Tusk: nie będziemy ponaglać Amerykanów ws. tarczy

Tusk: nie będziemy ponaglać Amerykanów ws. tarczy

Dodano:   /  Zmieniono: 
Premier Donald Tusk oświadczył, że nie będzie ponaglać Amerykanów w sprawie instalacji w Polsce elementów tarczy antyrakietowej. Szef rządu był pytany na konferencji prasowej o planowany program rozmowy z prezydentem USA Barackiem Obamą w Pradze.

W niedzielę w stolicy Czech odbędzie się szczyt UE-USA, na którym Polskę reprezentować będą prezydent Lech Kaczyński i szef polskiego rządu.

"Nie będziemy natarczywi - mogę mówić za siebie - jeśli chodzi o ponaglanie Amerykanów w sprawie tarczy antyrakietowej; precyzyjnie określiliśmy nasze warunki i większość tych warunków polskiej strony została spełniona we wstępnych umowach i rozmowach dotyczących tarczy" - powiedział Tusk.

Jak dodał, teraz wypada tylko czekać na stanowisko amerykańskie w sprawie tarczy. Premier przyznał, że być może prezydent Obama będzie miał "bardziej wyklarowane" stanowisko w sprawie instalacji tarczy w Polsce i w Czechach po  szczycie NATO w Strasburgu i niedzielnym szczycie USA-UE w Pradze.

"Ale to nie jest +być albo nie być+ dla Polski. Źle robią ci politycy, którzy chcą wmówić sobie i innym, że bezpieczeństwo i przyszłość Polski zależy wyłącznie od tego, czy instalacja amerykańska znajdzie się na naszym terytorium czy nie" - podkreślił szef rządu.

Jak zaznaczył, lepiej by było, żeby projekt tarczy antyrakietowej został zrealizowany, ale - dodał - Polska poradzi sobie także wtedy, kiedy "pojawi się zwłoka czy korekta tego planu".

Jednocześnie Tusk zapewnił, że nie będzie z jego strony żadnych sporów z  prezydentem o samolot, krzesła czy kolejność wchodzenia na spotkania na  międzynarodowych imprezach.

Szef rządu zadeklarował, że "nie będzie się przepychał", tak by ktokolwiek mógł sądzić, że polska delegacja nie jest solidarna. "W moim przekonaniu interes Polski wymaga, by na tyle, na ile to jest możliwe, nie była obiektem zainteresowania tych, którzy chcieliby trochę podrwić" - podkreślił Tusk.

I dlatego - zapewnił - zrobi wszystko ze swojej strony, żeby nikt nie miał już więcej pretekstu, by pozamerytorycznie oceniać polską delegację na  międzynarodowych spotkaniach. "Ja naprawdę staję na głowie w tej chwili, żeby nie dawać nikomu pretekstu do osłabiania pozycji Polski i naruszania reputacji polskich władz za granicą" - zaznaczył Tusk.

Jednocześnie podkreślił, że tam, gdzie to konieczne, będzie stanowczo pilnował interesów Polski. "Wtedy kiedy nam nikt nie przeszkadza osiągamy niezłe efekty" - ocenił premier, mówiąc o grudniowym szczycie UE, na którym uzgodniono porozumienie w sprawie pakietu klimatyczno-energetycznego.

Premier po raz kolejny zwrócił się z apelem do opozycji i do prezydenta, żeby nie przeszkadzali wtedy, kiedy rząd mam coś ważnego do załatwienia dla Polski. "Nie zawsze te apele są wysłuchiwane. Ale ja na pewno nie narażę na szwank reputacji, dobrego imienia polskiej delegacji" - zapewniał Tusk.

Pytany, czy rozmawiał z prezydentem podczas wtorkowego szczytu społecznego o  planowanej rozmowie z prezydentem Obamą, odparł jedynie, że Lech Kaczyński zawsze swoje życzenia dotyczące spotkań międzynarodowych kieruje do MSZ.

Więc - jak mówił szef rządu - nie ma żadnych wątpliwości, jakie są oczekiwania prezydenta w związku ze szczytem w Pradze, gdyż zwykle są one całościowe. "Pan prezydent zgodnie już utrwaloną tradycją uważa, że jest członkiem delegacji, jest szefem delegacji, chciałby zabrać głos i chciałby spotkać się z szefami państw" - mówił Tusk.

"Myślę, że to jest status quo i jakoś musimy z tym żyć" - podsumował.

ND, PAP