Macierewicz: katastrofa Tu-154M nastąpiła nad ziemią. Prokuratura to potwierdza

Macierewicz: katastrofa Tu-154M nastąpiła nad ziemią. Prokuratura to potwierdza

Dodano:   /  Zmieniono: 
Antoni Macierewicz (fot. WPROST)Źródło:Wprost
Antoni Macierewicz ocenia, że wnioski Naczelnej Prokuratury Wojskowej z analizy rejestratora lotu ATM mogą potwierdzać tezę "białej księgi", że bezpośrednią przyczyną katastrofy smoleńskiej była utrata zasilania Tu-154M na wysokości 15 m.
Prokuratorzy z Naczelnej Prokuratury Wojskowej zaprezentowali 26 lipca ogólne wnioski płynące z ekspertyzy firmy ATM - producenta jedynego polskiego rejestratora lotu, obecnego na pokładzie TU-154M, który rozbił się 10 kwietnia 2010 roku. Poinformowali też, że prokuratura zamierza stawiać zarzuty w śledztwie smoleńskim w wątku wojskowym. Prokuratorzy potwierdzili, że rejestratory samolotu przestały działać na ok. 1,5 do 2 sekund przed zderzeniem z ziemią. Przyczyną - według biegłych - było uszkodzenie instalacji elektrycznej, choć - jak zaznaczają - z tego faktu nie można wyciągać jakichś szczególnych wniosków, gdyż do katastrofy doszło po urwaniu skrzydła samolotu, jego przechyleniu, a później obróceniu.

 

Rejestratory przestały działać na 1,5 sekundy przed zderzeniem z ziemią

">Biała księga< się potwierdza"

Macierewicz komentując wystąpienie prokuratorów stwierdził, że "dzisiaj jednoznacznie prokuratura potwierdziła, iż badania, które dokonała w oparciu o analizę skrzynki ATM, i jak rozumiem innych danych, potwierdzają tezy >białej księgi<, że do tragedii doszło na skutek awarii zasilania na wysokości co najmniej 15 m nad poziomem pasa, między 60-120 m przed uderzeniem w ziemię". - I to jest informacja absolutnie kluczowa - podkreślił. W jego ocenie, analiza przedstawiona we wtorek przez prokuratorów potwierdziła, że "bezpośrednią przyczyną tragedii była utrata zasilania na wysokości 15 m". - Fakty są bezsporne. Samolot utracił zasilenie na wysokości 15 m, na dwie sekundy przed uderzeniem w ziemię. Samolot nie dlatego się rozpadł, że uderzył w ziemię. Katastrofa nastąpiła na 15 m nad poziomem pasa i to powinno być przedmiotem rzeczywistej analizy i rzeczywistego badania tych czynników w Polsce, które chcą wyjaśnić, co się naprawdę stało, a nie udowadniać cudze tezy i opinie oraz dokonywać pewnej rozgrywki politycznej - mówił Macierewicz.

"Dlaczego ten przycisk nie zadziałał?"

Szef parlamentarnego zespołu zaznaczył także, że "niesłychanie istotne" jest to, iż prokuratura na podstawie zbadanych paramentów lotu i danych ze skrzynek TU-154M nie może wykluczyć wydania przez kpt. Arkadiusza Protasiuka komendy odejścia na drugi krąg i wciśnięcia przez niego przycisku "uchod". Prokuratorzy poinformowali, że rejestrator ATM nie wykazał, aby system odejścia w ostatnich sekundach lotu TU-154M był aktywny, a rejestratory parametrów lotu nie zarejestrowały 10 kwietnia 2010 r. żadnych niesprawności maszyny aż do zderzenia jej skrzydła z drzewem o godz. 8.40 i 59 sekund. - Dlaczego ten przycisk nie zadziałał, dlaczego w skrzynce ATM nie ma odzwierciedlenia tego faktu, dlaczego ten system nie został uruchomiony, mimo użycia przycisku "odejście"? - pytał Macierewicz. Dodał, że te zagadnienia powinny być przedmiotem "wnikliwych i solidnych badań".

"Co czytał Tusk?"

Szef zespołu pytał także, na jakiej podstawie szef MSWiA Jerzy Miller pod koniec czerwca przekazał premierowi Donaldowi Tuskowi raport z prac komisji badającej przyczyn katastrofy smoleńskiej, skoro we wtorek NPW potwierdziła, że do tej pory strona polska nie dostała od Rosjan m.in. kompletnej dokumentacji medycznej z sekcji zwłok. - Co takiego czytał pan Donald Tusk, jeżeli nie miał miarodajnej i kompetentnej analizy fonoskopijnej czarnych skrzynek? Jeżeli nie miał danych z sekcji zwłok? Nie mówiąc o innych materiałach, na których brak użalali się słusznie dzisiaj prokuratorzy. Jeżeli tych zasadniczych danych pan minister Miller nie posiadał, to co dał panu premierowi Tuskowi i na jakiej podstawie opierają się wnioski pana ministra Millera, które mają być za trzy dni przedstawione? - pytał Macierewicz.

PAP, arb