Work Sevice SA nie chce udziałów Misiaka

Work Sevice SA nie chce udziałów Misiaka

Dodano:   /  Zmieniono: 
Właściciele Work Sevice SA poprosili senatora Tomasza Misiaka, by sprzedał swoje udziały w firmie dla obrony jej "dobrego imienia" - poinformował na konferencji prasowej prezes zarządu Work Service SA Tomasz Szpikowski. Misiak prowadzi już rozmowy w tej sprawie.
Negocjacje w sprawie sprzedaży udziałów Misiak prowadzi z funduszem inwestycyjnym. Swoje udziały chce sprzedać jak najszybciej.

Jednocześnie prezes zapowiedział, że Work Service "wychodzi z konsorcjum", które miało szkolić i szukać pracy dla zwalnianych stoczniowców.

Szpikowski dodał, że właściciele Work Service SA spotkali się z Misiakiem w czwartek wieczorem i poprosili go o sprzedaż ok. 30 proc. udziałów. "Nie chcemy, żeby Work Service była kojarzona z polityką" - mówił prezes. Pytany przez dziennikarzy, na ile wycenia udziały Misiaka i kto miałby je odkupić, powiedział, że trudno w tej chwili odpowiedzieć na te pytania.

Szpikowski przyznał, że on sam podpisywał umowę z Agencją Rozwoju Przemysłu i gdy to robił nie miał pojęcia nad jaką ustawą pracuje senator Misiak. "Nie złamaliśmy prawa ale źle, że w radzie nadzorczej zasiadał polityk" - mówił Szpikowski.

Senator Misiak powiedział, że już prowadzi rozmowy z funduszem inwestycyjnym, który jest zainteresowany kupieniem jego udziałów. "Dla dobra funduszu nie chcę mówić obecnie z kim prowadzę rozmowy, ani za ile zamierzam sprzedać swoje udziały" - mówił Misiak. Nie chciał nawet powiedzieć czy rozmawia z polskim funduszem.

Pytany czy zamierza ostatecznie zerwać z biznesem i być jedynie politykiem, powiedział, że jeszcze nie wie. "Chce sprzedać swoje udziały dla dobra firmy, którą tworzyłem od podstaw i ludzi, którzy tam pracują. Potem zamierzam sobie zrobić długą przerwę" - mówił Misiak. Przyznał, że żałuje tego, co się stało i nie wie "jeszcze jaką pójdzie drogą".

Szpikowski zapowiedział, że Work Service "wychodzi z konsorcjum", które miało szkolić i szukać pracy dla zwalnianych stoczniowców. "Jesteśmy już po rozmowach z przedstawicielem Agencji Rozwoju Przemysłu i ustaliliśmy, że dla dobra stoczniowców rezygnujemy z tego projektu. Pismo w tej sprawie do Agencji już wysłaliśmy" - mówił Szpikowski.

Dodał, że ma tylko nadzieję, iż Work Service nie będzie musiała płacić 2 mln zł kary za zerwanie umowy, bowiem nie doszło do jej zerwania. Ponadto Szpikowski liczy, że firma otrzyma zwrot kosztów, jakie już poniosła w związku z rozpoczęciem projektu, czyli m.in. założeniem czterech biur pośrednictwa pracy oraz zatrudnieniu 70 pośredników.

Prezes Work Service wyjaśnił, że w ramach projektu firma zobowiązała się do przedstawienia stoczniowcom 16 tys. miejsc pracy, czyli dla każdego stoczniowca dwie oferty. Ponadto firma miała zagwarantować 1600 miejsc pracy najbardziej potrzebującym, którzy mają problemy z poradzeniem sobie na rynku pracy. W sumie do wykonania projektu Work Service zamierzała zatrudnić 150 osób, które nie tylko pośredniczyłyby w szukaniu pracy, ale i monitorowałyby w nowych miejscach pracy, w przedsiębiorstwach, które zatrudniłyby ok. 50 stoczniowców.

"To był bardzo duży projekt i moim zdaniem na polskim rynku nie ma drugiej takiej firmy, która samodzielnie byłaby w stanie unieść logistycznie taki projekt" - mówił Szpikowski. Dodał, że jego firma rozpoczęła pracę na początku marca, pierwsi stoczniowcy mieliby szansę na pracę na przełomie kwietnia, maja. "Projekt zakładał, że jego realizacja potrwa około półtora roku" - mówił Szpikowski, którego zdaniem teraz wszystko się opóźni i będzie to ze szkodą przede wszystkim dla stoczniowców szukających pracy.

Prezes Work Service stwierdził, że szukanie pracy stoczniowcom nie miało być dla firmy dochodowe lecz prestiżowe. Work Service miała otrzymać na realizację projektu 14 mln zł. Na jego uruchomienie już wydała około miliona zł. Pieniądze - tłumaczył Szpikowski - firma miała dostać dopiero za dwa miesiące. "To miał być wielki sukces - znaleźć pracę dla tylu ludzi. Wychodzimy z projektu dla ratowania samego projektu, ale i dobrego imienia firmy" - mówił prezes.

Konsorcjum DGA-Work Service podpisało w lutym z Agencją Rozwoju Przemysłu umowę na świadczenie - w ramach tzw. specustawy stoczniowej - pośrednictwa pracy i szkolenia dla zwalnianych stoczniowców ze stoczni w Szczecinie i Gdyni. Nad ustawą pracował senator Tomasz Misiak, współwłaściciel firmy Work Service.

Zgłaszał do niej poprawki, a następnie jego firma uzyskała zlecenie na te usługi. We wtorek Misiak zrezygnował z członkostwa w PO i jej klubie. W czwartek senatorowie odwołali go z funkcji szefa senackiej komisji gospodarki.

Centralne Biuro Antykorupcyjne sprawdza w ARP dokumentację związaną ze zleceniem dla konsorcjum DGA-Work Service. Firma Work Service deklaruje zaś gotowość do przystąpienia do negocjacji z DGA i ARP w sprawie odstąpienia od kontraktu.

pap, keb, ab

Pitbul:  Krzysztof Kononowicz europosłem? Sprawdź!