W liście jego sygnatariusze napisali, że dla rodzin ofiar katastrofy w Smoleńsku godne uczczenie rocznicy jest obowiązkiem. Dodali, że z wdzięcznością przyjmują społeczną inicjatywę "wspólnego oddania hołdu tym, którzy w imieniu Polaków udawali się na uroczystości do Katynia".
Kochanowska podkreśliła, że dokumenty w sprawie obchodów zostały "złożone w terminie, w trybie wymaganym, podobnie jak w zeszłym roku". - W tym roku zaczęły się piętrzyć jakieś trudności. Istnieje obawa, że być może machina urzędnicza działająca w trybie strajku włoskiego może nie zdążyć z wydaniem tych decyzji przed świętami - mówiła Kochanowska. - Bardzo bym nam zależało, by rocznica została uczczona w sposób godny - zaznaczyła.
Anita Czerwińska z warszawskiego klubu Gazety Polskiej, który jest współorganizatorem obchodów, wyjaśniła, że chodzi m.in. o postawienie niewielkiej sceny, telebimów i nagłośnienia. - Niestety uzyskanie zgody w tym zakresie napotyka przeszkody. Mamy wrażenie, że urząd miasta, pani prezydent nie chcą, aby te elementy się znalazły. Samo zgłoszenie zgromadzenia publicznego nie daje możliwości godnego uczczenia tej katastrofy - wyjaśniła Czerwińska.
Gronkiewicz-Waltz odpowiedziała, że decyzję w tej sprawie podejmie, zgodnie z przepisami, miejski inżynier ruchu. Podkreśliła, że nigdy, w żadnej sprawie, nie naciska na podlegających jej urzędników. - Procedury muszą być wykonywane. Plan został złożony wczoraj, ma pieczątkę ZDM i teraz czeka na zatwierdzenie przez inżyniera ruchu, który musi wypełnić procedury - wyjaśniła Gronkiewicz-Waltz. Dodała, że przed rokiem współorganizatorem obchodów rocznicowych na Krakowskim Przedmieściu było miasto, które odpowiedziało m.in. na oczekiwania mediów. - Zapewniam, że w zeszłym roku było wszystko dopięte na ostatni guzik. Tutaj chodzi o bezpieczeństwo warszawiaków i tych, którzy przyjadą - powiedziała Gronkiewicz-Waltz. Odnosząc się do zarzutu części rodzin ofiar, jakoby władze miasta stosowały "podwójne standardy" i utrudniały organizację obchodów, Gronkiewicz-Waltz odparła, że "nic na to nie poradzi, bo każdy mierzy według siebie".
PAP, arb