Zapracowali na utratę pracy

Zapracowali na utratę pracy

Dodano:   /  Zmieniono: 
Decyzja o likwidacji Ministerstwa Łączności powinna zapaść już kilka miesięcy temu. Z chwilą, gdy na mocy prawa zaczął funkcjonować Urząd Regulacji Telekomunikacji istnienie ministerstwa łączności stało się po prostu bezzasadne.
Po co utrzymywać armię 170 urzędników (tak - tyle osób pracowało w gmachu przy ul. Stawki w Warszawie) - tylko do nadzoru nad Pocztą Polską?

Likwidacja Ministerstwa Łączności była jednak nie tylko logiczną konsekwencją powołania URT, ale też niedowładu, jaki panował w tym resorcie. Urzędnicy solidnie zapracowali sobie na utratę pracy. Pełniąc funkcję regulatora rynku szef zlikwidowanego resortu nie potrafił doprowadzić do pojawienia się prawdziwej konkurencji w łączności. Ministerstwo nie było też w stanie zorganizować i przeprowadzić na rynkowych warunkach przetargu na telefonię komórkową trzeciej generacji UMTS, co spowodowało jego unieważnienie. Słowem, już dawno nie spełniało pożytecznej roli w państwie. Podobnie jak w przypadku kilku innych ministerstw musiało funkcjonować, bo jego działalność wymuszały partyjne parytety, a nie potrzeby obywateli, którym miało służyć.
Michał Karpiński