"Wszystkie ofiar Katynia należy sprowadzić do Polski i umieścić w sanktuarium. W Rosji wylewa się na nich szambo"

"Wszystkie ofiar Katynia należy sprowadzić do Polski i umieścić w sanktuarium. W Rosji wylewa się na nich szambo"

Dodano:   /  Zmieniono: 
Zbiorowa mogiła oficerów pomordowanych w Katyniu (fot. archiwum/Wikipedia) 
Wanda Rodowicz, wnuczka zamordowanego w Katyniu Stanisława Rodowicza, oceniła, że ciała ofiar zbrodni katyńskiej powinny wrócić do Polski.
Wanda Rodowicz jest jedną z osób, które w 2009 roku wniosły do  Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu skargę, po której rozpatrzeniu Trybunał uznał, że Rosja dopuściła się poniżającego traktowania krewnych ofiar zbrodni katyńskiej oraz, że  zbrodnia katyńska jest zbrodnią wojenną.

Wanda Rodowicz oświadczyła, że - jej zdaniem - ciała ofiar zbrodni katyńskiej powinny powrócić do Polski. - Tam zginęło 21 857 bohaterów, to nie ja będę te szczątki sprowadzała do Polski, to rząd musi wystąpić i przenieść je  do mauzoleum czy też do sanktuarium - przekonywała Rodowicz dodając, że w  Miednoje na teren, gdzie leżą ciała polskich żołnierzy skierowane jest ujście szamba z domu wczasowego, a w Katyniu szczątki zostały pogrupowane wedle rodzajów kości, powkładane do worków foliowych i  zakopane z powrotem w dołach śmierci. Jej zdaniem te warunki naruszają godność pomordowanych. Rodowicz podkreśliła, że postulat przeniesienia szczątków polskich oficerów został przekazany premierowi, ale z jego strony "nie było żadnej reakcji".

- Do Strasburga wystąpiło 11 staruszek. Ja mam 73 lata, moja przyjaciółka - dwa lata mniej - zauważyła Rodowicz. - Naszym wielkim zwycięstwem w Strasburgu jest uznanie, że to jest zbrodnia wojenna, która nie będzie ulegać przedawnieniu. Żądamy rehabilitacji polskich oficerów przez Rosję, która ich skazała -  dodała przyznając, że nie wie, w jaki sposób Rosja miałaby przeprowadzić taką rehabilitację.

Rodowicz zapewniła, że nie oczekuje odszkodowania. - Żadne pieniądze mnie nie  usatysfakcjonują. Ja wolę to zrobić bez pieniędzy, żeby ocalić cześć i  honor mojego dziadka - przekonywała. Dodała, że nie liczy na pomoc polityków. - Nie  liczę na nikogo. Jeżeli nie uda się nam z tym rządem, to przyjdzie nowy rząd, może z nowym rządem będę miała większe szanse? Jeżeli mnie się nie  uda, to mam 80 członków rodziny, są tam niemowlęta, więc jest ktoś, kto przejmie te sprawę - podsumowała Rodowicz.

PAP, arb