Heroiczny bój w Sejmie

Heroiczny bój w Sejmie

Dodano:   /  Zmieniono: 
Dzisiejszy Sejm przypominał ten z maja 1939 roku, kiedy to minister Beck wypowiedział znamienne słowa, że "nie znamy w Polsce pojęcia pokoju za wszelką cenę". Swoje siły połączyli ludowcy, prokościelna prawica, populiści a nawet postkomuna.
Cóż takiego mogło połączyć wszystkie, poza jedną, partią. Co wywołało płomienne przemówienia i wrzawę? Czyżby Platforma Obywatelska zamierzała podarować Niemcom Ziemie Odzyskane czy też Putin znów grozi rozmieszczeniem rakiet tuż za naszą granicą? A może dyskusja dotyczyła walki z kryzysem gospodarczym, który dziesiątkuje światową gospodarkę i diabli wiedzą co nam jeszcze przyniesie? Nie. Chodziło o forsę na finansowanie partii politycznych.

"Co za chwila. Wbrew swej woli mam utrzymać kolejnego debila" – śpiewał kiedyś Kazik. No właśnie, czy do utrzymania standardów prawdziwie demokratycznych naprawdę potrzeba finansowania partii z naszych podatków? Istnieją przecież inne sposoby, jak choćby dobrowolne darowizny, zbiórki czy odpisywanie od podatku jednego procenta, o który z początkiem każdego roku rywalizują różne fundacje.

Polscy politycy zaprawieni w bojach o każdy punkt procentowy poparcia, powinni bez większego problemu skłonić swoich wyborców  do  finansowego wsparcia ich partii. Skąd więc bierze się strach? Ano stąd, że wbrew buńczucznym zapewnieniom liderzy partyjni wiedzą, że Polacy mają o nich bardzo złe zdanie i głosują zazwyczaj nie na nich tylko przeciwko ich konkurentom, którzy swoją arogancją zdążyli jeszcze bardziej zaleźć im za skórę. Oddanie głosu na mniejsze zło nic nie kosztuje. Za to wysupłanie pieniędzy na ulubioną partię polityczną, to już zupełnie inna sprawa.