Wrak nie wróci do Polski przed rocznicą. Rosjanie oferują pełny dostęp do akt

Wrak nie wróci do Polski przed rocznicą. Rosjanie oferują pełny dostęp do akt

Dodano:   /  Zmieniono: 
(fot. Wikipedia)
Polscy prokuratorzy będą mogli bez ograniczeń przeglądać akta rosyjskiego śledztwa w sprawie katastrofy smoleńskiej - to najważniejsze uzgodnienie, które zapadło we wtorek w rozmowach polskich i rosyjskich prokuratorów generalnych z delegacjami.
 Ponad półtorej godziny trwało w Prokuraturze Generalnej spotkanie rosyjskich i polskich prokuratorów. Rosję reprezentowali m.in. Prokurator Generalny Federacji Rosyjskiej Jurij Czajka i jego zastępca Aleksander Zwiagincew. Gospodarzami spotkania byli Andrzej Seremet i naczelny prokurator wojskowy gen. Krzysztof Parulski. Rozmawiano o nowych, odformalizowanych warunkach dwustronnej współpracy, które umożliwia podpisane w poniedziałek memorandum oraz o wzajemnej pomocy prawnej w prowadzonych odrębnie przez prokuratury obu krajów śledztwach w  sprawie katastrofy z 10 kwietnia pod Smoleńskiem.

Będą mogli przeglądać w Rosji

Strona polska już wcześniej formułowała swoje priorytety w  rozmowach z Rosjanami. Są to: uzyskanie orientacyjnego terminu przekazania Polsce czarnych skrzynek i wraku rozbitego samolotu Tu-154, a także informacja o statusie lotniska w  Smoleńsku i pracujących tam kontrolerów. Jak mówił Seremet po spotkaniu, tych konkretnych informacji nie udało się we wtorek uzyskać, ale strona rosyjska zadeklarowała, że  polscy prokuratorzy będą mieli pełny dostęp do akt rosyjskiego śledztwa. - Będą mogli je osobiście przeglądać w Rosji - wyjaśnił polski prokurator generalny. Zapewniał zarazem, że  ze strony rosyjskiej uzyskaliśmy "pełną akceptację naszych oczekiwań".

Na realizację niektórych wniosków trzeba będzie jeszcze poczekać. Jak wynika ze słów Jurija Czajki, przyśpieszenia w rosyjskim śledztwie - a co za tym idzie także realizacji polskich wniosków - należy się spodziewać po tym, jak MAK przekaże rosyjskiej prokuraturze kluczowe dowody rzeczowe: wrak samolotu, dokumentację techniczną i oryginały czarnych skrzynek. - Pracujemy bardzo konstruktywnie, w duchu wzajemnego zrozumienia - zaznaczył Czajka i  dodał, że poniedziałkowe memorandum o współpracy, podpisane podczas wizyty prezydenckiej, "nakłada na strony jeszcze poważniejsze zobowiązania".

Wrak nie wróci przed rocznicą

Czajka powiedział, że nie spodziewa się, by możliwe było przekazanie stronie polskiej czarnych skrzynek i wraku samolotu przed pierwszą rocznicą katastrofy smoleńskiej. Podkreślił, że te kluczowe dowody rzeczowe nie są jeszcze w dyspozycji rosyjskiej prokuratury, lecz MAK. Gdy dostaną je rosyjscy śledczy, będą musieli przeprowadzić własne badania - do których zaproszeni będą polscy eksperci i śledczy. - Zasadą jest, że dowody zostają przy sprawie, do  jej zakończenia - podkreślił.

- Nasza współpraca z polskimi kolegami nie ma precedensu, nie da się jej porównać z jakąkolwiek inną sprawą. Mogę powiedzieć z pełną odpowiedzialnością, że odkąd doszło do tej katastrofy - a była to tragedia nie tylko dla Polaków, ale  i dla Rosjan - my z własnej inicjatywy dopuściliśmy polskich śledczych do prowadzenia wszystkich czynności. Mamy też konstruktywną wymianę informacji - zaznaczył prokurator generalny Federacji Rosyjskiej.

"Tam śledztwo trwało 5 lat"

Pytany, jak długo może potrwać postępowanie rosyjskiej prokuratury w sprawie katastrofy smoleńskiej, Czajka podał przykład innej katastrofy - rosyjskiego samolotu na Ukrainie, w  której było wiele ofiar. - Tam śledztwo trwało pięć lat. Omawialiśmy dziś także międzynarodową praktykę w podobnych sprawach. One są badane i trzy lata, i czasem więcej -  podkreślił, ale zarazem wskazał, że w sprawie katastrofy smoleńskiej "jak tylko można, przyśpieszamy tok śledztwa, wymieniamy informacje, ciągle jesteśmy w kontakcie telefonicznym".

Czajka poinformował też, że rosyjska prokuratura zbada sprawę różnic między zeznaniami rosyjskich kontrolerów, które zostały unieważnione, a ich nową wersją, jaką otrzymała strona polska. - Wiem, że są tam pewne różnice, będziemy to teraz badać, zgodziliśmy się na prośbę polskich kolegów - powiedział. Zarazem apelował, by w tej sprawie "nikogo o nic nie podejrzewać" i powtórzył, że rosyjsko-polska współpraca śledcza nie ma precedensu.

Seremet dodał, że strona polska pisemnie zwróciła się do  rosyjskiej prokuratury generalnej o wyjaśnienie tej sprawy. - Polscy prokuratorzy prowadzący to śledztwo także zapewnili, że pochylą się jeszcze nad tym problemem prawnym - zapewnił.

zew, PAP