Ułaskawienie wspólnika Dubienieckiego - dokumenty zginęły, sprawy nie będzie

Ułaskawienie wspólnika Dubienieckiego - dokumenty zginęły, sprawy nie będzie

Dodano:   /  Zmieniono: 
W 2009 roku Adama S. ułaskawił Lech Kaczyński. Adam S. okazał się wspólnikiem zięcia prezydenta - Marcina Dubienieckiego (fot. sxc.hu)Źródło:FreeImages.com
Umorzono śledztwo w sprawie zaginięcia akt sprawy ułaskawienia w 2009 r. Adama S., wspólnika Marcina Dubienieckiego - poinformowała warszawska prokuratura. Powodem decyzji był brak danych uzasadniających podejrzenie popełnienia przestępstwa.

W marcu media ujawniły, że Adam S., z którym mąż Marty Kaczyńskiej - mec. Marcin Dubieniecki - założył spółkę, został w trybie nadzwyczajnym ułaskawiony w 2009 r. przez ówczesnego prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Po tych publikacjach zarządzono kontrolę w Kancelarii Prezydenta. W lipcu prezydencki minister Krzysztof Łaszkiewicz poinformował o podejrzeniu przestępstwa zniszczenia lub utraty trzech notatek oraz pisemnego stanowiska pracownika mówiącego o podstawach do ułaskawienia Adama S. adresowanych do ówczesnego prezydenta. Rzeczniczka prasowa Prokuratury Okręgowej w Warszawie, prok. Monika Lewandowska 29 grudnia poinformowała, że prokuratorzy nie  znaleźli dowodów na celowe usunięcie oryginałów dokumentów. - Nie można wykluczyć, że dokumenty te zostały zagubione, gdyż brak było w tamtym czasie wewnętrznych regulacji dotyczących obiegu dokumentów w biurze obywatelstwa i prawa łaski Kancelarii Prezydenta - dodała prokurator.

Śledztwo w tej sprawie wszczęto w sierpniu. Podstawą prawną dochodzenia był art. 276 Kodeksu karnego, zgodnie z którym: "kto niszczy, uszkadza, czyni bezużytecznym, ukrywa lub usuwa dokument, którym nie ma prawa wyłącznie rozporządzać, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat dwóch". W sprawie przesłuchano m.in. kilkunastu świadków. Kontrola w Kancelarii Prezydenta nie dotyczyła samego faktu ułaskawienia, które było wyłączną prerogatywą prezydenta. - Czym innym jest przygotowanie stosownej dokumentacji, która trafia na biurko prezydenta - mówił latem Łaszkiewicz. Zwracał uwagę na szybki tryb ułaskawienia Adama S., trwający kilka miesięcy, podczas gdy procedura ułaskawiania trwała wtedy średnio około roku. Podkreślał też, że na początku czerwca 2009 r. Lech Kaczyński podjął decyzję o ułaskawieniu Adama S. mimo negatywnego stanowiska prokuratora generalnego. Łaszkiewicz zaznaczał wówczas, że trudno jest ocenić, na którym etapie dokumenty dotyczące sprawy zaginęły i czy trafiły one do prezydenta przed podjęciem przez niego decyzji o ułaskawieniu Adama S. W związku ze  sprawą Adama S. stanowiska stracili dyrektor i wicedyrektor biura obywatelstwa i prawa łaski prezydenckiej kancelarii.

Według mediów Adam S. oszukiwał urząd skarbowy i Państwowy Fundusz Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych. Skazano go za oszustwo i  podżeganie świadka do fałszywych zeznań na rok i 10 miesięcy pozbawienia wolności w zawieszeniu, 30 tys. zł grzywny oraz obowiązek naprawienia szkody, tj. zapłaty ponad 122 tys. zł. W marcu Dubieniecki oświadczył, że wszelkie informacje o nim w tekstach o  ułaskawieniu Adama S. są nieprawdziwe. Zapewnił, że nie był wspólnikiem Adama S., kiedy ten został ułaskawiony. Ocenił jednocześnie, że w tej sprawie trwa "polowanie" na niego. W śledztwie i  przed sądem interesy Adama S. reprezentował Marek Dubieniecki, ojciec Marcina. Z kolei były wiceszef Kancelarii Prezydenta Jacek Sasin mówił w lipcu, że audyt w sprawie ułaskawienia Adama S. jest atakiem "prawnym i medialnym" na Lecha Kaczyńskiego i  włączeniem się Kancelarii Prezydenta w kampanię wyborczą, "wspieranie PO w walce z PiS".

Zgodnie z prawem prezydent RP może ułaskawić każdego skazanego. Ta decyzja nie zależy od czyjejkolwiek opinii i nie wymaga uzasadnienia. Prezydent Lech Wałęsa ułaskawił prawie 3,5 tys. osób, Aleksander Kwaśniewski - ponad 4 tys., Lech Kaczyński - 201 osób. Z  reguły Kancelaria Prezydenta nie ujawnia, kto został ułaskawiony. Niekiedy taka informacja - szczególnie, gdy budzi kontrowersje - wypływa na światło dzienne.

PAP, arb