Kaczyński pogodził się z ITI. Ma oświadczyć, że nie ma do tej spółki zastrzeżeń

Kaczyński pogodził się z ITI. Ma oświadczyć, że nie ma do tej spółki zastrzeżeń

Dodano:   /  Zmieniono: 
Jarosław Kaczyński (fot.PAP/Grzegorz Jakubowski) 
Ugodą zakończył się proces cywilny wytoczony Jarosławowi Kaczyńskiemu przez koncern ITI o podanie przez lidera PiS nieprawdy co do przeznaczenia przez władze Warszawy 460 mln zł dla ITI na przebudowę stadionu stołecznej Legii.
Sąd Apelacyjny w Warszawie umorzył sprawę wobec zawarcia ugody sądowej przez adwokatów stron. Do Sądu wpłynęła wcześniej apelacja Kaczyńskiego od niekorzystnego dlań wyroku I instancji. W 2010 r. Sąd Okręgowy w Warszawie nakazał mu przeprosiny ITI w mediach oraz wpłatę 10 tys. zł na cel społeczny (pozew wnosił o 100 tys.).

Ostatecznie sprawa zakończy się ugodą - na jej mocy lider PiS ma złożyć oświadczenie, że jego zamiarem nie była ujemna ocena spółek grupy ITI, ale jedynie krytyka racjonalności wydatku na przebudowę stadionu - z  perspektywy prawidłowości działań władz stolicy. Ma też skorygować swą wypowiedź, że nie był to prezent od PO dla ITI, tylko inwestycja w  majątek miejski, oddany Legii w odpłatną dzierżawę. ITI wycofało zaś  roszczenia wobec pozwanego. "Do działań ITI w tej sprawie nie mam i nie miałem zastrzeżeń" - ma brzmieć uzgodnione oświadczenie lidera PiS. Oświadczenie ma się pojawić na głównej stronie internetowej PiS.

Poszło o pół miliarda

W 2009 r. Kaczyński powiedział, iż jest "zdumiewające "że pan Donald Tusk nie skłania pani prezydent Hanny Gronkiewicz-Waltz, żeby odebrała te pół miliarda złotych, które ITI otrzymuje na stadion". - Poza tym te dwa stadiony (Narodowy i Legii) są od siebie oddalone o 3,8 tys. metrów i ten drugi nie jest specjalnie Warszawie potrzebny - dodał. Wspominał też o "niejasnych powiązaniach" ITI z PO.

ITI (Legia należy do tego holdingu) pozwał Kaczyńskiego za te słowa. Podkreślano, że żadna spółka grupy ITI nie dostała jakichkolwiek kwot z budżetu Warszawy na rozbudowę stadionu, który jest własnością miasta, a Legia podpisała tylko z ratuszem umowę na dzierżawę obiektu. Przed Sądem Okręgowym adwokaci prezesa PiS tłumaczyli, że ITI nie otrzymała "bezpośredniego transferu gotówkowego", ale była "beneficjentem umowy". Wnosili albo o oddalenie pozwu (dowodząc, że słowa prezesa PiS były dopuszczalną krytyką partii rządzącej), albo też o jego odrzucenie z  powodów formalnych (twierdzili, że Kaczyńskiego chroni immunitet poselski, którego mu w tej sprawie nie uchylono).

"Kaczyński wiedział jak było - i kłamał"

Sąd Okręgowy uznał, że Kaczyński wprowadził w błąd społeczeństwo, podając nieprawdę. Podkreślił, iż słowa prezesa PiS spowodowały spadek akcji TVN i trudności ITI z kredytem. Sędzia Krystyna Stawecka oceniła, że  pozwany znał prawdziwe okoliczności przebudowy stadionu, będącego własnością miasta, bo rozmowy o przebudowie zaczął prezydent stolicy Lech Kaczyński, pierwszą umowę dzierżawy obiektu podpisał Kazimierz Marcinkiewicz, a dopiero za rządów PO rada miasta podjęła uchwałę o  przekazaniu środków z budżetu na przebudowę.

Sąd oddalił jednocześnie wniosek pozwanego o odrzucenie pozwu, ponieważ ocenił, że  Kaczyński wypowiadał się jako lider partii, a nie jako parlamentarzysta. Powołując się na orzecznictwo Sądu Najwyższego, sędzia podkreśliła, że immunitet chroni tylko działania "nieodłącznie związane z wykonywaniem mandatu posła". Przypomniała jednocześnie, że gdy PiS przyłączał się do procesu w 2009 r. jako tzw. interwenient uboczny, mec. Piotr Sadownik przekonywał, że  partia ma interes w rozstrzygnięciu sprawy, bo Kaczyński wypowiadał się w  ramach debaty publicznej jako prezes PiS podczas konferencji w  siedzibie partii.

PAP, arb