Schetyna wyrozumiały. "W środę popielcową nie je się kolacji"
Sam Schetyna ze zrozumieniem odniósł się tego, że spotkanie odbędzie się dopiero 27 lutego. Podkreślił, że obecny okres jest niełatwy, a szef rządu ma teraz ważne spotkania, dlatego trudno w tym tygodniu było znaleźć czas. - Rozumiem, że ta intensywność tego tygodnia jest bardzo ważna dla premiera. Potrzebuje podsumowania 100 dni działania rządu - tłumaczył Schetyna. Były marszałek Sejmu pytany o to, czy nie czuje się lekceważony przez Tuska, który najpierw sam wywołał temat ich spotkania, zapowiadając nawet, że będzie połączone z kolacją, a później je przekłada odparł że "środa popielcowa nie jest najlepszym czasem na kolacje i na jedzenie, tak to rozumiem".
- Ważne jest wspólne robienie polityki, jestem przekonany, że to spotkanie wywołane przez premiera - on przecież państwu o tym powiedział - dojdzie do skutku w poniedziałek. Dla mnie ważny jest efekt, bo to jest kluczowe w polityce, szczególnie w tak ważnym, trudnym czasie między partiami politycznymi - przekonywał szef sejmowej komisji spraw zagranicznych. Schetyna dodał, że właśnie dlatego jest do dyspozycji i angażuje się w to, by kryzys między PO i PSL związany ze sprawą emerytur "w dobry sposób pokonać".
Schetyna - opozycjonista w PO
Schetyna, który nie dostał żadnej posady w rządzie, był przez Tuska nazwany po wyborach liderem wewnątrzpartyjnej opozycji. W zeszłym tygodniu premier zapewniał jednak, że ma ze Schetyną "bardzo dobry kontakt". - Jesteśmy umówieni na dłuższą rozmowę. Nie wykluczam, że połączoną z kolacją - przekonywał Tusk. Premier podkreślał, że były wicepremier należy do tych polityków Platformy, których słucha zawsze ze szczególnym zainteresowaniem. - Każda partia ma swoją wewnętrzną opozycję, naprawdę nie mogę narzekać dzisiaj na zachowania kogokolwiek w Platformie, wręcz przeciwnie, jestem bardzo zbudowany - podkreślał szef rządu.
PAP, arb