PiS i Lewica za odrzuceniem projektu PO ws. finansowania partii

PiS i Lewica za odrzuceniem projektu PO ws. finansowania partii

Dodano:   /  Zmieniono: 
A.Jagielak/Wprost
Kluby PiS i Lewicy opowiedziały się w Sejmie za odrzuceniem w pierwszym czytaniu projektu PO zniesienia subwencji budżetowych dla partii politycznych od kwietnia 2009 r. do końca 2010 r. Projekt krytykuje również PSL; nie wiadomo jednak, jak Ludowcy zachowają podczas głosowania.

Posłowie debatowali także nad propozycją klubu Lewicy, który chce zmniejszenia subwencji dla poszczególnych ugrupowań tak, by najbogatsze partie dostawały około połowy (46 proc.) obecnych środków; biedniejsze zaś - o 11 proc. mniej.

Lewica proponuje też w swoim projekcie, żeby środki z subwencji nie mogły być przeznaczane na płatne reklamy, audycje i billboardy w okresie między kampaniami wyborczymi. Chce też, żeby 20 proc. subwencji było przeznaczane na prace programowe - dla ekspertów czy analityków.

Uzasadniając projekt PO wiceszef klubu Platformy Waldy Dzikowski zachęcał posłów do oszczędzania. "Panuje kryzys, Polska przez tę sytuację chce przejść w  miarę bezboleśnie, suchą nogą, dlatego też wnieśliśmy projekt ustawy, który jest jednoznacznym sygnałem w stosunku do społeczeństwa, bez kluczenia, cynizmu i  obłudy, propozycją zawieszenia finansowania" - mówił Dzikowski.

"Zaczynamy od siebie, będziemy oszczędzać" - zapowiedział. Według niego, zawieszenie subwencji dla partii politycznych może dać 220 milionów złotych oszczędności. "To oczywiście nie uratuje budżetu państwa, (...) ale ziarnko do  ziarnka, grosz do grosza" - przekonywał wiceszef klubu PO.

Klubowy kolega Dzikowskiego Paweł Olszewski ocenił z kolei, że propozycja Lewicy jest niepoważna, to "pozorny ruch". "Dzięki naszej propozycji budżet zaoszczędzi około 220 mln zł. Dzięki propozycji Lewicy około 30 mln zł" -  zauważył. Zapowiedział jednak, że PO chce przedyskutować niektóre rozwiązania zawarte w projekcie Lewicy.

Projekt Platformy skrytykował klub PiS, który jednocześnie wniósł o jego odrzucenie w pierwszym czytaniu. Andrzej Dera (PiS) propozycje PO określił jako "bardzo niebezpieczne i bardzo populistyczne". Opowiedział się jednocześnie za  dalszymi pracami nad projektem autorstwa klubu Lewicy. "To jest kierunek, który jesteśmy w stanie zaakceptować" - podkreślił poseł PiS.

Dera przekonywał, że nie wymyślono jeszcze lepszego systemu finansowania partii niż subwencje budżetowe. W jego opinii, propozycje PO uderzają w  fundamenty demokratycznego państwa. "My nigdy nie poprzemy tego projektu. Alternatywą jest państwo niedemokratyczne, brak partii" - ocenił Dera.

Poseł PiS złożył wniosek o powołanie w Sejmie komisji nadzwyczajnej, która miałaby się zajmować propozycjami zmian w finansowaniu partii.

Projekt PO ostro skrytykował także Wacław Martyniuk (Lewica). Jak mówił, jego klub "nie przyłoży ręki do rozwiązania, które ponownie wprowadzi korupcję do  polityki".

"Nie przyłożymy ręki do powrotu zjawiska, które kładło się cieniem na całej klasie politycznej. Nie przyłożymy ręki do tego, by o funkcjonowaniu partii politycznych decydowały - nie jak dotąd precyzyjnie określone reguły - ale  niejasne interesy na styku polityki i biznesu" - mówił sekretarz klubu Lewicy.

Martyniuk nawiązał do sprawy wyrzuconego we wtorek z klubu PO i partii senatora Tomasza Misiaka. Według niego, sprawa Misiaka jest przykładem możliwych patologii, które mogą powstać po zawieszeniu subwencjonowaniu partii. "Skok na  publiczne pieniądze w świetle kamer. Panie i panowie z Platformy: pytam, czy w  ten sposób chcecie teraz finansować partie polityczne, a dokładnie swoją partię, którą teraz rządzicie?" - pytał.

Kolega klubowy Martyniuka, Witold Gintowt-Dziewałtowski podkreślił, że  ograniczenie wydatków państwowych na partie to konieczność, ale całkowite wstrzymanie wypłaty subwencji budżetowych jest już ryzykowne. "Zlikwidowanie systemu finansowania partii politycznych to ryzyko powrotu do kapitalizmu politycznego, powrotu do niektórych praktyk korupcyjnych związanych z  funkcjonowaniem partii politycznych" - mówił poseł.

Projekt Lewicy - zaznaczył - przewiduje, że partie przez dwa lata otrzymywałyby mniejsze subwencje: PO o 44 proc., PiS o 41 proc., SLD o 11 proc. i PSL o 7 proc. "To zróżnicowanie wynika z wielkości kwot bezwzględnych, które otrzymują dzisiaj partie polityczne i w naszym przekonaniu ma to uzasadnienie co  do sprawiedliwości i racjonalności rozwiązania" - mówił poseł.

Propozycje PO krytykuje również koalicyjny PSL. "Nie możemy doprowadzić do  powrotu sytuacji z lat 90. Nie możemy znowu polityki wpuścić w szarą strefę, nie  możemy pozwolić na to, by nasza demokracja polegała na tym, że nie wyborcy wybierają, tylko ci, którzy płacą" - przekonywał Eugeniusz Kłopotek (PSL).

Przypomniał, że umowa koalicyjna między Ludowcami a PO zabrania forsowania propozycji w Sejmie wbrew woli partnera. Zamiast tego - jak podkreślał Kłopotek - ugrupowania koalicyjne powinny zamiast wypracowywać porozumienie. Ten kompromis - zwrócił się do Dzikowskiego - mieliśmy prawie uzgodniony.

Kłopotek zastrzegł, że z powodu rozbieżności dotyczących finansowania partii koalicja "nie rozjedzie się". "Wierzę, że w wyniku prac w parlamencie dojdziemy do kompromisu" - zaznaczył.

Nie wiadomo jeszcze, czy Ludowcy poprą ostatecznie wnioski PiS i Lewicy w  sprawie odrzucenia projektu PO. Szef klubu PSL Stanisław Żelichowski powiedział, że Stronnictwo potrzebuje jeszcze czasu na podjęcie decyzji. Głosowanie w  tej sprawie - w piątek rano.

ND, PAP