PO: Polski nie stać na sprawiedliwość. Opozycja: to skrajna nieodpowiedzialność

PO: Polski nie stać na sprawiedliwość. Opozycja: to skrajna nieodpowiedzialność

Dodano:   /  Zmieniono: 
Minister skarbu Aleksander Grad, fot. Wprost
Opozycyjne PiS, SLD, PJN oraz koalicyjny PSL domagają się od ministerstwa skarbu i rządu wyjaśnień w sprawie wstrzymania prac nad ustawą reprywatyzacyjną. Skarb Państwa będzie ponosił straty w związku z przegranymi procesami w sądach - ostrzegają. PO zwraca uwagę na zły stan finansów publicznych.
Z podanych w czwartek informacji resortu skarbu wynika, że z  powodów finansowych nie może być przeprowadzony przygotowany projekt ustawy mający zapewnić symboliczne rekompensaty osobom, których mienie zabrano w PRL m.in. właścicielom dworów, pałaców i przedsiębiorstw. Mogłoby to spowodować, jak podało ministerstwo, przekroczenie dozwolonej przez UE bariery długu publicznego w stosunku do PKB.

PO: nie stać nas na sprawiedliwość

Szef sejmowej komisji skarbu Tadeusz Aziewicz (PO) powiedział, że  będzie chciał bezpośrednio od ministra skarbu Aleksandra Grada uzyskać informację na temat reprywatyzacji. - Mamy świadomość, że Polska jest w  trudnej sytuacji, nie na wszystko nas stać w tej chwili, nawet jeśli jest to potrzebne i sprawiedliwe - podkreślił Aziewicz.

PSL: nie zamiecie się pod dywan

Zasiadający w komisji skarbu państwa Eugeniusz Kłopotek (PSL) jest zdania, że sprawa powinna być przedstawiona na posiedzeniu rządu. - Rząd, głosem premiera, powinien dać sygnał, co dalej z ustawą reprywatyzacyjną. Być może kwestia powinna stanąć na forum parlamentu. Tego zamieść pod dywan nie można - zaznaczył. - Czy to oznacza, że w ogóle nie będzie nas stać na reprywatyzację, że  odchodzimy od naprawy krzywd? Poszkodowanym zostaje droga sądowa. Może się okazać, że to będzie państwo kosztować drożej niż normalna ustawa reprywatyzacyjna - podkreślił Kłopotek. Poseł PSL dodał, że w ustawie reprywatyzacyjnej można umieścić zapis pozwalający państwu na rozłożenie spłaty roszczeń w czasie.

PiS: totalna porażka rządu

Andrzej Dera (PiS) uważa, że to "totalna porażka rządu". - Rząd powiedział krótko: "ponieważ mamy trudności finansowe nie jesteśmy w  stanie spełnić ustawowych wymogów, żeby osobom, które zabrano prywatne mienie, było one zrekompensowane" - ocenił. - To nie zamyka dochodzenia do roszczeń przed sądem. To procedura rozłożona w czasie, ale bardziej kosztowana dla państwa - podkreślił Dera. Według niego jest bardzo prawdopodobne, że PiS będzie się domagało szerszej informacji rządu w tej sprawie.

SLD: oświadczenie ministerstwa kuriozalne

Według Ryszarda Zbrzyznego (SLD) "nie jest to sytuacja poprawna". - Nie jest zgodna z deklaracjami rządzących z kampanii wyborczej. Wszystkie kwestie miały być załatwione. Oświadczenie ministerstwa jest kuriozalne - powiedział poseł SLD. - Wiele osób może dochodzić swoich praw przed sądami powszechnymi. To  narazi Skarb Państwa na dużo większe koszty. To dla obecnej ekipy nie ma  znaczenia, bo odsuwają w czasie problem, który należało dawno rozwiązać - ocenił Zbrzyzny. Według niego w przyszłym tygodniu sprawą zajmie się klub SLD i  "podejmie odpowiednie działania".

PJN: skrajny brak odpowiedzialności

Rzecznik PJN Lucjan Karasiewicz nazwał działanie rządu w sprawie reprywatyzacji "skrajnie nieodpowiedzialnym, jeśli chodzi o fundusze państwa". - Ustawa reprywatyzacyjna załatwiłaby te sprawy kompleksowo, ustalając kwotę odszkodowania. Potomkowie i właściciele obecnie wygrywają sprawy w sądzie i państwo płaci większe odszkodowania niż  wynikałoby to z ustawy reprywatyzacyjnej - powiedział.

zew, PAP