"To jest wasza demokracja". Incydent w Gdańsku, PiS żąda wyjaśnień

"To jest wasza demokracja". Incydent w Gdańsku, PiS żąda wyjaśnień

Dodano:   /  Zmieniono: 
Do incydentu doszło podczas uroczystości z udziałem prezydenta (fot. prezydent.pl)
PiS domaga się wyjaśnień od szefa MSWiA i marszałka Sejmu w sprawie incydentu, do którego doszło w sobotę w Gdańsku, podczas uroczystości wmurowania kamienia węgielnego pod nową siedzibę Europejskiego Centrum Solidarności.
Ok. 200 osób protestujących przeciw podwyżkom czynszu w Gdańsku, wśród których znaleźli się posłowie PiS protestujący przeciwko nominacji na dyrektora ECS Basila Kerskiego, próbowało dojść do miejsca, w którym odbywała się uroczystość z udziałem m.in. prezydenta Bronisław Komorowskiego.

"Gestapo, gestapo"

Na ich drodze ustawiono barierki, przed którymi ustawił się kordon pracowników firmy ochroniarskiej - wynajętej przez miasto (organizatora). Ochroniarze wyposażeni byli m.in. w tarcze. Kilka metrów za nimi stanęli funkcjonariusze Straży Miejskiej oraz policjanci. Między demonstrującymi a ochroniarzami doszło do przepychanek. Użyto ręcznych gazów, żeby manifestujący nie sforsowali barierek. Tłum krzyczał: "Gestapo, gestapo" oraz "To jest wasza demokracja!". Poseł PiS Andrzej Jaworski powiedział PAP, że jego zaatakowano gazem i uderzono tarczą w brzuch.

PiS protestuje

W sobotę po popołudniu PiS przesłało PAP oświadczenie, w którym zapowiada, że będzie domagać się wyjaśnień w tej sprawie od marszałka Sejmu i szefa MSWiA. "Prawo i Sprawiedliwość stanowczo protestuje przeciwko łamaniu konstytucyjnego prawa do zgromadzeń przez władze Gdańska, które bezpodstawnie odmówiły zgody na demonstracje osobom sprzeciwiającym się nominacji na dyrektora Europejskiego Centrum Solidarności Basila Kerskiego. Zdaniem PiS osoba, która w 1986 r. zrzekła się przed niemieckim urzędnikiem polskiego obywatelstwa, nie może stać na czele instytucji, tak mocno związanej z historią naszego kraju" - napisał rzecznik klubu Adam Hofman.

"Kolejne naruszenie nietykalności posła"

Jak dodał, Jaworski, Anna Fotyga oraz grupa osób skupiona wokół gdańskiego PiS "chciały w pokojowy sposób zaprotestować przeciwko tej fatalnej i nieprzemyślanej nominacji". "Odpowiedzią władz Gdańska był zakaz zgromadzenia, zamknięcie dróg publicznych oraz wystawienie ochroniarzy, których jedynym zadaniem była brutalne rozbicie spotkania przy pomocy gazów łzawiących i tarcz" - dodał. Zaznaczył również, że Jaworski został zaatakowany mimo, iż zgromadzeni wiedzieli, że jest posłem i "powinien być traktowany z należytym szacunkiem".

"W związku z kolejnym przypadkiem naruszenia immunitetu parlamentarnego oraz nietykalności cielesnej posła opozycji Prawo i Sprawiedliwość wystąpi do Marszałka Sejmu o przedstawienie stosownych wyjaśnień. Zażąda również zwołania nadzwyczajnego posiedzenia komisji sprawiedliwości oraz będzie domagać się, by minister spraw wewnętrznych oraz szefowie policji i BOR wyjaśnili nasilające się w ostatnim czasie przypadki wykorzystywania różnorakich cywilnych formacji do tłumienia aktywności opozycji w Polsce" - dodał.

Rzecznik nie widział, procedur nie zna

Pytany o sprawę rzecznik prezydenta Gdańska Antoni Pawlak powiedział, że nie widział zajść przy barierkach. - Jeśli ktoś czuje się poszkodowany, to może zgłosić do to prokuratury - powiedział. - Nie znam procedur, jakie obowiązują w takim przypadku firmę ochroniarską, czy jej pracownicy mogą używać gazu. Ich głównym zadaniem było nie wpuszczanie poza barierkę nikogo, kto nie ma zaproszenia. I z tego ta firma jest rozliczana - dodał.

zew, PAP