Strajk na zły początek (aktl.)

Strajk na zły początek (aktl.)

Dodano:   /  Zmieniono: 
Stocznia Szczecińska Nowa nie zaczęła jeszcze na dobre funkcjonować - a stoczniowcy już ogłosili strajk okupacyjny. Wycofali się po kilku godzinach.
Podczas masówki, w którym udział wzięło kilka tysięcy stoczniowców, przewodniczący komitetu Janusz Gajek odczytał list od prezesa Stoczni Szczecińskiej Nowej Andrzeja Stachury. Stachura, który w poniedziałek zaczął rozmowy z armatorem norweskim na temat kontraktu na budowę serii chemikaliowców, napisał, że Stocznia Szczecińska Nowa zawarła już kontrakt na  budowę statków dla armatora wietnamskiego, wystąpiła o udzielenie kolejnych gwarancji rządowych na budowę dalszych pięciu statków, a  kapitał zakładowy firmy został podniesiony o 60 mln zł. Stachura dodał, że do pracy w firmie zostało przyjętych 250 osób, a w tym tygodniu zostanie przyjętych kolejnych 250.

Przewodniczący komitetu Janusz Gajek po odczytaniu listu stwierdził, że nie zawiera on konkretnych informacji, m.in. nie ma harmonogramu zaległych wypłat, a postulaty stoczniowców nie zostały do tej pory zrealizowane. Rzecznik komitetu Roman Pniewski powiedział do zebranych, że w takim przypadku komitet postanowił ogłosić strajk okupacyjny na terenie stoczni. Stoczniowcy mają pozostać na terenie zakładu do godz. 14. i mają tak robić do odwołania.

Zapowiedzieli, że będą strajkować "do skutku", czyli do spełnienia ich postulatów.

"To jest walka o byt stoczni i całego regionu. (...) Będą to  zdecydowane działania, ta forma dogadywania, przedłużania w czasie się skończyła" - powiedział po wiecu Pniewski.
Minister gospodarki Jacek Piechota powiedział natomiast, że ogłoszony strajk podważa wiarygodność tej firmy.
"Wiele rozstrzygnięć opiera się na wiarygodności nowego podmiotu, czyli Stoczni Szczecińskiej Nowej, któremu armatorzy mają zaufać, że nowe kontrakty zostaną zrealizowane, któremu banki mają zaufać, że udzielone kredyty tym razem nie zostaną zmarnowane. Każde zagrożenie wstrzymania procesu produkcyjnego w Stoczni Szczecińskiej Nowej to obniżenie wiarygodności i sygnał dla  armatorów i banków, że to przedsięwzięcie nie ma szans na  powodzenie" - powiedział Piechota.
Strajk ogłoszony przez Komitet Protestacyjny nie obejmuje pracowników Stoczni Szczecińskiej Nowej - oświadczyła tymczasem, w trosce o zachowanie wiarygodności wiceprezes zarządu firmy Grażyna Zabrocka.
Przyznała jednak, że strajk pracowników takiej spółki, jak np. Porta Technik, która zajmuje się obsługą stoczniowych dźwigów i  suwnic, spowoduje przerwę w pracy Stoczni Szczecińskiej Nowej.
Zabrocka podkreśliła, że w ubiegłym tygodniu w firmie zostało zatrudnionych 250 osób, a w tym tygodniu zatrudni ona kolejnych 250.
Ostatecznie stoczniowcy wycofali się z pomysłu natychmiastowego przeprowadzenia strajku. Ogłosili natomiast pogotowie strajkowe.
les, pap