Anna Fotyga w wywiadzie dla "Polski The Times" powiedziała dziś, że Tusk wspólnie z Władimirem Putinem marginalizował Lecha Kaczyńskiego a zachowanie premiera zbliża się do granicy zdrady stanu. Dodała, że Polska znajduje się dziś w rosyjskiej strefie wpływów, w naszym kraju działają liczne piąte kolumny, a katastrofa smoleńska mogła być efektem zamachu.
Premier odniósł się też do dzisiejszej publikacji "Gazety Wyborczej", która ujawniła, że w latach 2005-2007 CBA i ABW interesowały się billingami dziennikarzy - w tym m.in. Moniki Olejnik. - Władza PiS chętnie podsłuchiwała, obserwowała i prowokowała - zauważył premier. Jak dodał, pamięta jak pojawiły się pierwsze informacje, które dotyczyły polityków ówczesnej opozycji. - Ta sprawa szybko zniknęła z obszaru zainteresowania. Chyba wszyscy zdążyliśmy się do tego przyzwyczaić, że to co się kojarzy z PiS, to przede wszystkich podsłuchy i manie prześladowcze, które każą bać się dziennikarzy - ocenił Tusk. Podkreślił, że jako premier nie ma wielkiego pola do popisu i "może jak najskuteczniej nadzorować służby państwowe, by tego typu pokusom nie ulegały". - Co do wykroczeń czy przestępstw trzeba rozmawiać z prokuraturą - dodał. - Służby na całym świecie i do końca świata ulegały pokusom by nadużywać władzy, a zadaniem uczciwej, demokratycznej władzy jest, by te służby powściągać. Wtedy tamte służby nie tylko miały swoje pokusy, ale spełniały też zamówienie polityczne - podkreślił Tusk. Dodał, że sam nie jest ciekaw o czym dziennikarze rozmawiają o północy.
arb, TVN24