"Sejm to obora", "Niech was zbada psychiatra" - parlamentarzyści debatują

"Sejm to obora", "Niech was zbada psychiatra" - parlamentarzyści debatują

Dodano:   /  Zmieniono: 
Dariusz Joński (fot. PAP/Leszek Szymański) 
Sejm odrzucił projekt klubu Ruchu Palikota zakładający możliwość odpisania 1 proc. podatku PIT na partię polityczną. Przed głosowaniem doszło do burzliwej dyskusji.
Przed głosowaniem doszło w Sejmie do burzliwej dyskusji. Adam Kępiński z Ruchu Palikota przywoływał wypowiedzi premiera Donalda Tuska, w których opowiadał się on za wprowadzeniem odpisu podatkowego dla partii. - "Nie ma gorszej korupcji politycznej niż ta, która polega na tym, gdy grupa polityków zmawia się i zmusza podatnika do płacenia haraczu na  politykę. Bronicie tego chorego systemu z pazerności finansowej" -  grzmiał kto? Donald Tusk. "Mamy ten 1 proc., warto pomyśleć w  przyszłości, czy to nie mogłoby być tak, że obywatel decyduje, czy chce finansować partię i jaką. Jestem pierwszy, który by się za tym opowiedział" - przekonywał kto? Donald Tusk - punktował Kępiński. - Ruch Palikota do tego fenomenalnego gracza politycznego mówi: "sprawdzam". Czas pokazać karty, panie premierze, koniec gry -  dodał poseł klubu Ruchu Palikota. Kępiński podkreślił też, że "znamienita posłanka PiS nazwała tę izbę jakiś czas temu stodołą". - Błąd. To obora. Tu się przecież doi mamonę obywateli, ale  PiS nie potrafi inaczej, Solidarna Polska boi się, że tłuste koty wypiją im  śmietanę. Opodatkujemy kler, będziecie masło jeść łyżeczkami - mówił Kępiński, któremu marszałek Sejmu Ewa Kopacz po kilkukrotnym zwróceniu uwagi wyłączyła mikrofon, a następnie pouczyła posła, że zabrał głos, mając zadać pytanie.

SLD: czy Palikot nie weźmie pieniędzy z budżetu?

Z kolei Dariusz Joński z SLD zwracając się do Janusza Palikota powiedział, że "parę tygodni temu nie zmienił megalomańskiej nazwy swojej partii tylko i wyłącznie dlatego, że  straciłby 11 mln złotych subwencji z budżetu". - Teraz znowu chce pan zarobić. Projekt Ruchu Palikota spowodowałby, że partie dostawałyby cztery razy więcej, i to bez żadnej kontroli - oburzał się Joński. Poseł SLD zapytał następnie Palikota czy jego ugrupowanie weźmie w tym roku subwencję z budżetu, czy nie. - Czy pan Palikot blefował? Bo jeśli blefował, to się za chwilę okaże. Ale niech pan pamięta, parlament to  nie jest poker, to nie jest gra - przekonywał poseł SLD.

Solidarna Polska: zbadajcie się!

Z kolei Beata Kempa z Solidarnej Polski pytała, czy projekt klubu Ruchu Palikota jest zgodny z  konstytucją. Podkreśliła przy tym, że zgodnie z konstytucją wybory parlamentarne są tajne, więc dlaczego obywatele mieliby "spowiadać się urzędowi skarbowemu z tego jakie mają preferencje polityczne". - A tak ad vocem panu z Ruchu Palikota. Czas najwyższy chyba już na  projekt ustawy - myślę, że większość, która myśli normalnie się z tym zgodzi - żeby kandydaci do Sejmu przedkładali PKW przynajmniej zaświadczenia od zespołu biegłych psychiatrów, czy nadają się do  wykonywania tej funkcji - ironizowała Kempa.

Posłance Solidarnej Polski odpowiedział Dębski, który stwierdził, że przyjęcie projektu pod obrady jest wystarczającym dowodem, że jest on zgodny z konstytucją. - Chciałem się zwrócić do PO, bo tak, jak się nie dziwię prawej stronie, bo są heretykami politycznymi, którzy by przeszli na islam, gdyby od tego zależała subwencja budżetowa - zauważył z przekąsem. Następnie Dębski przywoływał słowa Tuska z września 2011 r. z kampanii wyborczej, że partie powinny być finansowane jak organizacje pozarządowe i pytał jak decyzja klubu PO o wstrzymaniu się w głosowaniu ma się do tych słów szefa rządu.

W odpowiedzi szef klubu PO Rafał Grupiński zapewniał, że Platforma "zawsze była za tym, by nie sięgać po środki z budżetu, ale nie udało się tych projektów przeprowadzić". Przypomniał przy tym, że subwencje budżetowe zostały w poprzedniej kadencji obniżone o 50 proc.

PAP, arb