Prokurator, a nie komisja śledcza

Prokurator, a nie komisja śledcza

Dodano:   /  Zmieniono: 
Zapewne pod obrady Sejmu trafi niebawem kolejny "genialny" pomysł posła PiS Arkadiusza Mularczyka, który na poważnie postuluje powołanie sejmowej komisji śledczej do wyjaśnienia afery z senatorem Tomaszem Misiakiem.
Ciężko oprzeć się wrażeniu, że poseł Mularczyk szuka popularności i rozgłosu wokół własnej osoby. Chyba, że chce, aby komisje śledcze stały się zupełnym pośmiewiskiem.
 
Pomysł komisji śledczej jest o tyle nietrafiony, że dotyczy sprawy stosunkowo błahej. Kontrakt dla firm związanych z senatorem Misiakiem wart był łącznie niecałe 50 mln zł. Zysk netto każdej z nich miał wynosić około 2,4 mln zł. Jest to oczywiście suma ogromna dla przeciętnego Polaka, jednak śmiesznie niska w porównaniu z kwotami strat Skarbu Państwa przy innych aferach. Na samej tylko prywatyzacji STOENu Polska straciła około 3 miliardów złotych, a o komisji śledczej w tej sprawie nikt nawet się nie zająknął. Gdyby zsumować straty Polski na wszystkich "złodziejskich" prywatyzacjach od początku lat 90. to kwoty szły by w grube biliony złotych. A mimo wszystko, nie wyjaśniały tego żadne sejmowe komisje. Trudno więc, aby Sejm zajmował się aferą za kilkadziesiąt milionów złotych. Aferą, do której w dodatku doszło dzięki publikacji prasowej.
 
Komisja śledcza ze swojej istoty winna być powołana w sprawie szczególnej i wyjątkowo poważnej. Taką sprawą była "Afera Rywina", która obnażyła brutalną prawdę o mechanizmach rządzących mediami publicznymi i poziom demoralizacji polskiej klasy politycznej. Warta komisji była również "afera Orlenu", z której dowiedzieliśmy się o zagrożeniach dla bezpieczeństwa energetycznego państwa. Jednak później komisje śledcze stały się elementem walki politycznej, straciły swoją rangę i autorytet. Jeśli poseł Mularczyk doprowadzi do powołania komisji w sprawie Misiaka to instytucja komisji śledczej stanie się pośmiewiskiem. Tutaj potrzebny jest prokurator, a nie sejmowa komisja.