Kalisz zostaje w SLD. "Jestem człowiekiem lewicy i nikt mnie tego nie pozbawi"

Kalisz zostaje w SLD. "Jestem człowiekiem lewicy i nikt mnie tego nie pozbawi"

Dodano:   /  Zmieniono: 
fot. Wprost 
Poseł SLD Ryszard Kalisz, który w sobotę stracił miejsce w zarządzie Sojuszu, nie zamierza odchodzić z partii. - Kierownictwo SLD nie pozbawi mnie determinacji do tego, by zmieniać tę partię - powiedział Kalisz w TVN24.
- Jestem człowiekiem lewicy i nikt mnie lewicowości w Polsce nie  pozbawi. Wszyscy znają moje poglądy, również na wewnętrzną działalność partii politycznej, na  demokrację wewnętrzną w partii, strukturę partyjną i ja po prostu działam na rzecz dobrej działalności SLD. Jeżeli z tego powodu się mnie wyrzuca z zarządu, to mi jest po prostu przykro, ale to nie znaczy, że grupa kierownicza teraz pozbawi mnie determinacji, żeby SLD zmieniać - mówił Kalisz.

Poseł podkreślił, że jest "członkiem-założycielem SLD" i wiele projektów, którymi partia ta "się dziś szczyci", było jego autorstwa. W tym kontekście wymienił m.in. wnioski do Trybunału Konstytucyjnego w sprawie ustawy lustracyjnej i ustawy o CBA. Kalisz przekonywał, że wciąż ma wielu zwolenników w partii. - Byłem 10 dni temu na konwencji wyborczej w Siedlcach, popierałem kandydata SLD Macieja Drabio, entuzjastycznie ludzie SLD mnie tam witali - relacjonował poseł Sojuszu.

Zdaniem Kalisza decyzja o tym, że podczas sobotniej konwencji krajowej Sojuszu - jako jedyny - nie otrzyma od delegatów wotum zaufania, zapadła wcześniej. - Dzwoniło do mnie wiele osób, również ze ścisłego grona współpracowników Napieralskiego, którzy mi opowiadali, jak to się stało, kiedy podjęto decyzję, kiedy szefowie regionów ustalili to z kierownictwem partii - mówił poseł SLD. Kalisz zaznaczył, że jako członek partii ma prawo krytykować jej szefa. - Jeżeli za krytykę szefa wyrzuca się człowieka, to jaka to partia? - pytał. Zapewniał jednocześnie, że nigdy nie wypowiedział ani jednego słowa, które "nie byłoby troską o dobro lewicy w Polsce i troską o to, żeby lewica w Polsce miała swoją właściwą, należytą, efektywną reprezentację". Dodał, że wspiera kandydatów Sojuszu startujących w listopadowych wyborach samorządowych. - Wspieram Wojciecha Olejniczaka - już do tej pory w wielu miejscach z nim byłem, organizuję mu spotkania z kreatywnymi środowiskami w Warszawie i będę go jeszcze wspierał - podkreślił.

Kalisz odniósł się też do swej obecności 2 października na kongresie Janusza Palikota. Wiceszefowa Sojuszu Katarzyna Piekarska oceniła, że to właśnie udział Kalisza w kongresie miał decydujący wpływ na to, że poseł Sojuszu nie otrzymał wotum zaufania. - Ja, będąc w Sali Kongresowej nie powiedziałem żadnego słowa nielewicowego, tak bym to określił. Mówiłem o wartościach lewicowych, a w trakcie pytań były pytania chociażby o Jerzego Wenderlicha, że czegoś nie zrobił właściwie, ja musiałem ich bronić - zapewniał Kalisz.

Polityk powiedział też, że pozostaje w kontakcie telefonicznym z Januszem Palikotem i chętnie się z nim znów spotka. - My się znamy do lat, spotykamy się dosyć często - raz na dwa tygodnie, tak jak z wieloma innymi politykami. Jesteśmy w kontakcie telefonicznym. Chętnie się z Januszem Palikotem spotkam, bo bardzo go cenię i lubię, jest naprawdę wybitnie inteligentnym człowiekiem, oczytanym - komplementował posła z Lublina Kalisz.

pap, ps, arb