Trzy rodziny

Trzy rodziny

Dodano:   /  Zmieniono: 
Kulczykowie - Gudzowaci - Krauzowie: trzy rodziny, które współrządzą polską gospodarką.
Jesteśmy pierwszą familią kapitalizmu w Polsce - powiedział w 1997 r. dziennikarzom "Chicago Tribune" Aleksander Gudzowaty, właściciel gazowego imperium Bartimpeksu. Wspólnie z Kulczykami i Krauzymi Gudzowaci tworzą nową finansową magnaterię RP. Posiedli oni, na ogromną skalę, sztukę przekuwania pieniędzy na władzę i na odwrót. - Tworzenie się klanów rodzinnych mających dzięki pieniądzom wpływ na życie społeczno-gospodarcze kraju to naturalna kolej rzeczy w kapitalizmie - ocenia Andrzej Olechowski, lider Platformy Obywatelskiej. Należy dodać, że klany biznesowe często wręcz konstytuują scenę polityczną, zapewniając jej stabilność. "Duże pieniądze nigdy nie wybiorą polityka nieobliczalnego" - stwierdził niegdyś Edward Henry Harriman, amerykański król kolei z przełomu XIX i XX wieku.
Potęga dynastii pieniądza
-Spotykamy się po to, by wysłuchać poglądów rządu, lecz - co ważniejsze - by rząd zapoznał się z naszymi poglądami - stwierdził niegdyś bez ogródek szef General Motors, komentując cel dorocznych narad amerykańskich elit politycznych i finansowych w Hot Springs w Wirginii. "Ostatni cesarz Ameryki" John D. Rockefeller jr doradzał prezydentom USA, konferował z Fidelem Castro, premierem Chin Czou En-lajem, do inwestowania w Egipcie zapraszał go osobiście Anwar Sadat. W Szwecji rząd niewiele zdziała w gospodarce bez wiedzy i cichej zgody rodu Wallenbergów, który kontroluje najcenniejsze marki kraju - między innymi Scanię, Ericssona, Electroluksa, bank SEB i koncern farmaceutyczny AstraZeneca. Włoscy politycy z kolei muszą się liczyć z rodziną Agnellich, która dzierży 30,5 proc. akcji grupy Fiat - największego włoskiego koncernu.
Potężne klany finansowe, które począwszy od przełomu XIX i XX wieku, zaczęły zajmować miejsce wybitnych jednostek - pionierów kapitalizmu, dysponują nie tylko miliardowymi majątkami, ale i realną władzą. Nic dziwnego - w czasach, gdy fotel prezydenta USA "kosztuje" (licząc wydatki na kampanię) ponad 100 mln dolarów, finansowi magnaci w dużej mierze decydują, którzy politycy w ogóle wystartują w wyborczym wyścigu. U schyłku XIX wieku dynastie bankierów Rothschildów, nafciarzy Rockefellerów czy nadreńskich królów stali Thyssenów kredytowały całe państwa, nieraz prowadząc własną politykę wewnętrzną i międzynarodową. Dziś żaden rząd nie może lekceważyć francuskich rodzin Bettencourt (udziałowcy LŐOrŽal) i Peugeot, niemieckich Albrechtów (sieć handlowa Aldi) i rodu Quandt (współwłaściciele BMW), Philipsów z Holandii, posiadających majątek wart ponad 100 mld dolarów pięciu spadkobierców Sama Waltona, który w latach 60. założył w USA sieć hipermarketów Wal-Mart, czy braci Waltera, Thomasa i Raymonda Kwoków - liderów na rynku nieruchomości w Hongkongu. Zawirowania w ich imperiach, przekazywanie władzy kolejnemu pokoleniu śledzone są z równym zainteresowaniem jak wybory parlamentarne lub prezydenckie. W Polsce proces wyłaniania się podobnych biznesowych klanów dopiero się zaczyna.
Instynkt rekina
"Trzeba mieć instynkt rekina i wyczuwać krew ofiar na milę" - oświadczył dziennikarzom, szczerząc demonstracyjnie zęby, Henry Crown, twórca Empire State Building. Z pewnością i Kulczyk, i Gudzowaty, i Krauze mogą się poszczycić instynktem rekina, a zmysł powonienia rzadko ich zawodzi. Jan Kulczyk, który - jak twierdzi - pierwszy milion dolarów dostał od ojca w końcu lat 70., do dziś zdołał go powiększyć trzy tysiące razy. Dynastię Kulczyków zapoczątkował dziadek Jana, Władysław, który prowadził w latach 30. dom handlujący artykułami rolnymi w Wałdowie koło Sępólna Krajeńskiego (Pomorze), a kontynuował ojciec Henryk (handlujący po wojnie w Bydgoszczy wełną, runem leśnym i bielizną), który w latach 50. wyemigrował i w Berlinie Zachodnim rozpoczął biznes od nowa. Dziś należący do syna i jego żony, Grażyny, holding - swoisty prywatny fundusz inwestycyjny rodziny - wraz z podmiotami zależnymi płaci ponad 3 mld zł podatków rocznie!
