"Były badane różne wersje przecieku z akcji CBA"

"Były badane różne wersje przecieku z akcji CBA"

Dodano:   /  Zmieniono: 
Mariusz Wajda i Tomasz Radtke - członkowie prokuratorskiego zespołu, który zajmował się przeciekiem z akcji CBA w Ministerstwie Rolnictwa - zeznali przed sejmową komisją śledczą ds. nacisków, że zespół badał różne wersje przecieku, a nie tylko tę, że jego źródłem był Janusz Kaczmarek.

Posiedzenie trwało około 8 godzin. Jego dużą część posłowie poświęcili dyskusji nad wnioskiem o wyłączenie z prac komisji posła PiS Jacka Kurskiego. Wniosek ostatecznie przyjęto.

Według Wajdy prokuratorzy badali różne wątki "przed, po i w trakcie" konferencji multimedialnej z 31 sierpnia 2007 r.

Podczas konferencji m.in. ówczesny prokurator krajowy Dariusz Barski zaprezentował materiały operacyjne i  dowodził, że szef MSWiA Janusz Kaczmarek spotkał się w lipcu w hotelu Marriott z  Ryszardem Krauze.

Według wersji prokuratury z 2007 r. Krauze po spotkaniu z Kaczmarkiem miał przekazać informacje na temat akcji CBA posłowi Samoobrony Lechowi Woszczerowiczowi, ten zaś miał ostrzec ówczesnego ministra rolnictwa Andrzeja Leppera.

Przeciek miał dotyczyć operacji CBA, która polegała na kontrolowanym wręczeniu łapówki dwóm osobom oskarżonym o powoływanie się na wpływy w  Ministerstwie Rolnictwa. Oferowali oni podstawionemu agentowi załatwienie odrolnienia ziemi na Mazurach.

"Inne wersje (przecieku) też były badane i wykonywałem w nich czynności procesowe" - powiedział Radtke.

Wajda zadeklarował, że o szczegółach różnych wersji przecieku powie na  posiedzeniu niejawnym komisji. "Dla dobra śledztwa trzeba jednak badać najbardziej prawdopodobne wersje" - dodał.

Według Wajdy konferencja z sierpnia 2007 r. dotyczyła składania fałszywych zeznań, a nie przecieku. Pytany, czy zespół prokuratorów zgodził się na  konferencję, zasłonił się tajemnicą śledztwa. Dodał, że powie o tym na  posiedzeniu niejawnym.

Jak mówił, o tym, że prok. Barski zdecydował o niezastosowaniu aresztu wobec oskarżonych o składanie fałszywych zeznań w sprawie przecieku (Kaczmarek, Konrad Kornatowski, Jaromir Netzel) dowiedział się w dniu konferencji "późnym wieczorem". Świadek zaznaczył, że "nie miał styczności" z materiałem na niej zaprezentowanym.

Dodał, że w dniu konferencji dowiedział się także o tym, że będzie ona przeprowadzona.

Radtke zeznał, że otrzymał polecenie służbowe, by wziąć udział w konferencji prasowej od ówczesnej szefowej warszawskiej Prokuratury Okręgowej Elżbiety Janickiej. Jak powiedział, "bezpośrednio nadzorowała" ona prace zespołu. Dodał, że najpierw - gdy Janicka poprosiła go, aby odczytał na konferencji zarzuty -  odmówił, podobnie jak inny poproszony o to samo prokurator.

"Nie wiedziałem na czym konferencja miała polegać, jaki materiał ma być na  niej przedstawiony" - tłumaczył.

Podkreślił, że Janicka poinformowała go "ogólnie" o tym, że konferencja się odbędzie. "Nie słyszałem, żeby ktoś z zespołu wnosił, żeby była ona przeprowadzona" - dodał.

Posłowie komisji pod koniec posiedzenia postanowili, na wniosek PO, wyłączyć z prac komisji Jacka Kurskiego. Według uzasadnienia wniosku, istnieją "wątpliwości co do bezstronności" Kurskiego.

Zdaniem autora wniosku Roberta Węgrzyna (PO), istnieje podejrzenie, że Kurski dwa tygodnie temu - gdy w Sejmie był Janusz Kaczmarek - mógł nakłaniać go do  zmiany zeznań. Jak mówił, Kaczmarek złożył wniosek do Kancelarii Sejmu, aby  zabezpieczyć zapis monitoringu z tego dnia.

Według Węgrzyna, zasadność wniosku potwierdza oświadczenie Kurskiego z  porannej części posiedzenia. Kurski pytany przez członków komisji zaprzeczył, że  nakłaniał Kaczmarka do zmiany zeznań, ale przyznał, że z nim rozmawiał - nie na  temat prac komisji, lecz o tym żeby "na forum publicznym nie wchodzić sobie w  szkodę". Kurski dodał, że rozmowa "nie miała na celu wpłynięcie na oświadczenie woli Jaromira Netzla".

Gdańska prokuratura sprawdza, czy Kurski złożył przed dwoma laty "korupcyjną propozycję" ówczesnemu szefowi PZU Netzlowi (tak twierdzi Netzel). Poseł PiS wielokrotnie temu zaprzeczał i twierdził, że cała sprawa ma związek z wyborami do europarlamentu.

"Ten wniosek jest prowokacją ludzi, którzy mają karne zarzuty" - ocenił poseł PiS Arkadiusz Mularczyk podczas popołudniowej debaty nad wnioskiem o wyłączenie z prac komisji Kurskiego. Dodał, że ma na myśli Kaczmarka i Netzla. Zarzucił większości w komisji "wykluczanie opozycji" z prac komisji.

Zdaniem Kurskiego posłowie PO i PSL dowiedzieli się, że zamierza zrezygnować z uczestnictwa w komisji (Kurski ogłosił rano, że uczyni to ze względu na  kampanię wyborczą) i postanowili mu zaszkodzić, póki w niej zasiada.

Kurski i Mularczyk opuścili posiedzenie komisji przed głosowaniem nad wnioskiem o wykluczenie. Wniosek poparli wszyscy obecni w sali członkowie komisji.

Zgodnie z ustawą o sejmowej komisji śledczej, komisja może podjąć decyzję o  wyłączeniu ze swoich prac posła m.in. jeśli istnieje "okoliczność, która mogłaby wywołać uzasadnioną wątpliwość co do jego bezstronności w danej sprawie".

ND, PAP