Jeszcze jedna katastrofa

Jeszcze jedna katastrofa

Dodano:   /  Zmieniono: 
Katastrofa śmigłowca należącego do marynarki wojennej to prawie na pewno wypadek przy pracy, efekt błędu popełnionego podczas wyjątkowo trudnego ćwiczenia. O czym świadczy kolejna katastrofa polskiego statki powietrznego i co oznacza dla przyszłości polskiej konstrukcji?
29 października 2008 spadł śmigłowiec Mi-2 należący do szkoły w Dęblinie. Zaledwie miesiąc temu  jego los podzielił na poligonie pod Toruniem śmigłowiec szturmowy Mi-24. Jego załoga przygotowywała się do misji w Afganistanie. Teraz spadła „Bryza". Co spowodowało zwiększenie się liczby wypadków w polskim lotnictwie?

Już od wczoraj coraz głośniej mówi się o zbyt niskich środkach na szkolenia polskich lotników. Piloci „Bryz" wylatali w zeszłym roku średnio po 40 godzin, w 2009, z powodu braku środków, liczba ta może spaść jeszcze o połowę. Polityka tego typu może doprowadzić do zmniejszenia umiejętności polskiego personelu latającego i zamiast oszczędności przynieść jeszcze więcej katastrof. Niektórzy zwracają uwagę, że zamiast kupować kolejnych 12 samolotów za niewspółmiernie duże pieniądze , powinno zainwestować się właśnie w szkolenia i paliwo lotnicze.

Pytaniem, które na razie pozostanie bez odpowiedzi jest, co na to firma Sikorsky. Przypomnijmy, że amerykańska korporacja wykupiła fabrykę w Mielcu, jednak postawiono jej pewne warunki. Wśród nich znalazła się dalsza produkcja samolotów „Bryza" i promocja tej konstrukcji na światowych rynkach. Czy Amerykanie wykorzystają katastrofę jako pretekst do zmiany warunków umowy? Faktem jest, że ich inwestycje w zakłady lotnicze dały się we znaki m.in. w Turcji, Czechach i Argentynie, doprowadzając do wyprowadzenia znacznych sum z budżetów tych krajów, a czasem degeneracji tamtejszej myśli technicznej.