Inne były początki Ryszarda Krauzego i Aleksandra Gudzowatego (majątki szacowane przez "Wprost" odpowiednio na 2,5 mld zł i 5 mld zł), choć i ich wolnorynkowa rewolucja 1989 r. nie zastała z pustymi rękoma. Krauze, absolwent Politechniki Gdańskiej na kierunku technologii budowy maszyn, w 1984 r. wyjechał za pośrednictwem centrali handlu zagranicznego Polservice na dwa lata do pracy w Niemczech i tam zarobił pierwsze większe pieniądze. Irena Krauze, jego matka, była wówczas w RFN dyrektorem oddziału firmy spedycyjnej Poltrans, a od lat 90. jest prezesem komputerowej spółki IDT Data Technology Handelsgesellschaft mbH z Hamburga, i to ona zainteresowała syna sektorem informatycznym, a do dziś doradza mu w interesach (jest przewodniczącą rady nadzorczej Prokom Software). Z kolei Gudzowaty w lata 90. wszedł z wprost bezcennym majątkiem - kontaktami w świecie rosyjskiego biznesu, które nawiązał jako dyrektor w handlujących z ZSRR centralach handlu zagranicznego Telxtilimpex i Kolmex. Już w 1991 r. - rok po założeniu własnej firmy Bartimpex - sprzedał 100 tys. ton pszenicy do Rosji, zarabiając jednego dnia pół miliona dolarów!
Na początku lat 90. potencjalnych polskich Rockefellerów można było liczyć w setkach, lecz żaden z nich - nawet dysponując niewiele mniejszymi pieniędzmi - nie zdołał zyskać takich wpływów, jak Kulczyk, Gudzowaty i Krauze. Kulczyk, z racji udziału we wszystkich większych transakcjach w Polsce, cieszy się sławą pośrednika doskonałego, Gudzowatego określa się niekiedy mianem prawdziwego ambasadora Polski w Rosji i Rosji w Polsce, z kolei Krauze uchodzi za łowcę wielkich kontraktów (Prokom wygrał przynajmniej 30 dużych przetargów na budowę systemów informatycznych). Zarobili oni dla swych rodzin łącznie około 20 mld zł i z wyjątkową zręcznością poruszają się na styku prywatnego z państwowym.
Zawsze we właściwym miejscu i czasie, z właściwymi ludzi
"Być, nie będąc widzianym" - ta maksyma widnieje w herbie rodowym Wallenbergów. Nasi magnaci pieniądza nie unikają rozgłosu. Na ślubie i weselu syna Gudzowatego, Tomasza, stawiła się czołówka polskich polityków, a z Rosji przybył ówczesny wicepremier Oleg Dawidow z żoną. Legitymacje klubu jeździeckiego Garo, który jest własnością Tomasza Gudzowatego, mają między innymi prezydent Aleksander Kwaśniewski (nr 1), premier Leszek Miller (nr 2), biskup polowy Sławoj Leszek Głódź (nr 3). Kwaśniewski wsiadł nawet kiedyś w Cannes do motorówki, by odwiedzić Gudzowatego w jego nadmorskiej posiadłości. Jan Kulczyk jest stałym członkiem rządowych delegacji wyprawiających się co roku do Davos, z prezydentem grywa towarzysko w tenisa. Organizowane w Sopocie turnieje Prokom Polish Open, goszczące czołówkę polskiej sceny politycznej, to popis gry Krauzego - najczęściej poza kortem.
