Piesiewicz: kilka godzin prowokacji przykryło dorobek mojego życia

Piesiewicz: kilka godzin prowokacji przykryło dorobek mojego życia

Dodano:   /  Zmieniono: 
Krzysztof Piesiewicz (fot. WPROST)Źródło:Wprost
- Moja historia to historia o facecie, który wychował się w gruzach tego miasta, pracował dla ludzi w tym mieście. Zawsze była dla mnie zadziwiająca reakcja ludzi w stosunku do mnie. Ogromne zaufanie. Zainteresowanie tym, co myślę, jak reaguję na różne sytuacje. To historia o facecie, który organicznie był związany z tym wszystkim, czym ludzie żyją. I temu facetowi przydarza się sytuacja kilkugodzinna, przygotowana, która przykrywa wiele poprzednich lat życia – mówi w „Gazecie Wyborczej” były senator Krzysztof Piesiewicz.
Trzy osoby, które szantażowały Piesiewicza grożąc mu emisją nagrań na których widać jak ubrany w sukienkę senator wciąga biały proszek, zostały 30 sierpnia skazane sądowym wyrokiem. Senator twierdzi jednak, że nie ma takiego wyroku, który mógłby zrekompensować straty moralne, które poniósł. – Sąd musiałby cofnąć czas. Przywrócić status quo – podkreśla Piesiewicz. Senator podkreśla też, że nie chce po raz kolejny wyjaśniać całej sytuacji – Wszystko było zorganizowane, utraciłem świadomość… Ja się nie chcę tłumaczyć, ja tylko mówię, jak wygląda opis rzeczywistości – podkreśla.

Piesiewicz rezygnuje z wyborów

Senator twierdzi, że media wciąż opowiadają o jego „kompromitującym" zachowaniu, a nikt nie bierze pod uwagę, iż wszystko było starannie przygotowane.- Nie ma opisu, że to było przygotowane przez osiem tygodni. Że zostały do mnie przywiezione rekwizyty, sprzęt do nagrywania, czyli że sytuacja, żeby mnie skompromitować, była przygotowana – podkreśla. Piesiewicz ocenia też, że w jego przypadku zadziałał efekt „tyranii chwili”. – Nie tłumaczy się mechanizmów, nie tłumaczy się przyczyn, nie tłumaczy się detali, tylko jest krótki przekaz dwu-trzyzdaniowy, 15 sekund jakiegoś zdjęcia i to już żyje – skarży się.


„Gazeta Wyborcza", BP