Działacze Greenpeace zapowiadają, że jeśli nie zostaną usunięci przez policję będą okupować dach budynku. Tymczasem policjanci otrzymali zgłoszenie od administratora budynku. Jak powiedział rzecznik komendanta stołecznego policji Maciej Karczyński, funkcjonariusze pojechali na miejsce. - W tej chwili rozmawiamy z demonstrującymi i namawiamy ich do opuszczenia budynku - dodał. Powiedział też, że działacze Greenpeace weszli na dach po piorunochronie.
- Mogę powiedzieć bez żadnego mizdrzenia się: "I love puszcza" - powiedział minister środowiska Andrzej Kraszewski. Zapewnił tym samym, że popiera postulat protestujących przed resortem ekologów, którzy chcą poszerzenia Białowieskiego Parku Narodowego. Według Kraszewskiego różnica między nim a Greenpeacem dotyczy tylko czasu, w jakim miałoby to nastąpić.
- Bardzo zależy mi na poszerzeniu puszczy, bardzo zależy mi, by jak największy obszar należący do tego bezcennego kompleksu leśnego został włączony do Parku Narodowego - powiedział minister. Dodał, że "niestety, takie jest polskie prawo, że zgoda na poszerzenie puszczy, otuliny jakiegokolwiek obszaru chronionego, jest uzależniona od zgody samorządów". - Musimy negocjować z samorządami. O ile, gdzie, możemy poszerzyć nawet tak bezcenne dobro, jak puszcza - podkreślił Kraszewski.
Protest Greenpeace przed Ministerstwem Środowiska od momentu rozpoczęcia poszerzył się. Oprócz transparentu na budynku przed resortem wyrosło też namiotowe "zielone miasteczko". Ekolodzy zapraszają do niego wszystkich warszawiaków. W miasteczku przewidziano m.in. gry i zabawy dla dzieci, koncerty i pokazy tańca z ogniem.PAP, arb