Pacjenci na bruk!

Dodano:   /  Zmieniono: 
Sprawdź, czy szpital, w którym się leczysz, nie zostanie wkrótce zamknięty!
Jeśli leczyłeś się w Szpitalu Wojewódzkim w Legnicy lub w Dolnośląskim Centrum Chorób Płuc we Wrocławiu, wkrótce drzwi tych palcówek możesz zastać zamknięte, a oddziały opustoszałe. Dotyczy to także pacjentów Samodzielnego Publicznego Szpitala Wojewódzkiego w Gorzowie Wielkopolskim, Okręgowego Szpitala Kolejowego we Wrocławiu, Szpitala Specjalistycznego w Kościerzynie i dziesiątków innych zadłużonych placówek.
Najciężej chorzy będą przewożeni do innych szpitali, ale większość pacjentów zostanie wypisana do domu. Żeby znaleźć wolne łóżko, trzeba będzie szukać innego szpitala, często w innej miejscowości. Szpitale, do których trafią dodatkowi pacjenci, wkrótce również zaczną mieć kłopoty z płynnością finansową, co może wywołać kolejną falą bankructw. Odkładane będą pilne operacje, a w placówkach znajdujących się w lepszej sytuacji powstaną społeczne kolejki. Część szpitali przestanie wydawać chorym posiłki, będzie się wyłączać prąd i wodę. Zastrajkują lekarze i pielęgniarki od miesięcy nie otrzymujący pensji. To właśnie grozi nam w najbliższych miesiącach wskutek katastrofalnego zadłużenia placówek medycznych. Aż 600 spośród 750 szpitali ma długi, które łącznie sięgają już prawie 7 mld zł (na koniec 2001 r. było to 5,2 mld zł). Największe kłopoty mają szpitale na Dolnym Śląsku - w sumie są zadłużone na ponad 670 mln zł. W co trzeciej placówce pojawił się komornik. Na spłatę tych zobowiązań nie ma pieniędzy w budżecie państwa, nie mają ich też samorządy. Ani rząd, ani władze lokalne nie chcą zamykać szpitali, szczególnie tych, które oferują usługi na dobrym poziomie, ale mogą nie mieć innego wyjścia.
Niewolnicy długów
Czarny scenariusz już się powoli realizuje. Lekarze szpitala w Jaworze zwolnili się, by szybko znaleźć pracę gdzie indziej i wyprzedzić kolegów z innych bankrutujących placówek. Od lutego nie otrzymywali pensji, bo komornik zablokował konta szpitala. W wałbrzyskim szpitalu im. Batorego wypowiedzenia złożyli niemal wszyscy lekarze oddziału kardiologii, który ma być wkrótce zlikwidowany. Wcześniej przeprowadzali zbiórki pieniędzy, żeby kupić najpotrzebniejsze leki. Gdy konta szpitala w Augustowie zajął komornik, zwolniono 70 osób, a pracownicy zgodzili się na dwudziestoprocentowe obniżki pensji. - Tylko koszty opłat egzekucyjnych z tytułu długów wyniosły w ostatnich pięciu miesiącach 600 tys. zł - mówi Jerzy Tchórzewski, dyrektor szpitala w Augustowie. Podczas wakacji do Augustowa zjedzie 100 tys. turystów; jeśli sytuacja szpitala się nie zmieni, potrzebujący pomocy nie będą przyjmowani.
