Wciąż nie ma kontaktu z Polakiem, który płynie jachtem dookała świata

Wciąż nie ma kontaktu z Polakiem, który płynie jachtem dookała świata

Dodano:   /  Zmieniono: 
Od połowy marca satelity nie odczytują sygnału AIS (Automatic Identification System), który powinien być nadawany z pokładu jachtu Tomasza Cichockiego (fot. sxc.hu) Źródło: FreeImages.com
Nadal brak wiadomości o losie Tomasza Cichockiego, który 1 lipca na "Polskiej Miedzi" rozpoczął rejs wokół globu. Z powodu awarii systemu łączności nie ma z nim kontaktu od listopada. Według prognoz powinien znajdować się w okolicach Wysp Zielonego Przylądka.

- W związku z konsekwentnym brakiem lokalizacji "Polskiej Miedzi' podjęliśmy różne działania mające na celu uzyskanie jakiejkolwiek informacji dotyczącej kapitana. Zwróciliśmy się m.in. do największych agencji morskich oraz firm mających kontakty z armatorami i statkami na  Atlantyku. Otrzymujemy wiele potwierdzeń świadczących o zaangażowaniu w  akcję poszukiwania jachtu" - poinformował menedżer Cichockiego i  szef Around The World Delphia Project Krzysztof Mikunda.

"Umieszczony na jachcie alarm milczy"

Dodał, że wiadomość została rozpowszechniona wśród osób, które mają łączność z krótkofalowcami na jachtach. - Mamy zapewnienia, że jak ktoś zobaczy polski jacht, to da nam znać. Otrzymaliśmy wiele telefonów od  żeglarzy. Każdy stara się coś podpowiedzieć, doradzić - zaznaczył.

Mikunda podkreślił, że wszystkie osoby zaangażowane w rejs 53-letniego olsztynianina są przekonane, że nic złego mu się nie  przytrafiło, a jedynie nie można odczytać lokalizacji "Polskiej Miedzi". - Obligującym nas do optymizmu pozostaje fakt, że umieszczona na  jachcie tzw. radiopława alarmowa milczy. Jest to wodoszczelne pływające urządzenie radionadawcze uruchamiane ręcznie bądź automatycznie lub  półautomatycznie w chwili, gdy znajdzie się w wodzie - powiedział menedżer Cichockiego.

Jacht nie nadaje sygnału od połowy marca

Od połowy marca satelity nie odczytują sygnału AIS (Automatic Identification System), który powinien być nadawany z pokładu jachtu. Ostatnia zarejestrowana pozycja pochodzi z 13 marca. - Zastanawiamy się, czy uszkodzeniu nie uległ nadajnik, albo też agregat. Jak nie ma prądu, to nie działa nic, co związane jest z  elektroniką. Gdyby tak było, to kapitanowi pozostaje klasyczne żeglowanie - kompas i mapa. Głowimy się też, dlaczego Tomek, będąc na  Atlantyku wśród innych jednostek, nie skorzystał do tej pory z UKF-ki, jak to już miało miejsce. Być może ma on przekonanie, że AIS działa i  widzimy jego pozycję - wspomniał Mikunda.

Dotychczas udało się dwukrotnie odebrać od olsztyńskiego żeglarza wiadomości przez pośredników, od będących w pobliżu statków. Natomiast od 21 listopada, kiedy utracony został kontakt telefoniczny, pozycja jachtu, szybkość i kurs była śledzona za pomocą niskoorbitalnych satelitów, które odbierały sygnał AIS.

Cichocki z końcem grudnia znajdował się w pobliżu Tasmanii, a z  początkiem lutego minął przylądek Horn. Biorąc pod uwagę obrany 13 marca kurs, jaki został tego dnia zarejestrowany oraz średnią prędkość jachtu, kapitan powinien znajdować się w okolicach Wysp Zielonego Przylądka.

sjk, PAP