Siedmiu Polaków dołączyło do grona "Sprawiedliwych wśród Narodów Świata"

Siedmiu Polaków dołączyło do grona "Sprawiedliwych wśród Narodów Świata"

Dodano:   /  Zmieniono: 
Siedmioro Polaków zostało pośmiertnie odznaczonych medalami "Sprawiedliwy wśród Narodów Świata". Odznaczenia przekazał krewnym uhonorowanych osób wiceambasador Izraela w Polsce Yahel Vilan podczas uroczystej ceremonii w Książnicy Pomorskiej w Szczecinie. Wśród 21 tysięcy osób, które wyróżniono w ten sposób za bezinteresowną pomoc prześladowanym Żydom w czasie II wojny światowej jest aż 6 tysięcy Polaków.
Instytut Yad Vashem w Jerozolimie przyznaje tytuły "Sprawiedliwy wśród Narodów Świata" od 1963 roku. Jak podkreślił wiceambasador, nie ma bardziej zaszczytnego zadania dla izraelskiego dyplomaty niż wręczanie tego odznaczenia. Przypomniał sentencję wyrytą na medalu: "Kto ratuje jedno życie, ratuje cały świat".

Odznaczenie przyznane Marii Karpiuk za uratowanie sześcioosobowej rodziny Soroków odebrał jej wnuk Henryk Łuczak. W czasie wojny pani Maria, samotnie wychowująca troje dzieci w swoim gospodarstwie we wsi Motwica w ziemiance wykopanej pod stodołą ukrywała rodzinę Soroków. Maria i Jan Lisowscy mieszkający w Wilnie, tuż przed ostateczną likwidacją tamtejszego getta we wrześniu 1943 r. przyjęli do swojego domu czworo uciekinierów. Ukrywali ich dziesięć miesięcy. Jak opowiadał Janusz Lisowski, syn odznaczonych, rodzina Lisowskich wybudowała specjalny bunkier dla czworga Żydów. Budowali go nocą; ziemię wynosili także pod osłoną nocy nad rzekę. Do zamaskowanego schronu wchodziło się przez szafę.

Medal przyznano także Łucji i Witalisowi Łukasiewiczom, którzy w czasie wojny uratowali z getta małego chłopca, Romana Liebesa. Uhonorowani Maria i Andrzej Tkaczowie w czasie wojny w swoim gospodarstwie w Bieszczadach udzielili schronienia żydowskim uchodźcom, ukrywającym się w okolicznych lasach. Sami mieli dziewięcioro dzieci. Wśród uciekinierów znajdowała się rodzina Segal, z której wojnę przeżył jedynie nastoletni Melech. Tkaczowie ukrywali go przez 8 miesięcy. Po wojnie Melech Segal wyjechał do Izraela, a Tkaczowie zamieszkali w Kołobrzegu.

- Chcemy, żeby świat wiedział, że warto ponieść ryzyko, bo nasz ojciec ryzykował jedenastosobową rodziną i swoim dobytkiem. Nie dla medalu mój ojciec to zrobił, co zrobił, nie dla zaszczytu. Cieszymy się bardzo, że Melech przeżył i żyje  - powiedział syn Tkaczów, Mikołaj. Uroczystości towarzyszyła wystawa "Uczynki, za które nie ma zapłaty. Sprawiedliwi z Zachodniopomorskiego", przygotowana przez szczeciński oddział Instytutu Pamięci Narodowej.

PAP, arb