Stawiło się jedynie czterech obrońców. Wnoszą by trzyosobowy skład SN uchylił prawomocne wyroki wobec ich klientów. Zarzucają sądom obu instancji "rażące naruszenie prawa procesowego i materialnego". Adwokaci twierdzą m.in., że zomowcy działali "na rozkaz" i nie mieli świadomości bezprawności swych działań; że nie można mówić o ich "winie umyślnej"; że strzelali tylko w powietrze i "w obronie koniecznej"; że jeden ze skazanych w ogóle nie używał broni w "Wujku", a inny nie brał udziału w starciach; że sądy dokonały złej interpretacji prawa; że kary były "niewspółmierne".
Adwokat dowódcy plutonu specjalnego ZOMO Romualda Cieślaka, skazanego na 6 lat więzienia (odbywa już karę), twierdzi, że wobec jego klienta wyrok zapadł tylko dla "społecznego interesu karania". Chce on, by ustalono czy Cieślak działał w ramach obowiązków służbowych, czy takie działanie jest zbrodnią komunistyczną i czy nie uległo ono przedawnieniu. Wniósł by SN spytał o to Trybunał Konstytucyjny.
Cieślak - w I instancji skazany na 11 lat za sprawstwo kierownicze zabójstwa (dał sygnał do otwarcia ognia) - w Sądzie Apelacyjnym w Katowicach dostał łagodniejszy wyrok 6 lat za pobicie i podżeganie do pobicia górników z użyciem niebezpiecznego narzędzia.
Prokurator wniósł pisemnie o oddalenie kasacji obrony.ab, pap