Sąd: palenie opon to nic negatywnego. Prezydent Gdańska nie przeprosi związkowca

Sąd: palenie opon to nic negatywnego. Prezydent Gdańska nie przeprosi związkowca

Dodano:   /  Zmieniono: 
Fot. sxc.hu Źródło: FreeImages.com
Prezydent Gdańska Paweł Adamowicz nie musi przepraszać przewodniczącego NSZZ "Solidarność" Stoczni Gdańsk Romana Gałęzewskiego. Sąd Apelacyjny w Gdańsku podtrzymał decyzję sądu niższej instancji, który uznał, że prezydent nie naruszył dóbr osobistych związkowca.
Sprawa dotyczyła wypowiedzi Adamowicza w "Panoramie" TVP3 z 10 maja 2009 r. W czasie rozmowy m.in. na temat manifestacji, która odbyła się kilka dni wcześniej przed magistratem, prezydent Gdańska powiedział, że "Gałęzewski palił opony przed urzędem miejskim i różne nieprawdziwe rzeczy wygadywał". Gałęzewski stwierdził, że na wspomnianej manifestacji opon nie palił, "nie wygadywał też różnych rzeczy" i pozwał Adamowicza za jego wypowiedź. W grudniu 2010 r. Sąd Okręgowy w Gdańsku oddalił powództwo Gałęzewskiego i nakazał mu zapłacić Adamowiczowi koszty, jakie ten poniósł w związku z procesem - ponad 2,7 tys. zł. Od tego wyroku odwołał się Gałęzewski. Sąd Apelacyjny oddalił jednak apelację i podtrzymał decyzję sądu niższej instancji uznając za trafną wcześniejszą argumentację sądu okręgowego. Wtorkowy wyrok jest prawomocny.

Wydając w grudniu 2010 r. wyrok w tej sprawie gdański sąd okręgowy uznał, że przewodniczącego stoczniowej "S" rzeczywiście nie było na wspomnianej manifestacji. Jednak sąd zauważył, że Adamowicz nie sprecyzował w swojej wypowiedzi, jaki czas miał ma myśli, a Gałęzewski z całą pewnością uczestniczył w demonstracjach, w czasie których do palenia opon przez związkowców dochodziło. Sąd uznał też, że powiedzenie o kimś, iż "palił on opony" nie niesie z sobą negatywnej oceny. - A już w żadnej mierze w przypadku przewodniczącego związków zawodowych, bo to jest zachowanie typowe dla związków - uzasadniała wówczas sędzia Maria Kliszcz.

Sędzia uznała też, że skierowane pod adresem Gałęzewskiego określenie, iż ten "różne nieprawdziwe rzeczy wygadywał", miało charakter opinii wygłoszonej przez Adamowicza. Kliszcz wyjaśniła, że powód i pozwany mieli różne zdania w pewnych kwestiach, w tym w sprawie organizacji obchodów rocznicy wyborów z 4 czerwca 1989 roku. - Pozwany miał prawo stwierdzić, że pewne rzeczy, które na ten temat wypowiada powód, są nieprawdziwe. Nie ma nic nagannego w ocenie sądu w stwierdzeniu, że coś jest nieprawdziwe - powiedziała uzasadniając grudniowy wyrok sędzia.

PAP, arb