"Albo się zmienimy, albo skończymy jak LPR". "Ziobryści" chcą dyskutować o przyszłości PiS-u

"Albo się zmienimy, albo skończymy jak LPR". "Ziobryści" chcą dyskutować o przyszłości PiS-u

Dodano:   /  Zmieniono: 
Liderem frakcji niezadowolonych w PiS jest Zbigniew Ziobro (fot. WPROST) Źródło:Wprost
Politycy PiS związani z europosłem Zbigniewem Ziobro chcą debaty o przyszłości partii i mówią o "ciężkiej porażce" w wyborach. Bliscy współpracownicy Jarosława Kaczyńskiego mają na ten temat inne zdanie i zarzucają "ziobrystom" nielojalność podczas kampanii wyborczej. PiS po wyborach nie jest już monolitem.

- Konieczna jest zmiana strategii, jeżeli nic się nie zmieni stracimy poparcie i skończymy jak LPR - ostrzega jeden z polityków kojarzonych z Ziobrą. Deklaruje on jednocześnie, że w partii nikt nie chce podważyć pozycji prezesa partii Jarosława Kaczyńskiego. Kilku polityków PiS kojarzonych z Ziobrą podkreśla jednak, że oczekuje poważnej debaty, także publicznej, o przyszłości partii. Żaden z nich nie chciał wypowiadać się pod nazwiskiem - ich zdaniem dyskusja powinna się odbyć najpierw w ścisłym kierownictwie partii, podczas posiedzenia Komitetu Politycznego, a także podczas Rady Politycznej.

Posiedzenie Komitetu Politycznego PiS ma się odbyć jeszcze w tym tygodniu. Jak dotąd ścisłe kierownictwo partii nie zajęło się jeszcze powyborczymi rozliczeniami. Na początku listopada zebrać się ma Rada Polityczna, która zajmie się m.in. podsumowaniem wyborów. Najprawdopodobniej Rada dokona też zmian personalnych w kierownictwie partii. Według szefa Komitetu Wykonawczego Joachima Brudzińskiego, podczas posiedzenia Rady pojawi się wątek dotyczący "omówienia sytuacji powyborczych". Polityk zaznaczył też, że trzeba przyjąć strategię działania partii na najbliższe miesiące.

Nie rozliczać...

Część polityków PiS, głównie związanych z tzw. zakonem PC (m.in. Adam Lipiński, Joachim Brudziński, Mariusz Błaszczak, Marek Kuchciński), przekonuje, że w partii nie będzie rozliczeń kampanii wyborczej, a jedynie jej analiza. To właśnie politycy związani z tzw. zakonem w głównej mierze odpowiadali za przebieg ostatniej kampanii wyborczej. Sam Kaczyński mówił po wyborach, że nie należy spodziewać się rozliczeń powyborczych w jego partii. - Uważam, że wszelkiego rodzaju rozliczenia po wyborach, jeśli nie doszło do jakichś wydarzeń drastycznych, a w moim przekonaniu nie doszło, nie mają po prostu sensu. Ci, którzy chcieliby je podjąć, po prostu bardzo, ale to bardzo, szkodzą partii - przekonywał prezes PiS.

W nieoficjalnych rozmowach z politykami PiS związanymi z tzw. zakonem PC zarzuty padają, ale nie wobec samej kampanii i jej autorów, tylko wobec Ziobry i kojarzonych z nim polityków, w tym europosła Jacka Kurskiego. Nieoficjalnie politycy PiS stawiają Ziobrze zarzuty nielojalności podczas kampanii wyborczej. Ich zdaniem, Ziobro "grał na swoją bramkę", popierając w terenie jedynie swoich kandydatów. - Pracowaliśmy bardzo intensywnie podczas kampanii na rzecz jak najlepszego wyniku całej partii. Jeżeli jakiś kandydat zwrócił się do mnie o poparcie, to miałem mu odmówić? - odpiera ten zarzut polityk PiS kojarzony z Ziobrą.

...czy rozliczać - oto jest pytanie

Według wcześniejszych informacji uzyskanych od przedstawicieli kierownictwa PiS, w ostatnich dniach przed wyborami niektórzy posłowie zaliczani przez media do "frakcji" Ziobry otwarcie w wewnątrzpartyjnych rozmowach krytykowali sposób prowadzenia kampanii. Jeden z nich miał m.in. wysłać list w tej sprawie do pozostałych członków ugrupowania. - Nie ma co zaklinać rzeczywistości, mówić, że wynik wyborczy był sukcesem. Mamy kilku posłów mniej, dostaliśmy milion głosów mniej. Nie możemy okłamywać wyborców, twierdzić, że wszystko jest dobrze. Musimy dokonać rzetelnej analizy i na jej podstawie zbudować strategię, odmienną od obecnej. Powinniśmy w tej sprawie komunikować się z wyborcami - przekonywał jeden z prominentnych polityków PiS, kontestujących ostatnią kampanię. - To, co się stało w wyborach, to ciężka porażka PiS. Rządy PO były oczywistą klęską, mimo to zmniejszyło się poparcie dla nas. To fatalnie wróży na przyszłość. Do Sejmu dostał się Ruch Palikota, Platforma może więc ustawić się w kontrze do niego i odbierać nam prawicowy elektorat, spychając nas do pozycji partii o skrajnych poglądach. Nie możemy do tego dopuścić - mówi inny polityk kojarzony z Ziobrą. Otwarcie - jako jeden z nielicznych - o swoim rozczarowaniu wynikiem wyborczym mówi europoseł PiS Tadeusz Cymański. Pytany w TVN24 o to, jak ocenia wynik wyborczy odpowiedział, że "według niego jest to dotkliwa porażka". Przekonywał też, że w PiS potrzebna jest dyskusja na temat wyborów.

"Zamiast Budapesztu będzie Madryt"

W nieoficjalnych rozmowach niektórzy politycy PiS są jeszcze bardziej krytyczni. - Obecne działanie, propaganda sukcesu, udawanie że nie ma problemu nie tylko nie pomoże, ale pogorszy sytuację. Jeśli się nic nie zmieni to grozi nam nie Budapeszt, a Madryt z hegemonią PO i Palikota - uznał jeden z posłów PiS zasiadających w komitecie politycznym. Mimo krytyki samej kampanii i dotychczasowego sposobu jej rozliczenia nikt w PiS nie zamierza jednak kwestionować przywództwa Kaczyńskiego w partii. - Jego pozycja jest niezagrożona - zapewnia polityk bliski Ziobrze. - Nikt nigdy nie chciał i nie chce pozbawiać stanowiska prezesa. To byłby absurd - dodaje inny polityk PiS.

PAP, arb