się, że te kwestie, związane z różnymi niejasnościami wokół kierownictwa PO, mają charakter, jak to się mówi, rozwojowy" - oświadczył także J.Kaczyński. Dopytywany, o co chodzi, poprosił "o cierpliwość".

Kaczyński był też pytany o doniesienia "Gazety Polskiej", według której minister finansów Jacek Rostowski ma kredyty na sumę 165 000 funtów brytyjskich, zaciągnięte w komercyjnych bankach londyńskich.

Według "GP" minister finansów zataił w swoim oświadczeniu majątkowym - jako jedyny członek Rady Ministrów - w jakich bankach ma długi. Tymczasem niektóre z londyńskich banków zaatakowały spekulacyjnie polską walutę, w wyniku czego wiele miliardów złotych wypłynęło z kraju.

Jak skomentował Kaczyński, coraz więcej wpływowych polityków PO znajduje się w "co najmniej niejasnej sytuacji wobec banków, co do których istnieje przypuszczenie, że działały na niekorzyść polskiej gospodarki atakując złotówkę".

Podkreślił, że nie może być tak, iż polski minister finansów ma "jakiekolwiek najmniejsze nawet interesy" związane z podmiotami gospodarczymi, które mogły występować przeciwko polskim interesom -  nawet tylko potencjalnie. "Nikt taki nie może być ministrem finansów" - dodał.

We wtorek zarząd krajowy Platformy Obywatelskiej przyjął rezygnację sen. Misiaka z członkostwa w partii.

Premier mówił na wtorkowej konferencji prasowej, że w przypadku Misiaka "doszło do złego styku z tej racji, że posiada udziały w firmie, która korzysta z zamówień publicznych. "W mojej ocenie to jest dyskwalifikujące" - powiedział szef rządu.

pap, em


pap, em