Schetyna: wolę Kaczyńskiego z kampanii wyborczej. "To karb emocji po Smoleńsku"

Schetyna: wolę Kaczyńskiego z kampanii wyborczej. "To karb emocji po Smoleńsku"

Dodano:   /  Zmieniono: 
fot. Wprost
Marszałek Sejmu Grzegorz Schetyna stwierdził - komentując ostatnie wywiady szefa PiS - że woli Jarosława Kaczyńskiego z kampanii wyborczej, z rozmowy na argumenty. Jak dodał, ma nadzieję, że obecna postawa lider PiS to nie jest "coś stałego".
- Składam to na karb emocji po tym, co stało się w Smoleńsku - powiedział Schetyna, proszony o komentarz do wywiadu prezesa PiS. Jak ocenił, polskiej polityce potrzebny jest "wzajemny szacunek i dobre relacje", ponieważ "tego mamy deficyt na polskiej scenie politycznej".

Schetyna dodał, że wolałby inny kierunek myślenia i zachowań, niż ten prezentowany obecnie przez lidera Prawa i Sprawiedliwości. Wyraził także nadzieję, że "to tylko znak medialny, że w rzeczywistości będziemy mogli wspólnie pracować". Schetyna podkreślił, że parlament "nie jest po to, aby odwracać się od kogoś plecami". - Trochę przykro, kiedy czyta się takie słowa - dodał.

- Wolę Jarosława Kaczyńskiego z kampanii wyborczej, z rozmowy na argumenty, niż to co widzimy dzisiaj. Wolałbym to widzieć jako element pewnej gry, a nie jako coś stałego, z czym będziemy mieli do czynienia przez następne miesiące - powiedział marszałek Sejmu.

W wywiadzie dla jednego z tygodników, pytany czy będzie przychodził na posiedzenia prezydenckiej Rady Bezpieczeństwa Narodowego i czy poda rękę premierowi Donaldowi Tuskowi oraz prezydentowi Bronisławowi Komorowskiemu, Kaczyński odpowiedział, że "nie poda". - A na posiedzenia RBN nie będę przychodził. Do rady mianował mnie Lech Kaczyński, co traktowałem jako zaszczyt. Mianowania od pana Komorowskiego nie przyjmę - dodał.

Dopytywany, czy uznaje wybór Komorowskiego, powiedział, że uznaje jego wybór, bo "uznaje reguły demokracji". - Wygrał wybory, a nie mam żadnych podstaw, by sądzić, że zostały one sfałszowane. Natomiast w żadnym razie nie podam mu ręki, tu ostatecznie zdecydowała sprawa krzyża. Mógł jedną decyzją doprowadzić do zakończenia awantur, profanacji, bicia i obrażania obrońców. Nie uczynił tego, a więc ostatecznie znalazł się w tej sferze, której ja nie uznaję. Zresztą jego przyjaźń z Palikotem też coś o nim mówi - mówił prezes PiS.

pap, ps