Kaczyński: śląskość cenimy, ale naród śląski to opcja niemiecka
Kluzik-Rostkowska podkreśla, że swoje przywiązanie do polskości udowadniała jeszcze wtedy, kiedy nie było to takie łatwe, jak dzisiaj. Przypomina, że była harcerką, pracowała w podziemnych pismach "KOS" i "Tygodnik Mazowsze", a także, że uczestniczyła w strajkach jastrzębskich w 1988 roku. Zwróciła uwagę, że była też ministrem polskiego rządu, a obecnie jestem posłem w polskim Sejmie. "To upokarzające, że muszę dzisiaj udowadniać panu, że przez to, że czuję się Ślązaczką, nie jestem jednocześnie zwolennikiem >zakamuflowanej opcji niemieckiej<. Nie pozbawi mnie pan prawa do nazywania się Polką i do nazywania się Ślązaczką" - oświadczyła polityk.
Migalski: uwaga! PiS staje się nacjonalistyczne
"Pana słowa uważam za oburzające i świadczące o całkowitym niezrozumieniu specyfiki tej ziemi, z której się wywodzę. Historia Śląska była bardzo skomplikowana i bolesna dla mieszkańców tych terenów, zaś pana opinie świadczą przede wszystkim o pana ignorancji oraz o tym, że nie otrząsnął się pan jeszcze ze związków z Romanem Giertychem" - dodała.
Według szefowej PJN PiS staje się nowym LPR-em, a sam Kaczyński mówi językiem jego duchowych przywódców. W tym kontekście stwierdziła, że tym bardziej się cieszy, iż stoi na czele partii, która - jak podkreśliła - jest alternatywą dla tego typu myślenia i dla tego typu języka. "Domagam się od pana przeprosin za oburzające sformułowania odmawiające takim ludziom, jak ja, prawa do nazywania się Polakami. W przeciwnym wypadku będę musiała uznać, że świadomie antagonizuje pan ludzi i celowo dzieli ich ze względu na pochodzenie i poczucie tożsamości" - zakończyła swój list Kluzik-Rostkowska.
PAP, arb