Celiński: mam większe prawo do znaczka "Solidarności" niż dzisiejsi związkowcy

Celiński: mam większe prawo do znaczka "Solidarności" niż dzisiejsi związkowcy

Dodano:   /  Zmieniono: 
Andrzej Celiński (fot. Wikipedia)
Solidarność zarzuciła posłowi niezrzeszonemu Andrzejowi Celińskiemu bezprawne posługiwanie się na billboardach znakiem związku. Poseł odpiera zarzut, twierdząc, że ma do tego znaku większe prawo niż członkowie dzisiejszej "S".
Na początku czerwca Celiński zorganizował w Warszawie konferencję prasową, na której poinformował, że zamierza wystartować w wyborach do Senatu. Spotkanie odbywało się na tle billboardu, na którym było zdjęcie Celińskiego w towarzystwie Lecha Wałęsy, a także symbol Solidarności. Celiński poinformował, że takie same billboardy wykupił jeszcze w dwóch punktach w Warszawie.

Rzecznik prasowy przewodniczącego Komisji Krajowej NSZZ "Solidarność" Wojciech Gumułka w specjalnym oświadczeniu napisał, że Celiński posługuje się znakiem związku bezprawnie. Podkreślił, że każdorazowe użycie znaku "S" wymaga zgody prezydium Komisji Krajowej związku. Rzecznik dodał, że zgoda taka z reguły jest udzielana, jednak Celiński o takie pozwolenie nie wystąpił. Z kolei zdaniem sekretarz Komisji Krajowej NSZZ "S" Ewy Zydorek użycie przez Celińskiego znaku "S" jest "dziwne" także ze względu na to, że polityk ten w ostatnich latach wielokrotnie krytycznie wypowiadał się o związku. - Więc albo teraz nagle zmienił zdanie, albo na czas kampanii wyborczej chowa swoje poglądy pod dywan i łapie się każdej okazji, by zyskać głosy - zauważyła z przekąsem Zydorek. Gumułka poinformował, że związek nie ma zamiaru podejmować żadnych kroków prawnych w sprawie użycia znaku. Związkowcy zaproponowali jednak politykowi, by wstąpił do "S". Związkowcy przesłali już na adres biura poselskiego Celińskiego deklarację przystąpienia do związku. - Chętnie doradzimy mu, do której organizacji zakładowej powinien przystąpić, jakie ma statutowe prawa i obowiązki - zadeklarowała Ewa Zydorek.

Celiński komentując całą sprawę podkreślił, że po 1989 roku nigdy nie prosił Solidarności o zgodę na używanie jej znaku. - I nie zamierzam prosić. Uważam, że jeśli mówimy o duchowej własności znaku, to z całą pewnością mam do niego daleko większe prawo aniżeli przywódcy obecnej Solidarności - ocenił. Dodał, że on sam działając w tym związku budował "społeczeństwo solidarne", a dzisiejsze władze związku budują "społeczeństwo korporacyjne, gdzie silni są jeszcze silniejsi, a słabi - słabsi". Poseł zapewnił, że nie ma zamiaru dołączać do związku i podkreślił, że wykupienie przez niego trzech billboardów, na których znalazło się logo związku, nie jest częścią kampanii wyborczej. - Plakatem ze znakiem "S" przypomniałem dzień wyborów 4 czerwca 1989 roku po to właśnie, by padło pytanie jak daleko, czy jak blisko jesteśmy ideałom związku z tamtych czasów - wyjaśnił, dodając, że billboardy są repliką plakatu z 1989 roku. - Gdybym traktował to jako kampanię, robiłbym szereg rzeczy wokół tego. Potraktowałem to jako przypomnienie - podkreślił poseł.

PAP, arb