Bez "Solidarności" nie byłoby obalenia Muru Berlińskiego

Bez "Solidarności" nie byłoby obalenia Muru Berlińskiego

Dodano:   /  Zmieniono: 
Prezydent Lech Kaczyński uważa, że obalenie Muru Berlińskiego byłoby całkowicie niemożliwe bez zdarzeń w Polsce z roku 1989, czyli wyborów 4 czerwca oraz Okrągłego Stołu.
"Ale skoro padł mur berliński, to stanęła sprawa zjednoczenia Niemiec. Z jednej strony było to pewne zagrożenie, a z drugiej strony to warunek odzyskania niepodległości przez Polskę" - powiedział prezydent w środę w Gorzowie Wielkopolskim podczas spotkania ze studentami w Państwowej Wyższej Szkole Zawodowej.

Dodał, że nawet ci politycy, którzy później odegrali pozytywną rolę przy integracji polsko-niemieckiej wtedy mieli wątpliwości.

Prezydent zaznaczył, że dużą rolę w procesie integracji Polski z Europą odegrał w latach 90. ówczesny kanclerz Helmut Kohl. Wspomniał także, że Polskę łączą z Niemcami instytucje, takie jak Fundacja Polsko-Niemieckie Pojednanie i Forum Polsko-Niemieckie, co nie oznacza - zdaniem prezydenta - że nie ma problemów we wzajemnych relacjach.

Jednym z nich - jak mówił - jest problem z tzw. wypędzonymi. "W Niemczech ten problem istnieje mocno i jest związany z działalnością Eriki Steinbach. Z punku widzenia Polski nie da się jej zaakceptować" - podkreślił Lech Kaczyński.

W ocenie prezydenta, niepokojące jest także to, że - jak mówił - w programie przedwyborczym rządzącej partii CDU jest mowa o potępieniu wysiedleń niezależnie od ich rodzaju, a także zwraca się uwagę, że podstawą UE jest prawo do dowolnego miejsca zamieszkania.

Kolejnym problemem w stosunkach z Berlinem - mówił Lech Kaczyński - jest "asymetryczna" realizacja umowy z 1991 roku o dobrym sąsiedztwie i przyjaznej współpracy. Prezydent uważa, że umowa przewidywała uznanie mniejszości niemieckiej w Polsce, natomiast nie mniejszości polskiej w Niemczech. "Jest to problem wyłącznie polityczny" - ocenił prezydent.

Zdaniem Lecha Kaczyńskiego, to rodzi z kolei problemy dotyczące nauki języka polskiego w Niemczech. Prezydent przytaczał dane, zgodnie z którymi w Polsce języka niemieckiego jako narodowego uczy się 32 tys. młodych ludzi, natomiast w Niemczech, tylko 6 tys. uczy się polskiego jako ojczystego. "Z tego 4800 dzieci w szkołach polonijnych, a tylko 1200 w niemieckich" - podkreślał.

"Jest problem asymetrii w stosunkach, zarówno na poziomie samej umowy, jak i na poziomie jej realizacji" - dodał prezydent.

Traktat, parafowany 6 czerwca 1991 roku w Warszawie, podpisali 17 czerwca w Bonn ówczesny kanclerz Helmut Kohl oraz premier RP Jan Krzysztof Bielecki.

Polonia niemiecka liczy od 1,5 do 2 mln osób. Zalicza się do niej potomków emigrantów zarobkowych z XIX i początku XX w., robotników przymusowych i więźniów, którzy po zakończeniu wojny nie wrócili do Polski, uchodźców politycznych z lat 80. oraz osoby, które wyjechały z Polski deklarując pochodzenie niemieckie, jednak utrzymują kontakt z językiem i kulturą polską.

pap, em

"SZOK! Donald Tusk adoptował murzynka"
Premier pozazdrościł SLD i  kształci swojego czarnoskórego następcę. Chłopiec przyleci do Polski 1 maja -  prosto z Kongo.