Pietrzak podkreśla, że nie zgadza się z tymi ekspertami, którzy winą za katastrofę obarczają pilotów. - Nie wolno w ten sposób mówić przed zakończeniem pracy komisji. To komisja musi ustalić przyczyny i zalecić profilaktykę - podkreśla. - Decyzje załogi były bardzo dobre. Była podjęta decyzja - i jej zapis mamy na "voice recorderze" - że zniżamy się do wysokości 100 metrów. I dlatego, ja cały czas mówię: poznajmy "flight data recordery" i dane z tego rejestratora. Wtedy będziemy wiedzieli, jaka była rzeczywista wysokość barometryczna, a nie radiowysokościomierz - zaznacza. Dodaje, że nie chce również przesądzać o winie kontrolerów z lotniska w Smoleńsku. - Niech komisja nam to powie. Tylko my możemy teraz oczekiwać większych, pełniejszych informacji - mówi.
Pytany o słowa Jarosława Kaczyńskiego, który dziwił się, że zderzenie z "brzózką o średnicy 40 cm" doprowadziło do odpadnięcia skrzydła Tupolewa Pietrzak stwierdza, że takie pytania powinny być kierowane do ekspertów. - Mamy możliwości komputerowe, mamy możliwości cyfrowe obliczenia, jaki jest wpływ takiego drzewa na samolot, który pędzi z prędkością 250-280 km/h, waży 80 ton, wiemy, jaka jest grubość tego skrzydła, wiemy jaka jest elastyczność tego drzewa, czy na tej wysokości ono się będzie uginało czy nie - niech oni się wypowiedzą. To jest kolejne pytanie, na które musimy oczekiwać, że znajdzie się odpowiedź niebawem - mówi Pietrzak.Pietrzak ubolewa, że wrak Tu-154M wciąż znajduje się pod gołym niebem przykryty brezentem. - Co jakiś czas pojawiają się jakieś nowe fakty, dowody, które wymagają powrotu, do danego urządzenie, agregatu, czy też elementu. Gdyby był zabezpieczony, mielibyśmy go w takim dziewiczym stanie zaraz po katastrofie. Gdyby był to w jakimś zadaszonym, najlepiej w hangarze, gdzie było by czysto, właściwe warunki, wtedy mielibyśmy tę pewność, że nic więcej się nie dzieje. Ale teraz jeżeli te powiedzmy wszystkie urządzenia, cały samolot leży pod chmurą i rdzewieje, niestety nie będziemy w stanie wrócić, do stanu, jaki był po katastrofie - ubolewa pułkownik.
RMF FM, arb