Kurtyka nie będzie ścigany za słowa o Kwaśniewskim

Kurtyka nie będzie ścigany za słowa o Kwaśniewskim

Dodano:   /  Zmieniono: 
Z powodu braku cech przestępstwa prokuratura odmówiła ścigania prezesa Instytutu Pamięci Narodowej Janusza Kurtyki za jego słowa, że b. prezydent Aleksander Kwaśniewski był rejestrowany przez SB jako TW "Alek".

Rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie Mateusz Martyniuk powiedział, że decyzja z 22 kwietnia nie jest prawomocna. Dodał, że może się od niej odwołać Kwaśniewski, którego w tej sprawie uznano za pokrzywdzonego.

Koła SdPl-Nowa Lewica i Demokratyczne Koło Poselskie skierowały do prokuratury zawiadomienie o możliwości popełnienia przez Kurtykę przestępstw pomówienia b. prezydenta oraz przekroczenia uprawnień.

1 kwietnia Kurtyka powiedział w wywiadzie dla gazety "Polska - The Times", że Kwaśniewski w latach 1983-1989 "był rejestrowany przez bezpiekę jako TW +Alek+ przez departamenty II i III MSW". Kwaśniewski replikował, że "stwierdzenia Kurtyki są ostatecznym dowodem potwierdzającym, iż IPN to instytut kłamstwa narodowego".

Jak mówił poseł DKP Jan Widacki, Kurtyka popełnił przestępstwo z art. 231 Kodeksu karnego. Zgodnie z nim, funkcjonariusz publiczny, który przekraczając uprawnienia lub nie dopełniając obowiązków, działa na szkodę interesu publicznego lub prywatnego, podlega karze do trzech lat więzienia. Jak dodał, takie działanie spełnia też znamiona przestępstwa zniesławienia - za co grozi do dwóch lat więzienia.

Poseł PD przypomniał, że w 2000 r. Sąd Lustracyjny orzekł prawomocnie, iż Kwaśniewski nie był TW "Alkiem". "Szef IPN zakwestionował publicznie prawomocny wyrok sądu. Nie ulega wątpliwości, że celem tej wypowiedzi pana Kurtyki było pomówienie Aleksandra Kwaśniewskiego o takie właściwości, które mogą go poniżyć w opinii publicznej" - podkreślił Widacki.

Klub Lewicy chciał odwołania Kurtyki. W opinii marszałka Sejmu Bronisława Komorowskiego, do którego trafił taki wniosek Lewicy, jest on niezgodny z ustawą o IPN. Sam Kurtyka mówił, że do dymisji podawać się nie zamierza. Bronił go prezydent Lech Kaczyński. Premier Donald Tusk zapowiedział, że nie będzie starał się o odwołanie Kurtyki, którego 5-letnia kadencja kończy się w 2010 r.

ND, PAP