"Kaczyński ciągle lewituje, nie ma wpływu na to, co się dzieje w stolicy"

"Kaczyński ciągle lewituje, nie ma wpływu na to, co się dzieje w stolicy"

Dodano:   /  Zmieniono: 
Ryszard Kalisz (fot. Wprost) Źródło:Wprost
- Niech Donald Tusk sam zapłaci za Tuskobus, niech sam opłaca wszystko, benzynę. Apelujemy do premiera Jarosława Kaczyńskiego, by też trochę sam pojeździł, a nie w gronie ochroniarzy - mówił na Dworcu Wschodnim kandydat SLD Ryszard Kalisz. Wraz z posłanką Katarzyną Piekarską Kalisz przekonywał, że Warszawa jest pokrzywdzona, a zmienić to może tylko SLD.
- Donald Tusk (jedynka na warszawskiej liście PO - red.) nie lubi Warszawy, jest z Gdańska. Prezes PiS Jarosław Kaczyński (lider na liście PiS w stolicy - red.) nie ma żadnego wpływu na to, co się dzieje w Warszawie, dlatego że on w ogóle lewituje ciągle - mówił kandydat SLD Ryszard Kalisz. - Dworzec Wschodni w Warszawie to jest grzęzawisko wody, strach i brud. Warszawa jest pokrzywdzona, miasteczka pod Warszawą są również pokrzywdzone. Ten rząd kompletnie nie dba o to wszystko, co się dzieje w Warszawie - mówił kandydat SLD.

Poseł zwrócił uwagę, że okolice Dworca Wschodniego w ogóle "nie wyglądają jak Warszawa". - To wygląda jak jakiś świat w ogóle nieeuropejski. Stare domy, puste przestrzenie. Praga jest pokrzywdzona. Na Pradze się nic nie inwestuje - powiedział.

"Baraki takie, jak w latach 50."

- My widzimy tu tych ludzi, którzy tłoczą się. Kasy z tamtej strony wyglądają jak w latach 50., takie baraki są. Widać wyraźnie, jak Warszawa jest nielubiana przez Platformę, przez Tuska, jak Warszawa w ogóle nie interesuje Kaczyńskiego - ocenił. Według Kalisza, stolica jest pokrzywdzona, a jej sprawy pozostają niezrozumiane zarówno przez polityków PO, jak i PiS. Kalisz przekonywał, że tylko SLD dobrze zajmie się Warszawą. - Jedynie ci, którzy tu mieszkają z mieszkańcami Warszawy, Otwocka, Piaseczna, Pruszkowa - to jesteśmy my - oświadczył.

"Kredyt na janosikowe? To nie jest normalne"

Kandydatka SLD z listy podwarszawskiej Katarzyna Piekarska poinformowała, że razem z Kaliszem jedzie pociągiem do Otwocka pod hasłem "Otwock, Warszawa nasza wspólna sprawa". - My chcemy w naszej polityce przybliżać do Warszawy cały okręg podwarszawski - oświadczyła. Posłanka tłumaczyła, że proponuje m.in. jeden wspólny bilet dla całej aglomeracji warszawskiej.

- Będziemy także pilnować prywatyzacji kolei, o czym przebąkuje pan marszałek (woj. mazowieckiego) Adam Struzik (PSL). Ale trzeba bardzo się temu przyglądać, bo tak naprawdę chce się sprywatyzować kolej po to, by opłacić ratę janosikowego - stwierdziła. Dodała, że także w kwestią janosikowego należy się zająć po wyborach. Janosikowe to obowiązkowa wpłata do budżetu państwa, którą płacą najbogatsze samorządy na rzecz pozostałych. Stanowi określony odsetek dochodów podatkowych województwa sprzed dwóch lat, a jego wysokość zależy od wpływów.

- Wydaje mi się, że sytuacja, w której woj. mazowieckie musi się zadłużać, by zapłacić ratę janosikowego, nie jest sytuacją normalną. Nie chodzi o to, by to janosikowe w ogóle zlikwidować, bo taka solidarność pomiędzy regionami, gdzie dzieje się lepiej i tymi, gdzie dzieje się gorzej, oczywiście istnieć musi. Natomiast to musi być na racjonalnych zasadach i na konkretny cel - zaznaczyła.

"Niech Tusk zapłaci ze swoich"

Kalisz wezwał natomiast premiera, "niech sam zapłaci za Tuskobus, niech sam opłaca wszystko, benzynę". - My kupiliśmy za własne pieniądze bilety - oświadczył, prezentując bilety z Warszawy Wschodniej do Otwocka.

- Apelujemy do premiera Kaczyńskiego, by też trochę sam pojeździł, a nie w gronie ochroniarzy. Czego panie prezesie Kaczyński pan się boi? Zapraszamy pana do wspólnej przejażdżki koleją pomiędzy Warszawą Wschodnią a Otwockiem, niech pan się nie boi Warszawy Wschodniej, Pragi i Otwocka - apelował Kalisz.

Do Kalisza pod koniec konferencji podszedł mężczyzna, który pytał polityka o refundację operacji trzustki. - Bezspornie to musi być finansowane z Narodowego Funduszu Zdrowia - odpowiedział Kalisz. Zachęcał także, by mężczyzna skontaktował się z jego biurem poselskim.

zew, PAP