Choroba zawodowa

Dodano:   /  Zmieniono: 
Co trzeci polski policjant zagrożony jest alkoholizmem. Tylko w latach 1993-1997 z powodu nałogu wyrzucono z resortu 776 funkcjonariuszy. Liczba wyrzucanych - rośnie.
- Zacząłem pić, bo ludzie z gangu, do którego zostałem wprowadzony, też pili. Na początku starałem się udawać, rozlewać, ale oni uważnie mnie obserwowali, więc nie miałem wyjścia. Gdy wracałem do mieszkania, które przygotowano dla mnie na czas operacji, piłem z powodu ogromnego stresu: obserwowałem, jak bito ludzi, żądając haraczu, byłem świadkiem gwałtów, tortur. Po dwóch latach pracy "pod przykryciem", jako "wtyczka": byłem alkoholikiem - wspomina były policjant, obecnie właściciel fitness clubu. Szefowie załatwili mu kurację, ale do poprzedniej pracy już nie wrócił. Trafił za biurko, a po roku odszedł ze służby. Odszedł, bo pili praktycznie wszyscy jego koledzy.
W ostatnich latach na leczenie policjantów alkoholików z kasy Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji wydawano około miliona złotych rocznie. Co roku z powodu nałogu około dwustu stróżów prawa traci pracę, a na ich miejsce trzeba wyszkolić nowych funkcjonariuszy. Rośnie też liczba przestępstw popełnianych przez pijanych policjantów (o 37,5 proc. w 2000 r. w stosunku do 1999 r.). Tylko w latach 1993-1997 z powodu nałogu wyrzucono z resortu 776 funkcjonariuszy. Oficjalne statystyki nie mówią jednak prawdy. W 2000 r. odnotowano na przykład 85 wypadków drogowych spowodowanych przez pijanych funkcjonariuszy (prywatnymi samochodami). W komendzie stołecznej dowiedzieliśmy się, że takich wypadków jest co najmniej pięć razy więcej, lecz są tuszowane, jeśli nie ma ofiar i większych uszkodzeń aut. Policjanci ze stołecznej drogówki twierdzą, że rocznie tylko w Warszawie zatrzymują około 1,5 tys. funkcjonariuszy jeżdżących po pijanemu, którzy jednak nie powodują wypadków. Zatrzymani nie są karani, lecz najczęściej odwożeni radiowozami do domu.
Czasem uzależnienie kończy się tragicznie. Na warszawskim Bródnie znaleziono zwłoki zaniedbanego mężczyzny z trzema ranami postrzałowymi głowy. Policjantów z miejscowego komisariatu zdziwiły rodzaje ran, bowiem bezdomni rzadko ponoszą śmierć z broni palnej. Po sprawdzeniu dokumentów zabitego okazało się, że to ich dawny kolega Janusz D., mający na koncie wiele sukcesów. Dwa lata przed śmiercią policjant został wyrzucony z pracy z powodu alkoholizmu. Głównym założeniem programu wprowadzonego niedawno programu "Trzeźwość w policji" jest kontrakt podpisywany przez funkcjonariusza zagrożonego alkoholizmem. Dokument zobowiązuje go do poddania się terapii. Przełożony gwarantuje mu wówczas, że nie będzie z powodu alkoholizmu zwolniony z pracy - oczywiście pod warunkiem, że nie popełni wykroczenia bądź przestępstwa. radzenia sobie z problemami alkoholowymi". Planowane jest zwiększenie liczby psychologów policyjnych - ze 100 do niemal 400, aby specjalista był w każdej komendzie.
Z powodu specyfiki pracy w policji resort zdecydował się na tworzenie własnych ośrodków terapii alkoholików. Policja nie korzysta z istniejących ośrodków cywilnych, bo zdarzało się, że policjant spotykał się w grupie terapeutycznej z przestępcami, których zatrzymywał.
Sławomir Sieradzki


Pełny tekst "Choroby zawodowej" w 992 numerze tygodnika Wprost, w sprzedaży od środy 28 listopada