Janusz Korwin-Mikke zaznaczył, że zależy mu na tym, by stolica była miastem nowoczesnym, przyjaznym dla zmotoryzowanych. - Widziałem wczoraj plansze, jak sobie pani prezydent wyobraża Warszawę. Otóż tak jak za Bieruta: jedna nitka samochodów i ludzie chodzący po placach. My chcemy miasta w stylu amerykańskim, francuskim - powiedział kandydat na prezydenta stolicy. - Przyszłość jest w samochodach. Nie trzeba ich tępić, tylko ułatwiać im życie - dodał.
Pytany o to, czy czuje się osamotniony jako kandydat niepopierany przez polityków największych partii, w przeciwieństwie do Hanny Gronkiewicz-Waltz czy Wojciecha Olejniczaka, Korwin-Mikke zaprzeczył. - Nie potrzebuję poparcia. Jakby pan Donald Tusk mnie poparł, to zaraz bym się tego wyparł. Takie poparcie jest jak kula u nogi - przekonywał. - Będę walczył o rzecz najważniejszą w tych wyborach, żeby w poczuciu całego kraju było jasne, że to ja jestem prawicą, a nie Kaczyński. Niech warszawiacy w wyborach pokażą, czy chcą, by za prawicę uchodził Jarosław Kaczyński, czy chcą prawicy takiej jak za Reagana czy pani Thatcher - apelował do mieszkańców stolicy Korwin-Mikke.
PAP, arb