Jezuici XXI wieku

Jezuici XXI wieku

Dodano:   /  Zmieniono: 
Liberałowie w Kościele katolickim? Tacy są właśnie członkowie Opus Dei. W  Polsce organizacja "wychodzi z podziemia". Kto pozostaje w jej kręgu oddziaływania?
Ich poglądy są dość bliskie ideom Friedricha von Hayeka i Miltona Friedmana i bardzo się różnią od przesłania encykliki Jana Pawła II "Laborem exercens". W Europie - także w Polsce - są obrzucani epitetami, bo ośmieszają lewicową retorykę, sprzeciwiają się "dyktaturze redystrybucji". Swoje liberalne koncepcje wprowadzali w życie we Włoszech, Hiszpanii, Portugalii, Chile i Argentynie. Wielu uważa się za twardych monetarystów. Po 13 latach działalności w Polsce Opus Dei porzuca wizerunek organizacji na poły konspiracyjnej. - Tak, jestem członkiem Opus Dei - przyznaje Waldemar Gasper, były prezes Telewizji Familijnej. W kręgu oddziaływania dzieła pozostają Wiesław Walendziak (poseł PiS), Maciej Srebro (były minister łączności), Jerzy Polaczek (poseł PiS), Marek Jurek (poseł PiS), Kazimierz M. Ujazdowski (poseł PiS) i Jarosław Sellin (członek KRRiTV). Przyznają, że uczestniczą w spotkaniach Opus Dei. Jeden z domów dzieła znajduje się bardzo blisko Sejmu. To tam przychodzi około 15 posłów z różnych ugrupowań, kilkunastu bankowców, maklerzy.
Hiszpańska droga
Polscy członkowie Opus Dei chcą powtórzyć drogę hiszpańskich współbraci. To oni w największym stopniu przeprowadzili Hiszpanię od gospodarki zetatyzowanej z czasów gen. Franco do wolnorynkowej. - Politycy związani z Opus Dei, przede wszystkim Navarro Rubio i Alberto Ullastres, zyskali wpływ na gospodarkę Hiszpanii dzięki protekcji admirała Luisa Carrero Blanco, "prawej ręki" gen. Franco - mówi dr Paweł Skibiński, historyk z Uniwersytetu Warszawskiego. Hiszpańscy katolicy chętnie wiązali się z Opus Dei, gdyż żadne inne środowisko nie podkreślało tak bardzo wolności osobistej i społecznej oraz potrzeby osobistej odpowiedzialności. W latach 70. i 80. Opus Dei skupiło najbardziej liberalną część hiszpańskich elit. Osoby z tego środowiska objęły potem stanowiska w prawicowym rządzie Jose Marii Aznara (do związków z Opus Dei przyznaje się sześciu ministrów). Członkowie dzieła zawsze podkreślają, że w działalności publicznej nie reprezentują instytucji, do której należą.
Najważniejsze są wpływy Opus Dei w hiszpańskiej gospodarce. Menedżerowie wykształceni w prowadzonych przez Dzieło Boże uniwersytetach (na świecie jest ich 19) zajmują około 3 tys. wysokich stanowisk w hiszpańskich bankach, przedsiębiorstwach, dyplomacji, na giełdzie, w firmach ubezpieczeniowych. Polscy członkowie i sympatycy Opus Dei mogą się kształcić na tych samych uczelniach (najbardziej znany jest Uniwersytet Nawarry). Obecnie studiuje tam około dwustu osób z Polski. Korzystają one ze stypendiów fundowanych przez Opus Dei (po studiach rozpoczną staże w firmach i instytucjach, w których dzieło ma największe wpływy). Na tych uczelniach wykładają także biskupi z Polski: w Rzymie na Uniwersytecie św. Krzyża zajęcia prowadzi biskup Tadeusz Pieronek, a w Madrycie wykładał abp Józef Życiński. Ks. Piotr Prieto, wikariusz regionalny dzieła w Polsce, nie ukrywa, że chciałby, by również w Polsce powstała szkoła wyższa prowadzona przez Opus Dei (na razie dzieło dysponuje kilkoma akademikami m.in. w Warszawie i Krakowie).
Pierwsza kadrowa
Polskie Opus Dei jest wciąż organizacją kadrową. Liczy około dwustu członków, czyli numerariuszy i supernumerariuszy. W kręgu jego oddziaływania znajduje się ponad tysiąc osób, które uczestniczą w spotkaniach formacyjnych i wspierają dzieło. - Opus Dei nie prowadzi duszpasterstwa masowego: stawia na jakość, nie na ilość. Tu chodzi raczej o kształtowanie elit chrześcijańskich, choć z pewnością nie ma żadnego założenia, że muszą to być ludzie z "górnej półki" - mówi Marcin Przeciszewski, szef Katolickiej Agencji Informacyjnej, sympatyk dzieła.
Otwarte mówienie o przynależności do Opus Dei czy wspieraniu tej organizacji - jak w wypadku Waldemara Gaspera czy Jerzego Polaczka - jest w Polsce nowością. Dotychczas o dziele publicznie wypowiadali się tylko członkowie nie pełniący publicznych funkcji. Opus Dei pokazywało w ten sposób, że jest także otwarte na przeciętnych ludzi, takich jak Erhard Gasda (typowy Ślązak), Joanna Piliszek, gospodyni domowa z Warszawy (z wykształcenia fizyk) czy Roman Polak, mechanik samochodowy prowadzący własny warsztat (jego córki są numerariami). Gasda przyznaje, że wśród członków i sympatyków organizacji jest sporo osób publicznych, głównie przedstawicieli prawicy. Dotychczas unikali oni publicznych wystąpień, żeby nie zachęcać do spekulacji o quasi-masońskim charakterze organizacji.
- Opus Dei określa się jako paramasonerię w Kościele, ale to jest kompletne nieporozumienie. Dzieło jest środowiskiem formacyjnym, którego działalność ogranicza się do dostarczenia dobrej formacji chrześcijańskiej, w której chodzi przede wszystkim o ukoronowanie fachowości - mówi Marcin Przeciszewski. Przeciszewski przyznaje, że Opus Dei odgrywa ważną rolę na świecie. Wynika to głównie z kultu profesjonalizmu w szeregach dzieła. - Menedżerowie należący do Opus Dei są równie sprawni jak najlepsi maklerzy czy bankowcy w Nowym Jorku.
Paweł Siennicki
Pełny tekst "Jezuitów XXI wieku" w najnowszym, 1007 numerze tygodnika "Wprost", w kioskach od poniedziałku 11 marca.
W numerze także: Holding pana Twardowskiego