Kaczyński: w Polsce nie ma praworządności. Trwa atak na społeczeństwo

Kaczyński: w Polsce nie ma praworządności. Trwa atak na społeczeństwo

Dodano:   /  Zmieniono: 
Jarosław Kaczyński (fot. Wprost) Źródło:Wprost
W Polsce trwa atak nie tylko na Prawo i Sprawiedliwość, ale także na wielką część społeczeństwa, której "odmawia się praw obywatelskich" - mówił w Sejmie prezes PiS Jarosław Kaczyński podczas debaty nad rządową informacją na temat zabójstwa w łódzkim biurze PiS.

- Mamy w Polsce do czynienia z potężnym atakiem. To jest atak na wielką część społeczeństwa, to jest atak, na ludzi, którym się w gruncie rzeczy odmawia praw obywatelskich - atakował z sejmowej mównicy prezes PiS. - Nieustanne ataki, zapowiedzi anihilacji opozycyjnej formacji politycznej: "my nie chcemy wygrać wyborów, my chcemy anihilacji", itd. Mógłbym tego rodzaju cytatów z Palikota, cytatów z pana Niesiołowskiego i wielu innych polityków przytaczać tutaj bardzo wiele. I między tymi cytatami, a tym wydarzeniem jest niewątpliwie związek - wyliczał prezes PiS. Kaczyński przypomniał m.in. o akcji "zabierz babci dowód". - Co to w gruncie rzeczy oznacza? To oznacza, że ludzie starsi mają nie mieć praw obywatelskich - ocenił szef PiS. Kaczyński mówił także o ciągłym odwoływaniu się do tego, że na PiS głosują mieszkańcy wsi. - Czy ludzie ze wsi nie mają praw obywatelskich? Czy ludzie wierzący w naszym kraju mają być pozbawieni praw obywatelskich? - pytał.

Pięć lat ataku na PiS

- Wolno obrażać, wolno obrażać prezydenta wybranego w demokratycznych wyborach w sposób najbardziej ordynarny, najbardziej niesłychanymi po prostu oświadczeniami polityków, którzy awansują w partii rządzącej - dziś już ich tam nie ma, ale to przecież wydarzenia dopiero ostatnich tygodni - nawiązywał do wypowiedzi Janusza Palikota o Lechu Kaczyńskim prezes PiS. Takie zachowania nazwał "antydemokratycznymi".

Według Kaczyńskiego, "kampania", w ramach której atakowany jest PiS, ale także ludzie, trwa "co najmniej od pięciu lat". - Ze skutkami, które skończyły się już jedną wielką tragedią. A teraz mamy tragedię inną, nie chcę powiedzieć, że mniejszą, bo te słowa, że kiedy umiera jeden człowiek, umiera cały świat, są prawdziwe - powiedział. Według szefa PiS, wydarzenia w łódzkim biurze PiS "to kolejna tragedia, która wynika z tej kampanii".

Pod krzyżem umarła praworządność

Kaczyński ocenił, że w Polsce "nie ma żadnej praworządności". Dowodem na to są - jego zdaniem - wydarzenia, do których doszło pod krzyżem przed Pałacem Prezydenckim, na które nie reagowali policjanci ani funkcjonariusze ABW. - Policjant ma obowiązek interweniowania w takiej sprawie. Jeżeli nie interweniuje, tzn. że ma odpowiedni zakaz. Ten, kto zakaz wydał, dopuszcza się przestępstwa - dodał. Zdaniem Kaczyńskiego należy spytać, czy wszyscy obywatele mają równe prawo do ochrony. - Krzyż był profanowany, bici byli ludzie, obrażani byli ludzie, kobiety. Miały miejsce fakty gaszenia papierosów na szyjach modlących się kobiet, miały miejsca takie fakty, jak oddawanie moczu na palące się znicze, które miały uczcić poległych w katastrofie smoleńskiej, w tym szczególnie znienawidzonego prezydenta, byłego dziś, nieżyjącego, ś.p. mojego brata - podkreślił szef PiS.

"Nie uciekniecie od odpowiedzialności"

Kaczyński przypomniał, że demonstracja upamiętniająca półrocze katastrofy smoleńskiej została określona przez część mediów i niektórych intelektualistów "jako faszystowska, 1933 rok, zagrożenie demokracji". Jak mówił, pojawiły się "żądania Trybunału Stanu, żądania nawet wyjścia poza metody demokratyczne". - Właśnie pan C. wyszedł poza metody demokratyczne, żeby tylko tym strasznym rzeczom zapobiec. A o co chodzi? O ten potworny lęk przed katastrofą smoleńską, która była gigantyczną kompromitacją III RP, niezależnie od tego, jakie były jej szczegóły - stwierdził. Jak ocenił, "ta furia która wybuchła w związku z ta demonstracją, ta próba uniemożliwienia, zastraszenia, żeby takie demonstracje się nie powtarzały to był wielki atak na prawdę". Zdaniem Kaczyńskiego, jeśli Polska chce się rozwijać to "sprawa prawdy" jest "zupełnie elementarna". - I tutaj trzeba mówić nie tylko o politykach, trzeba mówić także o środkach masowego przekazu, o "szkłach kontaktowych", o tym wszystkim co budowało kłamstwo i przemysł nienawiści. Jeżeli tego nie wycofamy, nie zlikwidujemy, to nie ma mowy o tym, by Polska mogła wyglądać normalnie - dodał. - Nie uciekniecie państwo przed odpowiedzialnością - groził szef PiS.

PAP, arb