Doktor prawa Jan Kulczyk za swój największy skarb uważa notes. - Są w nim numery telefoniczne do wielu szefów światowych koncernów. Wystarczy jeden telefon do każdego z nich i w ciągu tygodnia umówiony jestem na spotkanie - chwali się biznesmen. Ale w notatniku Kulczyka figurują nie tylko prezesi. W marcu 2000 r. wszyscy zachodzili w głowę, jakim cudem jego holding znalazł się obok państwowych Polskich Sieci Elektroenergetycznych i niemieckiego koncernu PreussenElektra w utworzonej spółce Polenergia, która importuje prąd z Rosji i wraz z polskim wysyła go do Niemiec (projekt określano mianem kontraktu stulecia). I to mając 33 proc. udziałów! Przypomniano sobie, że Gerharda Schroedera Kulczyk poznał jeszcze w 1992 r., gdy podpisywał kontrakt na dostawę 3 tys. volkswagenów dla policji i UOP. Wówczas był on członkiem rady nadzorczej niemieckiego potentata motoryzacyjnego, ale osiem lat później już kanclerzem Niemiec. Ludzie z otoczenia kanclerza nie zapomnieli o Kulczyku. Zagraniczne koncerny, widząc skuteczność biznesmena, zaczęły zabiegać o jego udział w wielkich prywatyzacjach. France Telecom w pojedynkę przegrał walkę o TP SA, ale gdy zaprosił do współpracy Kulczyka i z 35 proc. wystawionych na sprzedaż akcji odstąpił mu 10 proc., warta 18 mld zł transakcja doszła do skutku. Francuzi zapłacili jednak za jedną akcję polskiego telekomu nie 20 zł, jak chcieli, lecz 38 zł.
Już w 1994 r. Aleksandra Gudzowatego wychwalał potężny mer Moskwy Jurij Łużkow, gdy w tamtejszym ratuszu - w bizantyjskiej oprawie - podpisywał z Bartimpeksem umowę na dostawy żywności dla stolicy Rosji w zamian za gaz dla Polski, a Rem Wiachiriew, wieloletni szef Gazpromu, nieraz dawał publicznie do zrozumienia, że z polskim rządem interes ubije wtedy, gdy uwiarygodni go Gudzowaty. Nie dziwi zatem, że Bartimpex za pośrednictwem spółki Gas Trading znalazł się w EuRoPol Gazie, firmie budującej i eksploatującej polski odcinek gazociągu jamalskiego, której udziałowcami miały być pierwotnie tylko Polskie Górnictwo Naftowe i Gazownictwo oraz rosyjski Gazprom.
Kariera Krauzego rozpoczęła się natomiast z chwilą, gdy mała gdyńska spółka komputerowa, w którą zainwestował przywiedzione zza Odry pieniądze, zdobyła zlecenie Krajowego Biura Wyborczego na obsługę wyborów w 1991 r. Od tego czasu Krauze kolekcjonuje kolejne kontrakty z organami administracji państwowej i firmami, w których skarb państwa wciąż ma znaczące udziały - Prokom Software ma już w kieszeni umowy na komputeryzację lub serwisowanie systemów takich gigantów, jak ZUS, TP SA, PZU, a także wielu państwowych urzędów - między innymi NIK, KRUS, Departamentu Dostaw Uzbrojenia i Sprzętu Wojskowego MON i Ministerstwa Edukacji Narodowej. W końcu 1998 r. to od Prokomu de facto zależało, czy w ogóle wystartuje w terminie polska reforma emerytalna!

Dwory imperatorów
-Ja nie interesuję się polityką, ale polityka interesuje się mną - zapewnia (parafrazując Lwa Trockiego, który ongiś powiedział tak o wojnie) szef Bartimpeksu. W 1995 r. na kampanię wyborczą Lecha Wałęsy przeznaczył jednak 2 mln zł, a w 2000 r. kilka osób związanych ze spółkami wchodzącymi w skład jego imperium wpłaciło przynajmniej po 10 tys. zł na konto sztabu wyborczego Aleksandra Kwaśniewskiego. - Niektórzy nasi biznesmeni postrzegają scenę polityczną w kategoriach giełdy - twierdzi Andrzej Sadowski, wiceprezydent Centrum im. Adama Smitha. - Kupują akcje tych polityków, których notowania pną się do góry, a sprzedają tych, którzy idą w odstawkę - wyjaśnia. Gudzowaty dziś otwarcie sprzyja SLD, wystąpił nawet podczas krajowej konwencji tej partii. Krauze, który kontrakt życia na informatyzację ZUS (wart ponad 800 mln zł) zawarł w 1997 r. za koalicji SLD-PSL, po zmianie rządu ubezpieczył go, angażując pieniądze Prokomu w katolickie media: Radio Plus i Telewizję Familijną (Puls). Przychylność AWS zyskał też, przekazując Archidiecezji Warszawskiej w wieczystą dzierżawę należące do Prokomu Investments 5,6 ha gruntu w Wilanowie - pod budowę Świątyni Opatrzności Bożej. Gdy po wyborach w 2001 r. wróciła lewicowa koalicja, Prokom wstrzymał finansowanie Telewizji Puls, która dziś o obiecane jej 28 mln zł walczy z nim w sądzie.
