Jak pisze "Rzeczpospolita", polski przedstawiciel przy MAK ma chyba największą wiedzę w kraju na temat smoleńskiej katastrofy. Był na miejscu niedługo po zdarzeniu, zna przebieg lotu, rozmawiał ze wszystkimi kontrolerami. Winą za katastrofę Klich obarcza odpowiedzialnych za wojskowe lotnictwo. Jego zdaniem w wojsku nie przestrzega się procedur. - Obowiązuje zasada: jak się uda, to się uda. Wylądowałeś, to jesteś bohaterem - mówi. - Nieważne, w jakich warunkach - dodaje.
Jednak zdaniem Edmunda Klicha Rosjanie też nie są bez winy. Uwagi Klicha do raportu MAK liczą 46 stron. Pułkownik ma wiele zastrzeżeń do tego, co działo się na lotnisku pod Smoleńskiem. Według relacji Klicha, kontrolerzy spierali się, czy pozwolić polskiemu samolotowi na lądowanie w takich warunkach pogodowych. - Najrozsądniejszą osobą na wieży był Paweł Plusnin. Gdyby tylko on decydował, posłałby tupolewa na inne lotnisko - uważa Klich.
Klich mówi też, że zaraz po katastrofie "osoba odpowiedzialna za stan lotnictwa wojskowego" naciskała na niego, by starał się jak najwięcej winy zepchnąć na Rosjan. W wywiadzie dla "Rzeczpospolitej" Edmund Klich ocenia, że Polska ma zbyt mało czasu, by przygotować rzetelną odpowiedź na raport MAK. Termin upływa 19 grudnia.
zew, "Rzeczpospolita"