"Policja zachowała się w ten sposób, że oni nie przyjęli takiego zgłoszenia, to jest strasznie dziwne dla mnie. Jak to jest możliwe? Natomiast kiedy to się stało, wezwałam moich przyjaciół i mój kolega był świadkiem tego, że była policja i powiedzieli, że: "proszę pani, my nic nie zrobimy, nie możemy pani pomóc, bo pani nie rozpoznała świadków" - mówiła Cugier-Kotka w poniedziałek na antenie TVN24.
"Kobieta jak dotąd nie złożyła formalnego zawiadomienia o popełnieniu przestępstwa" - poinformował we wtorek PAP rzecznik komendanta głównego policji podinsp. Mariusz Sokołowski.
Komentując całą sprawę rzecznik KGP powiedział PAP, że telefoniczne zgłoszenie od kobiety wpłynęło w sobotę przed godz. 14, czyli kilka godzin po tym zdarzeniu. "Policjanci poinstruowali ją, że może zgłosić się do najbliższej jednostki policji" - powiedział Sokołowski.
Dodał, że od soboty policjanci kontaktowali się z nią kilkakrotnie. "Od soboty, jak dotąd, nie wpłynęło do nas takie zawiadomienie" - powiedział Sokołowski.dk.pap