Sprawa Olewnika: eksperci wciąż badają ślady krwi

Sprawa Olewnika: eksperci wciąż badają ślady krwi

Dodano:   /  Zmieniono: 
fot. sxc
Dłużej niż zakładano potrwa przygotowanie ekspertyzy śladów krwi na potrzeby śledztwa ws. porwania i zabójstwa Krzysztofa Olewnika - podała prokuratura. Opinia ta może pomóc w zweryfikowaniu jednej z wersji przyjmowanych w postępowaniu - że porwanie mogło być sfingowane.

Ekspertyza śladów krwi znalezionych w domu Krzysztofa Olewnika tuż po  porwaniu oraz później – na różnych etapach postępowania w tej sprawie, została zlecona przez gdańską Prokuraturę Apelacyjną Berndowi Brinkmannowi - szefowi Instytutu Genetyki Sądowej w Muenster. Wstępnie biegły zapowiedział, że dostarczy wyniki badań w końcu listopada 2011 r., potem termin ten przesunięto na koniec stycznia br. Jak się jednak okazało, badanie przedłuży się. - Biegły zwrócił się do nas z  prośbą o dokonanie dodatkowych ustaleń oraz przekazanie mu dodatkowych informacji – poinformował rzecznik gdańskiej prokuratury Krzysztof Trynka odmawiając jednak odpowiedzi na pytanie, o jakie dodatkowe ustalenia i informacje chodzi.

Brinkmann już wcześniej otrzymał od gdańskich śledczych filmy oraz  zdjęcia wykonane w różnym czasie w domu Krzysztofa Olewnika, a  przedstawiające m.in. plamy krwi na ścianach, meblach i różnych przedmiotach. Biegły dostał także wyciągi z zeznań oskarżonych w sprawie oraz opinie polskich ekspertów, którzy wcześniej badali ślady krwi znalezione w domu Olewnika. Jak poinformował Trynka, w tej chwili niemożliwe jest ustalenie, kiedy biegły może zakończyć swoją pracę i sporządzić ekspertyzę, która dodatkowo będzie wymagała jeszcze tłumaczenia na język polski. Opinia przygotowywana przez niemieckiego eksperta ma pomóc w  ustaleniu, w jakich okolicznościach zabezpieczona w domu Olewnika krew znalazła się na danym przedmiocie czy ścianie. Opinia ta może okazać się pomocna zwłaszcza w kontekście ujawnionych przez prokuraturę pod koniec ub.r. nowych dowodów, które - jak poinformowali śledczy, "każą podać w  wątpliwość dotychczas ustaloną wersję przebiegu zdarzeń, zarówno w  czasie zaginięcia K. Olewnika tj. 26-27 października 2001 r., jak i w  późniejszym okresie".

Śledczy poinformowali m.in., że dysponują wykonanym przez krakowski Instytut Ekspertyz Sądowych badaniem nagrania, które może potwierdzać wersję mówiącą o tym, że Krzysztof Olewnik sfingował swe uprowadzenie. Chodzi tu o ekspertyzę zapisu rozmowy między rodziną Olewników a  przedstawicielem porywaczy przeprowadzonej w styczniu 2002 roku, a więc kilka miesięcy po porwaniu, w czasie gdy Krzysztof Olewnik miał być więziony na działce w okolicach Kałuszyna. Rozmowa, dotycząca okupu, została zarejestrowana z podsłuchu założonego na telefonie sprawców. Osoba znajdująca się w pobliżu telefonu, jeszcze przed rozpoczęciem połączenia, instruowała mężczyznę, który rozmawiał potem z członkiem rodziny Olewników; jak wykazały badania zlecone przez gdańskich śledczych, osobą tą był Krzysztof Olewnik, a rozmowa przeprowadzona została w centrum Warszawy.

Śledczy dysponują też zeznaniami świadków, którzy utrzymują, że  widzieli Krzysztofa Olewnika już po jego porwaniu w okolicznościach, które wskazywały na to, że nie jest on przez nikogo przetrzymywany siłą. Prokuratorzy nabrali też wątpliwości, czy - wbrew zapewnieniom rodziny - dom oraz posesja Krzysztofa Olewnika w momencie uprowadzenia nie były jednak monitorowane. Na obecność kamer, z których obraz mógł być zapisywany, wskazują m.in. zeznania świadków, w tym jednego z  porywaczy.

Wątpliwości śledczych wzbudziły też - ujawnione przez biegłych ds. fonoskopii - luki i nieścisłości w treści nagrań między rodziną Olewników a porywaczami. Na podstawie wyników ekspertyz prokuratorzy nabrali podejrzeń, że rodzina nie przekazała organom ścigania wszystkich dowodów, które mogły być istotne dla sprawy. Aby zweryfikować te  wątpliwości, w połowie listopada ub.r. śledczy dokonali przeszukań w  domach rodziny Olewników. Zabezpieczono tam ponad 400 przedmiotów: dokumentów, nagrań monitoringu. Rodzina Olewników kategorycznie zaprzecza, jakoby miała ukrywać przed śledczymi jakiekolwiek dowody. Olewnikowie zapewniają też, że w domu Krzysztofa nie było czynnego monitoringu. Ich zdaniem nieprawdziwa jest także wersja zakładająca, że Krzysztof Olewnik „sam się uprowadził". Rodzina utrzymuje też, że osoba, która na nagraniu wydaje instrukcje porywaczom, to nie Krzysztof Olewnik.

W maju 2008 r. gdańska prokuratura apelacyjna przejęła od  olsztyńskich śledczych prowadzone tam od 2007 r. postępowania, w których ustalane są nieznane okoliczności porwania i zabójstwa Krzysztofa Olewnika oraz badane nieprawidłowości przy dotychczasowych postępowaniach. Po przejęciu śledztwa gdańscy prokuratorzy przeprowadzali m.in. powtórną analizę akt oraz dowodów zebranych w czasie dotychczasowych postępowań w tej sprawie. Przeprowadzono też ponowne przesłuchania osób związanych ze sprawą oraz przeszukania istotnych dla śledztwa miejsc, w  tym m.in. położonego w podpłockim Drobinie domu ofiary.

Efektem pracy śledczych było m.in. znalezienie w domu K. Olewnika śladów krwi, które wcześniej nie były znane organom ścigania. Niektóre z  tych śladów dotąd nie zostały zidentyfikowane - nie wiadomo, kiedy, w  jakich okolicznościach i kto je pozostawił. Do porwania Krzysztofa Olewnika doszło w październiku 2001 r. Sprawcy kilkadziesiąt razy kontaktowali się z jego rodziną, żądając okupu. W  lipcu 2003 r. porywaczom przekazano 300 tys. euro, jednak Krzysztof Olewnik nie został uwolniony. Jak się później okazało, miesiąc po  odebraniu przez przestępców pieniędzy został zamordowany. Jego ciało zakopano w lesie w pobliżu miejscowości Różan (Mazowieckie). Odnaleziono je w 2006 r., a w 2010 r. - po ekshumacji na cmentarzu w Płocku - i  badaniach genetycznych ostatecznie potwierdzono tożsamość ofiary.

pap, eb