Chlebowski i Drzewiecki staną przed komisją hazardową już w grudniu

Chlebowski i Drzewiecki staną przed komisją hazardową już w grudniu

Dodano:   /  Zmieniono: 
Platforma Obywatelska nie zamierza już rozpoczynać prac komisji hazardowej od zbadania prac nad ustawą hazardową w latach 2002-2007 i przesłuchiwania rządzących wówczas polityków SLD oraz PiS. – Widać już, że strategia odwracania uwagi nie przynosi takich efektów, jakich się spodziewaliśmy. Dlatego trzeba się zastanowić, czy jej nie zmienić - twierdzi jeden z posłów PO. Dlatego jeszcze w grudniu przed komisją śledczą mają stanąć główni bohaterowie afery hazardowej - Mirosław Drzewiecki i Zbigniew Chlebowski.
– Imputuje się nam, że rzekomo nie chcemy przesłuchiwać Zbigniewa Chlebowskiego czy Mirosława Drzewieckiego, a to nieprawda – mówi Sławomir Neumann, jeden z członków komisji śledczej z PO. – Strategia jest wciąż taka sama: znalezienie odpowiedzialnych za nieprawidłowości związane ze zmianami prawa hazardowego. Neumann zapewnia, że wspomniani politycy PO zostaną przesłuchani jeszcze w grudniu. Dlaczego więc w pierwszych tygodniach prac komisja zajmowała się nowelizacją ustawy hazardowej za czasów PiS. Zdaniem Neumanna był to... przypadek - po prostu posłowie komisji dostali materiały dotyczące tego właśnie okresu. Poseł PO podkreśla, że politycy nie spodziewali się, że dostaną właśnie te dokumenty. – Z wezwaniem Chlebowskiego czy Drzewieckiego czekamy jedynie na certyfikaty, które pozwolą nam na wgląd w tajne dokumenty dotyczące tej sprawy. Powinniśmy je dostać niedługo. Kiedy będziemy je mieć, na pewno nie będziemy zwlekać z przesłuchaniami – zapewnia Neumann.

PO: komisja popełniła błąd

Zmiana strategii to efekt zmasowanej krytyki jakiej została poddana komisja śledcza po usunięciu ze swojego składu posłów PiS - Beaty Kempy i Zbigniewa Wassermanna. Głosujący za ich odwołaniem posłowie PO argumentowali, że w związku z PiS-owskim wątkiem prowadzonego przez komisję śledztwa zarówno Kempa, jak i Wassermann muszą zostać przesłuchani przez komisję. Decyzję o odsunięciu PiS od prac komisji skrytykowali nawet politycy Platformy. Wiceprzewodniczący klubu PO Janusz Palikot stwierdził, że premier Donald Tusk był wściekły z powodu odwołania Kempy i Wassermanna. Sam Palikot uznał to za błąd. Tego samego zdania był Jarosław Gowin, zdaniem którego komisja śledcza zachowując się w taki sposób osłabiła swoją wiarygodność.


"To była konieczność"

Sławomir Neumann i Jarosław Urbaniak - posłowie PO wchodzący w skład komisji hazardowej - starają się bronić swojej decyzji. Obaj zapewniają, że odwołanie Kempy i Wassermanna nie było zamachem na komisję ani efektem polowania na przeciwników, tylko koniecznością. Jednak również oni przyznają, że odbiór ich decyzji przez opinię publiczną jest fatalny.

"Rzeczpospolita", arb