Mając własnych ludzi w parlamencie i najważniejszych firmach, trzej magnaci zyskali znacznie większe wpływy, niż wskazuje na to analiza struktur ich holdingów. Za człowieka Kulczyka uchodzi sam szef PKN Orlen - Zbigniew Wróbel. Biznesmenowi doradza w interesach między innymi generał Gromosław Czempiński, szef UOP w latach 1993-1996, a dziś wspólnik Kulczyka w firmie Mobitel-Active, sprzedającej satelitarne systemy zabezpieczające auta przed kradzieżą. Przyjacielem Krauzego i najbliższym współpracownikiem jest wiceprezes Prokom Investments Zbigniew Okoński, wiceminister współpracy gospodarczej w rządzie Bieleckiego, nadzorujący handel bronią i stosunki gospodarcze z krajami b. ZSRR i Dalekim Wschodem w gabinecie Suchockiej, a także szef MON w 1995 r. z rekomendacji prezydenta Wałęsy. - Nasza współpraca wynika z prawie dwudziestopięcioletniego doświadczenia pana Okońskiego w prowadzeniu biznesu i nigdy nie miała nic wspólnego z jego pracą w rządzie - przekonuje prezes Prokomu. Okoński zmienił zresztą familię, bo wcześniej był przez chwilę dyrektorem spółki B&T International, której współwłaścicielem był Bartimpex. Ruch odbywa się również w drugą stronę, a kuźnią kadr dla gospodarki i resortów jest ostatnio zwłaszcza Bartimpex. Nowym szefem PGNiG został Michał Kwiatkowski, były szef Węglokoksu, mniejszościowego udziałowca Gas Tradingu - współwłaściciela polskiego odcinka gazociągu jamalskiego - którego 36,17 proc. akcji ma Gudzowaty. Totalizatorem Sportowym kieruje Mirosław Rogulski, były prezes należącego do Aleksandra Gudzowatego i jego syna Tomasza towarzystwa ubezpieczeniowego Cigna Stu. Piotr Czyżewski, dyrektor ds. rozwoju w Bartimpeksie, został wiceministrem skarbu. Andrzej Arendarski, który z rekomendacji Bartimpeksu zasiada w radzie nadzorczej Gas Tradingu, został szefem NOM (Niezależnego Operatora Międzystrefowego) oraz firmy Tel-Energo (operatora ogólnopolskiej sieci światłowodowej).
Krojenie tortu
"Po co, zamiast kroić tort, zjadać się nawzajem?" - pytał niegdyś Henry Ford. Pierwsze rodziny III RP dobrze to rozumieją. Dzięki swej zręczności i wspomnianym wpływom zbudowały już imponujące grupy kapitałowe. Jeśli swojego volkswagena ubezpieczonego w Warcie tankujesz na stacjach PKN Orlen, pieniądze na emeryturę odkładasz w OFE Dom, telefonując, korzystasz z usług TP SA, a w pubie zamawiasz Tyskie - pomnażasz majątek rodziny Kulczyków. Kulczyk inwestuje w infrastrukturę: telekomunikację, autostrady (29 proc. udziałów w Autostradzie Wielkopolskiej SA), energetykę, ale też ubezpieczenia, motoryzację (jest przedstawicielem i importerem VW, szkody, Audi, Porsche) czy piwo (ma 28 proc. akcji Kompanii Piwowarskiej)
Jan Piński
Krzysztof Trębski
Pełny tekst "Trzech rodzin" w najnowszym, 1035 numerze tygodnika "Wprost", w sprzedaży od poniedziałku 23 września.
W numerze także: Nie rzucim posad (-Róbcie to, co Olek Bentkowski. Co nasze, macie mocno trzymać w garści i nie przejmować się tym, co o nas gadają - mówił zirytowany Jarosław Kalinowski, prezes PSL...)

Kosmiczny skarb (W ziemi pod Myszkowem zalega prawdziwy skarb! Dzięki złożom molibdenu Polska może się stać partnerem największych producentów rakiet...)
Śmiercionośny tlen (Rozmowa z profesorem Tomasem Lindhalem z Centrum Badań Raka w Londynie. Profesor broni tezy, że przyczyną większości nowotworów jest... tlen...)