W szpitalach w Gorzowie Wielkopolskim brakuje antybiotyków i bielizny operacyjnej, nie ma preparatów do leczenia stwardnienia rozsianego ani pieniędzy na naprawy sprzętu. Leków zabrakło na oddziałach chirurgii i wewnętrznym Wojewódzkiego Szpitala Zespolonego im. Śniadeckiego w Białymstoku. Z powodu nie uregulowanych rachunków nie prowadzono tam badań histopatologicznych. - Funkcjonujemy z dnia na dzień, nie wiedząc, czy jutro będziemy mieli czym leczyć pacjentów - mówi Krzysztof Kanigowski, ordynator oddziału chirurgii ogólnej szpitala w Białymstoku. W Wojewódzkim Szpitalu Specjalistycznym nr 2 w Jastrzębiu Zdroju zabrakło antybiotyków, środków opatrunkowych i płynów infuzyjnych. Nie ma pieniędzy na zakupy, bo i tutaj konta zajął komornik. - Nie wiem, jak długo uda nam się działać w warunkach kompletnej prowizorki. Na szczęście mamy jeszcze leki ratujące życie - opowiada Józef Danek, dyrektor szpitala w Jastrzębiu Zdroju. Komornik pojawił się też w Okręgowym Szpitalu Kolejowym we Wrocławiu, najbardziej zadłużonej placówce w mieście. - Upadek szpitala lub zawieszenie ostrych dyżurów oznacza katastrofę pozostałych wrocławskich placówek służby zdrowia - alarmuje Witold Kowalewski, dyrektor szpitala kolejowego. - Większość szpitali nie otrzymuje wielu potrzebnych leków i sprzętu. Ciągniemy ostatkiem sił. Martwię się o życie moich pacjentów - mówi Przemysław Oszukowski, dyrektor Centrum Zdrowia Matki Polki w Łodzi.
Egzekucja, czyli co komornik może zająć w szpitalu
- Zajęliśmy konta bankowe szpitala w Żarach, ale okazało się, że nie ma na nich pieniędzy. Następnie zajęliśmy ruchomości, ale uzyskaliśmy niewiele, bo sprzęt medyczny z reguły nie był własnością szpitala, lecz samorządu. Do szpitala należała tylko jedna karetka. W końcu zajęliśmy wierzytelności, czyli pieniądze przekazywane szpitalowi przez kasy chorych - informuje komornik z Żar. Komornicy nie chcą zajmować kont szpitali, ale nie mają innego wyjścia. Gdy wierzyciele przedstawią im wyrok z klauzulą wykonalności, mają trzy dni na podjęcie działań. Szpital w Żarach ma setki wierzycieli, między innymi byłych pracowników, dostawców, zakład energetyczny, ZUS, urząd skarbowy. Pacjenci i pracownicy szpitali boją się bankructw i zamykania placówek. Piotr Twardysko, leczący się w Jaworze z powodu niewydolności nerek, prowadził głodówkę w obronie miejscowej placówki (jej zadłużenie przekroczyło 12 mln zł). W wałbrzyskim szpitalu im. Batorego lekarze protestują, bo zamyka się oddziały, a nie redukuje administracji. - Dlaczego mamy utrzymywać trzech dyrektorów, ich sekretarki i sto osób z administracji? - pyta Andrzej Dubiński, ordynator oddziału kardiologicznego szpitala w Wałbrzychu. Oddziału kardiologii chcą bronić byli i obecni pacjenci - około tysiąca osób. Jeden z nich, Anatol Szpur, zamierza rozpocząć głodówkę protestacyjną.
Błędne koło zadłużenia
Szpitale zadłużają się, gdyż świadczą usługi, na które ich zwyczajnie nie stać (na wiele świadczeń nie stać zresztą całej polskiej służby zdrowia). Innym powodem narastania długów są bezsensowne zakupy sprzętu (często o korupcyjnym podłożu). Wedle raportu NIK, ponad połowa aparatury kupowanej dla szpitali jest wykorzystywana w mniej niż 50 proc., zaś co czwarte urządzenie - w mniej niż 15 proc. Szpitale mają też zbyt rozbudowaną administrację i płacą za nie wykorzystane łóżka.
Marcin Kowalski
Rafał Pleśniak
Lista najbardziej zadłużonych szpitali wg województw - kliknij tutaj
20 najbardziej zadłużonych polskich szpitali - kliknij tutaj
Pełny tekst w najnowszym, 1023 numerze tygodnika "Wprost", w sprzedaży od poniedziałku 1 lipca.
W numerze także: Tfu(!)rcza księgowość (Panie prezesie, jaki wynik ma być w tym roku? - pytają główni księgowi pryncypała w wielu polskich firmach. I wykazują to, co chce prezes. Efekt?)
Własny kąt na riwierze (Apartament lub niewielki dom nad morzem w Hiszpanii czy na chorwackich wyspach nad Adriatykiem kosztuje tyle, ile trzy- lub czteropokojowe mieszkanie w Warszawie!)
Randka z klawiaturą (15 proc. Polaków ma kłopot z inicjowaniem kontaktów z płcią przeciwną. Dla większości wybawieniem jest Internet. Setki tysięcy par spotkało się dzięki sieci.